Dobra teraz ręce do góry - ilu z was zna Budgie? Już widzę ten las rąk.
W sumie nie dziwie się, ta walijska grupa tak naprawdę nigdy nie
zdobyła sobie rozgłosu na jaki zasłużyła. Nawet w zamierzchłych latach
70-tych mało kto słyszał o wyczynach jakiś tam trzech młodzieniaszków,
którzy postanowili (tak jak zresztą wiele zespołów w tym okresie) grać
hard rocka. A wielka szkoda, bo ta pochodząca z Cardiff grupa grała
naprawdę oryginalną muzykę inną niż giganci z Black Sabbath czy Led
Zeppelin.
Grupa co prawda jakiś tam niewielki rozgłos sobie zdobyła, ale to tylko w rodzimej Walii i u nas w Polsce. Wielu z dzisiejszych "wielkich" zespołów czerpała garściami od ekipy Burke'a Shelley'a (m.in. Metallica czy Acid Drinkers) i to już jakiś kolejny plus tego. Mimo tego, że z płyty na płytę coraz bardziej dojrzewali to jednakże późniejsze eksperymenty skończyły się dla tej grupy straszliwie - rozpadli się i w sumie nikt tak naprawdę tego nie zauważył. Wątpię nawet, że ponowna reaktywacja zmieni ten stan rzeczy bo wydana 3 lata temu "We're All Living In Cuckooland" jest krążkiem jak najbardziej wyśmienitym to jednak nie zdobyła zbyt wielkiego rozgłosu na świecie. Eh, ale się rozpisałem o na tym początku.Wróćmy jednak do roku 1973 kiedy jeszcze młodzi i piękni nagrali swój najlepszy krążek czyli "Never Turn Your Back On A Friend" (co za nazwa!) - uważam - zresztą nie tylko ja - że tutaj Burke Shelley i s-ka nagrali jeden z najlepszych ale także niedocenionych materiałów jakie mogły powstać w muzyce rockowej. Nie był to może mocny jak Black Sabbath ani tak odkrywczy jak Led Zeppelin ale mimo wszystko nie zasłużył sobie na los jaki go spotkał. Wystarczy wspomnieć tu o wyjątkowo rewelacyjnym "Breadfan" (tak panowie fanatycy Metalliki to jest piosenka Budgie) szybkim i bardzo wyjątkowym technicznie kawałkiem, który otwiera tą płytę i żeby nie było cała płyta NIE jest utrzymana w tymże tempie. Tak naprawdę cechuje ją różnorodność - przechodzenie z jednego tempa na drugie, wyjątkowe i odkrywcze riffy Tony'ego Bourge'a, bardzo słyszalny bas i charakterystyczny wokal pana Shelley'a i popisy na perce Ray'a Phillipsa sprawiły, że "NTYBOAF" (skrót od nazwy płyty) słucha się naprawdę z wielkimi emocjami. Dużo jest tu świeżych pomysłów na budowę piosenek, a także dużo zagrywek, które późniejsi wykonawcy zapożyczyli od tej grupy. Jak już wcześniej wspomniałem - płytę cechuje różnorodność, nie ma tu jednych i tych samych powtarzanych w kółko utworów, każde cechuje inność. Wystarczy przesłuchać takie perełki jak wspomniany wcześniej "Breadfan" czy "Baby Please Don't Go" albo "You're The Biggest Thing Since Powdered Milk" (ludzie!!!). Znalazło się również miejsce na 2 ballady (litościwie pominę ich nazwy) czy na również kultowy w swoich kręgach utwór "Parents", który to w Polsce szczególnie był często puszczany w radiu (przynajmniej tak mi tata mówił).
Patrząc jednak z perspektywy czasu "NTYBOAF" nie mógł zdobyć sobie rozgłosu, gdyż w 1973 roku wyszedł prawdziwy gigant a mianowicie "Sabbath Bloody Sabbath" sami wiecie kogo. Wielu fanów późniejszego księcia ciemności czekała na ten album z niecierpliwością, więc co ich mógł obchodzić tam jakiś trzeciorzędny zespolik Bóg wie skąd? Ale by się zdziwili, gdyby mimo wszystko usłyszeli dzieło Walijczyków, bo nie tylko wg mnie jest to oryginalniejszy materiał niż ekipy z Birmingham i o wiele świeższy. Prawdopodobieństwo, że znajdziecie gdzieś tą płytę jest naprawdę znikome (mi się udało choć łatwe to nie było) ale jak to się mówi - szukaj a znajdziesz.
Polecam naprawdę bo jest to muzyka dzieło ze wszech miar wybitne i szalenie niedocenione. Jeśli lubujesz się w starych hard rockowych klimatach to na pewno postawisz dzieło Walijczyków na 1. miejscu.
Ocena: 10/10
Tracklista:
01. Breadfan
02. Baby Please Don't Go
03. You Know I'll Always Love You
04. Youre The Biggest Thing Since Powdered Milk
05. In The Grip Of A Tyrefitter's Hand
06. Riding My Nightmare
07. Parents
Wydawca: MCA Records (1973)
HardKill : No... 21 we wtorek BUDGIE zgrają W Szczecinie w DK Słowianin na bank...
DEMONEMOON : Nie lubie budgie ... głównie za sprawą wokalu. :D A ja ich stary koch...
Harlequin : Nie lubie budgie ... głównie za sprawą wokalu.