Jak dotąd Nightwish miałem okazję widzieć kilka razy, jednak za każdym razem odbywało się to na festiwalach, więc rozmach widowiska był po prostu mniejszy. Tym razem miało być inaczej, albowiem koncert niekwestionowanej gwiazdy miał się odbyć jako część wielkiego przedsięwzięcia, jakim jest Decades Tour, mającym na celu promowanie płyty pod tym samym tytułem obejmującej, jak sama nazwa wskazuje, działalność grupy od ponad 20 lat. Byłem niezmiernie rad, że będę mógł zobaczyć Tuomasa i spółkę na żywo podczas ich występu, tym niemniej, że słyszałem od zaprzyjaźnionych osób, że takowe są nader znakomite.
Do wspólnego koncertowania zaproszono fiński Beast In Black, co moim zdaniem było dość sporym zaskoczeniem albowiem, co by nie było, młody stażowo band ma na swoim koncie tylko jeden pełny album i choć jest on całkiem niezły, to w moim odczuciu i tak było to dość ryzykowne posunięcie. Od razu napomknę, że moje obawy były przedwczesne, ale o tym za chwilę.
Do tak dużego koncertu wybrano Tauron Arenę w Krakowie i był to wybór słuszny, ponieważ wszystkie bilety zostały wyprzedane, co pokazuje jak wielką popularnością cieszy się Nightwish w naszym kraju (mimo że do najtańszych nie należały). Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że gdyby ten obiekt był większy o choćby 5000 miejsc, efekt sprzedaży byłby taki sam. Tak czy siak ponad 20 tys. ludzi zebrało się w tym konkretnym miejscu, aby posłuchać zespołu, który porusza tłumy na całym świecie.
Beast In Black zaczął punkt 19:40, czyli dokładnie o tej porze, o której całe misterium rozpocząć się miało. Nie każdy przepada za muzyką jaką prezentuje ten zespół. Ich twórczość należy oczywiście rozpatrywać w kategoriach metalu, jednakże dość, moim zdaniem, softowego z dużym wpływem instrumentów klawiszowych. W tym przypadku nie jest to żaden zarzut, a wręcz przeciwnie, należy tu mówić o zalecie przez duże Z. „Berserker”, bo tak nazywa się jedyna jak do tej pory wydana płyta BIB, zebrała na całym świecie pozytywne recenzje i były one na tyle duże, że zostali zaproszeni na owy tour, co było oczywiście nie lada zaszczytem. Bestia zafundowała nam prawie całą płytę, ponieważ na full po prostu nie mieli czasu. Zabrzmiały m.in. „Beast In Black”, „Eternal Fire, „Crazy Mad, Insane”, „Blind And Frozen” czy „Blood Of A Lion”. Swoim występem na pewno zaskarbili sobie serca nowym fanów, a i ci, którzy znali ich twórczość, nie mieli prawa być niezadowoleni.
Chwila przerwy i zaczęło się . Od razu chciałbym powiedzieć, że setlista, jaką zaserwował Nightwish tamtego wieczoru do końca mnie nie porwała, na skutek czego bywały momenty, w których się po prostu męczyłem muzycznie. Moim zdaniem numery wybrane przez zespół z poszczególnych płyt nie były do końca trafione. Mam na myśli „I Want My Tears Back”, „Slaying The Dreamer” czy „Dead Boy’s Poem”. Te utwory mi po prostu nie podchodzą i śmiało bym je zastąpił innymi, których w repertuarze Finów nie brakuje. Wiedziałem jaka będzie setlista i oczywiście byłem przygotowany na te nudy. Przed rozpoczęciem trasy spodziewałem się raczej szybkich killerów w stylu „Wishmaster” czy „Planet Hell”. Reszta, powiedzmy bez zarzutu.
Wydaje mi się, że Tuomas ma takie samo zdanie odnośnie najlepszego wydawnictwa jego zespołu, czyli albumu „Once” jak i fani owego, bowiem podczas trwania występu zabrzmiały z niego aż 4 kompozycje. Zaczynający cały gig „Dark Chest Of Wonders”, „I Wish I Had An Angel”, „Nemo” i kończący całość „Ghost Love Score”, który notabene jest jednym z najlepszych kompozycji, jakie wyszły spod pióra Tuomasa. Jako że w tym roku mija 20 lat od wydania „Oceanborn”, to i z tego krążka nie mogło zabraknąć kilku numerów, a były nimi „Gethemane”, „Devil & The Deep Dark Ocean” i „Sacrament Of Wilderness”. Z tym ostatnim wiąże się ciekawa historia, albowiem Nightwish wygrał tym utworem fińskie eliminacje do konkursu Eurowizji, jednakże na skutek machlojek, że tak to ujmę, pojechał ktoś inny. Patrząc na cały koncert zabrakło kompozycji z „Dark Passion Play”, która to uchodzi za słabszy album, jednakże ja się z tym całkowicie nie zgadzam. Pewnie na opinie fanów miał fakt, że Tarję zastąpiła Anette Olzon, której głos co tu dużo mówić, bardziej pasuje do piosenek, a nie do majestatycznych kompozycji. Tak też się na tej płycie dzieje i jeśli o mnie chodzi, nie mam z tym żadnego problemu, tym bardziej, że dość często była wspomagana przez Marco. Szkoda. Bardzo fajną niespodzianką było umieszczenie na setliście „10th Man Down”, utworu zamieszczonego na epce „Over The Hills And Far Away”. Koncert dopełniły kawałki z „Angels Fall Firts”, „Endless Forms Most Beautifull” i „Imaginaerium” – „Elvenpath”, „The Carpenter”, „Elan”, „The Greatest Show On Earth” i „Last Ride Of The Day”.
Czas spędzony z Nightwish’em tamtego wieczoru, mimo nie do końca dobranego repertuaru, minął całkiem pozytywnie, choć koncert z który zagrali na Masters Of Rock (ostatni na którym byli) podobał mi się o wiele bardziej. Wiadomo, że o poziom wykonawczy martwić się nie trzeba było, bo to klasa światowa. Najważniejsze było to, że 20000 ludziom zgromadzonym w Tauron Arenie całość dobitnie przypadła do gustu i bez obawy przyjdą na ich występ po raz kolejny.
Podobało mi się.
Dziękuję za uwagę.
Ocena szkolna: 4.
Organizator: Knock Out Productions.
Yngwie : Patrząc na cały koncert zabrakło kompozycji z „Dark Passion Play”,...