No i stało się - po latach grania surowego, klasycznego i dość pospolitego norweskiego black metalu ekipa 1349 pokusiła się o stworzenia własnego, niepowtarzalnego stylu. Choć przez jednych krytykowany, przez innych ceniony "Liberation" mógł nie dość się podobać spragnionym krwi i muzycznego mordu, choć następne "Beyound The Apocalypse" i "Hellfire" mogły w swym kunszcie wydać się zbyt podobne do reszty norweskiej sceny "black", to na "Revelations Of The Black Flame" nie powinniśmy znaleźć żadnych oponentów. Fakt, płyta to może nie dla każdego zrozumiała i nie wyniesiona do granic muzycznej ekspresji. Czy jednak zawsze musi o to chodzić? Czy black metal musi (powinien) się podobać?
Postaram się uniknąć jednoznacznych ocen tego krążka, decyzję czy jest on "dobry" czy "zły" pozostawiając potencjalnym słuchaczom. Wystarczająco już padło słów krzywdzących z ust recenzentów na płyty i wydawnictwa muzyczne, o których nie mieli czarnego pojęcia. Pozostawmy dysputy tak zwanych znawców na korzyść tego co ma do "powiedzenia" sama muzyka.
Przez te 4 lata dzielące "Hellfire" od rzeczonego albumu, 1349 przeszło zdumiewającą metamorfozę. Z prostych "kloców" siermiężnego, czarnego metalu wypełniających w mniejszych bądź większych ilościach kolejne płyty, Norwegowie awansowali na nowy poziom konstrukcji swej muzyki. I tak, "Revelations Of The Black Flame" może uchodzić za wielki i niezwykle spójny kawał muzyki. Utwory znajdujące się tutaj wydają się niezwykle rozległe, pomimo iż jak na warunki blackmetalowych kapel wcale nie grzeszą długością. Dzieje się tak za sprawą nowego czynnika wzbogacającego twórczość 1349. Tym "czynnikiem" okazują się dark ambientowe tła tożsame praktycznie z każdym momentem na płycie. Czasem, kiedy wydaje się że ich nie ma, one przytłumione pod ścianą gniotącego dźwięku wciąż dają o sobie znać.
Konstrukcja o której wspominałem wyżej przyczynia się do budowania niezwykłego klimatu, powiedzielibyśmy napięcia, które za sprawą przenikania się dwóch muzycznych stylów jest jeszcze wyraźniejsze, bardziej skondensowane. Wydaje mi się, że "Revelations Of The Black Flame" jest krążkiem mimo wszystko smutnym, dusznym i bardziej skłaniającym do przemyśleń, niż agresji. Niezwykła aura tajemnicy i mistycyzmu płynąca z każdej sekundy spędzonej przy tym wydawnictwie każe nam domniemać, że kompozycje tutaj zawarte lepiej sprawdzą się w domowym zaciszu niż na hucznym koncercie. Oto 1349 ukazało swą nową naturę - bardziej uporządkowaną, bardziej dojrzałą, co zresztą nie dziwi, ostatecznie od ich debiutu minęło już kilka lat.
Na końcu słów kilka o brzmieniu. Przyjemnie się słucha płyt z tak dobrym masteringiem, kapel nie zapominających o prawidłach norweskiej sceny BM. Choć od strony dźwięku płytka jest dopieszczona, brzmienie gitar jest celowo zatarte, czasem nawet przerdzewiałe, co świadczy o szacunku dla muzycznej tradycji. Z drugiej strony ze względu na dark ambientowe "podszycie" krążka, nie mogło być mowy o dźwiękowych wpadkach, które przy muzyce już opierającej się na zgrzytach i wypaczonych dźwiękach byłyby nie wybaczalne.
Skoro płyta brzmi jak powinna brzmieć, jest kolejnym i wyraźnym krokiem w ewolucji grupy, jednocześnie nie zdradza kanonu czarnego metalu, zaś ze względu na niezwykłą atmosferę może się podobać, to chyba warto zaryzykować choć pobieżny z nią kontakt. Jakby co, pamiętajcie - 1349, "Revelations Of The Black Flame", rocznik - jeszcze młody bo 2009.
Tracklista:01. Invocation
02. Serpentine Sibilance
03. Horns
04. Maggot Fetus... Teeth like thorns
05. Misanthropy
06. Uncreation
07. Set the Controls for the Heart of the Sun
08. Solitude
09. At the Gate...
Wydawca: Candelight Records (2009)
Harlequin : Bardzo dobrze się kojarzy :) Mhm, tylko, że dla mnie to jest totalnym...
Gorg666 : Bardzo dobrze się kojarzy :) Hmmm bez sensu uważasz że słuc...
Harlequin : Niom, tym bardziej, że ten styl pisania bardzo kojarzy mi się z pewną osob...