Jak ja nie lubię ruszać się z mojego ukochanego Wrocławia. Robię to, jeśli chodzi oczywiście o wydarzenia koncertowe, niezwykle rzadko. Aby tak się stało, to gdzieś poza moim rodzinnym miastem musi dojść do świetnego wydarzenia. Takim właśnie był bez wątpienia koncert Battle Beasta, wschodzącej gwiazdy fińskiego power metalu. Zespół, który z roku na rok zyskuje coraz to większą popularność. Niech o poziomie artystycznym świadczy to, że jest co roku zapraszany na liczne festiwale, a podczas ich koncertów nie sposób się nudzić.
Jako support zaproszono (zdaniem wielu) obiecujący fiński heavy metalowy Arion, który, jeśli o mnie chodzi, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Nie będę ukrywał, że zarówno pierwsza płyta „Last Of Us”, jak i druga „Life Is Not Beatutiful” na kolana nie powalają. Powiem wprost, ten zespół mi całkowicie nie leży, także tylko przeszedłem obok ich występu. Zagrali w sumie osiem numerów i ich występ minął dość szybko.
01. No One Stands In My Way
02. I Am The Storm
03. Punish You
04. Seven
05. The Last Sacrifice
06. Your’re My Melody
07. Unforgivable
08. At The Break Of Dawn
Po występie Arion przyszedł czas na gwiazdę wieczoru - Battle Beast. Dowodzona przez Noore Louhimo ekipa to już wyjadacze scen. 5 albumów w osiem lat to naprawdę pokaźny dorobek, a i nie bez znaczenia pozostaje fakt, że każdy z nich trzyma wysoki poziom od samego początku. Mając okazję widzieć już BB w akcji, spodziewałem się znakomitego występu i moje oczekiwania zostały potwierdzone w 100 procentach. W tym wypadku set był zdominowany przez kawałki z najnowszego krążka zespołu „No More Hollywood Endings”, który to potwierdził tylko, że Battle Beast jest w znakomitej formie. Pozytywna energia jaka biła ze sceny tamtego wieczoru była wprost niesamowita. Różnica w jakości artystyczno-kompozycyjnej pomiędzy suportem a BB była widoczna aż nadto. Widać było, że z każdym numerem zespół rozkręca się coraz bardziej. Publika szalała, czyli było zgodnie z planem patrząc z perspektywy zespołu, albowiem innej reakcji pewnie nie przewidzieli. Jako że sam gig był dość długi (ponieważ mieliśmy możliwość posłuchania aż 17 kompozycji), to dopełnieniem numerów z „No More…” były największe hity zespołu. A były nimi m.in. „Straight To The Heart”, „Out Of Control”, Touch In The Night”, King For A Day”, czy „Bastards Son Of Odin”. Coś wspaniałego. Taki power/heavy to ja chcę oglądać i słuchać zarazem. Ręce same składały się do oklasków. Jedyne, co można zarzucić, to moim zdaniem zbyt duże zdominowanie stelisty przez utwory z ostatniej płyty. Zabrakło mimo wszystko jeszcze kilku starszych kompozycji. Życie.
01. Unbroken
02. Familiar Hell
03. Straight To The Heart
04. Unfairy Tales
05. Black Ninja
06. Endless Summer
07. I Wish
08. Raise Your Fist
09. The Golden Horde
10. Out Of Control
11. Touch In The Night
12. Bastard Son Of Odin
13. The Hero
14. Eden
15. No More Hollywood Endings
16. King For A Day
17. Beyonf The Burning Skies
Tym razem przysłowie, że to co dobre szybko się kończy nie miało zastosowania, albowiem, jak wspomniałem, koncert BB był dość długi. Na pewno nie było nudno, to raz, a dwa, nie było uczucia przesytu. To bardzo ważne, żeby po występie zarówno muzycy jak i widzowie nie mieli poczucia zmęczenia sobą wzajemnie. Tak było tym razem. BB potwierdził swoja moc i wierzę głęboko, że kiedyś zawitają do mojego Wrocławia.
Reasumując, całkiem udany wieczór w Krakowie. Mimo nieszczęsnego Arion warto było wybrać się z konkretną ekipą do grodu Kraka, bo to co zrobił BB, przerosło moje największe oczekiwania.
Dziękuję za uwagę.
Ocena szkolna: 4
Organizator: Knock Out Productions.