Jakiś czas temu w Anglii obrodziło w kapele wywodzące się z klimatu
hardcore, które bardzo zdecydowanie weszły w stylistykę death metalową
i grindcore'ową. Myślę, że bristolski Burning Skies, obok Annotations Of
An Autopsy, to czołowy przedstawiciel tego trendu.
Nie da się ukryć, że młodzi Brytyjczycy uwielbiają takie kafary zza oceanu, jak Dying Fetus, Suffocation czy Skinless. Podsumowując najnowszy album BS w jednym zdaniu, ta muzyka zabija emowców. Mamy do czynienia z naprawdę potężnym brzmieniem, rewelacyjnie nagraną perkusją, myślę, że na światowym poziomie.Przez całe dwadzieścia osiem minut, materiał atakuje ciągłymi blastbeatami, przerywanymi niezmordowanymi zmianami tempa i przytłaczającymi zwolnieniami. Trzeba przyznać, to robi wrażenie. Wokal wypluwa płuca produkując z niesamowitą prędkością growle, świniaki i brutalne wrzaski.
Kawałki są z reguły krótkie i jak pociski przelatują jeden za drugim. Nim się obejrzymy, następuje koniec. Płytę oceniam wysoko przede wszystkim za niezmierzony ładunek energii i świeżą brutalność, z jaką kapela atakuje zgniatającymi salwami deathcore'a.
Tracklista:
01. Warhate
02. You Don't Have To Be Dead To Be In Hell
03. Y.G.F.F.
04. Rounding Up The Cattle
05. Abuse To Confuse
06. To Be The Man Who Has To Beat The Man
07. Spat Out And Stamped On
08. It's Hard To Breathe With A Bag On Your Head
09. Slashed, Thrashed And Fucked Up Beyond
10. Emocalypse
11. Sticky Richard
Wydawca: Lifeforce Records (2008)