Niedługo skandynawska scena przestanie kojarzyć się z melodyjnym death/black metalem lub eksploratorami nowych muzycznych nisz. Coraz więcej grup grindcore'owych z tamtych stron wypływa na szersze wody, więc niedługo Nasum i Rotten Sound przestaną być rodzynkami. Jednym z takich zespołów jest pochodzący z Finlandii Deathbound.
"Doomsday Comfort" to drugi krążek tej formacji. Płyta przynosi 13 kawałków trwający w sumie nieco ponad pół godziny. Wielkiej niespodzianki tutaj nie ma - zestaw standardowych grindcore'owych numerów, nastawionych raczej na groove niż na technikę. Nie da się ukryć, że ogromne piętno na muzyce odcisnął producent w osobie świętej pamieci Mieszko Talarczyka, lidera Nasum. To właśnie z tą formacją mam najwięcej skojarzeń, choć Deathbound nie gra tak wściekle. Utwory do specjalnie urozmaiconych nie należą, ciężko jest też wyłapać jakiś charakterystyczny motyw z któregokolwiek kawałka. Nie zmienia to jednak faktu, że materiał brzmi naprawdę przyzwoicie, gdyż muzyka niesie całkiem spory ładunek energetyczny.Muzyka Deathbound niczym nie wyróżnia się na tle rynkowej konkurencji. Jest po prostu poprawna. Zdecydowanie jest to wydawnictwo dla maniaków gatunku, a reszta niech poszuka czegoś bardziej reprezentatywnego.
Tracklista:
01. Ghost Among The Dead
02. Doomsday Comfort
03. Extinct
04. Inside The Nothingness
05. Chokehold
06. Take Left
07. For The Rats
08. I God
09. Spill The Blood
10. In The Mud
11. Hell Today - No Tomorrow
12. Remake The Improved
13. Gasmask
Wydawca: Dynamic Arts Records (2005)