Wysłany: 2006-11-26 10:19
RACJA
co ma wiara do muzyki. Moge być satanistą i słuchając Arki Noego i nikt mi tego nie zabroni, jeśli mam na to ochote to sobie nim będę. Wiem, że to nieco absurdalne ale teoretycznie to możliwe.
Ja mogę patrzeć szeroko i nie zamykać się w ściśle wytyczonych kanonach światopoglądowych. Ale akurat na tym portalu spodziewam się ludzi właśnie mojego pokroju, nie zamkniętych. Choć tych zamkniętych też tu pewnie można znaleźć hehehehe. Bo co mi tam zależy czy mój znajomy wierzy w Boga, w Lucyfera, Budde, czy nawet w Allaha. Skoro jest koleś w deche i znajduje z nim wspólny język to wiara nie ma nic do rzeczy.
Ja wiem, że wszystkie wiarzenia jakie na świecie istnieją, gdzieś mają swoje rzeczywiste oddbicie, gdzieś biorą swój początek więc nie mądrym jest negowanie czegokolwiek, jeśli chodzi o wiare. Co innego sekty, które w sumie też tam w coś wierzą, ale to chyba inny rozdział religii.
Wychodzi na to, że nie jestem mono wierny i nie wniosę wiele nowego do tego tematu, ale chciałem tylko zauważyć, że podejście do tematu religii w sposób tylko moja religia ponad wszystkie, czyli swojego rodzaju fundamentalizm prowadzi do podziału ludzi. Winikiem takich podziałów są kłótnie, poniżenia, wojny.
PRZYKŁAD
Wczoraj mój ojciec wrócił z kościoła i opowiadał, że ksiądz na koniec mszy prosił o pieniądze na remont dzwonu kościelnego. Wszystko było by okej gdyby nie fakt, że trzy miesiące temu móił, że remont owego dzwonu wyniesie go niecałe 16 tysięcy PLNów, a po remoncie okazało się, że będzie to kosztowało nieco ponad 25 tysięcy PLNów. Prosił też o życzliwsze składki i hojniejszą rękę podczas kolędy, która sie niebawem rozpocznie. Po tym wszystkim przerwał cisze wyborczą i poprosił sugestywnie o dobry wybór burmistrza . NIC ABY RYCZEĆ. hehehehehehhe
Ja mam takie skromne wierzenie, że dzisiaj kasa jest najsilniejszym i najbardziej uwielbianym bogiem. Tyle tylko, że każdy nie chce do tego się przyznać i jakoś tam się tego boi. Przecież to nic złego nazywać rzeczy po imieniu.
Wysłany: 2006-11-26 12:16
Jesli chodzi teoretyzowanie to całkiem mozliwa jest sytuacja gdy satanista idzie do kościoła w niedziele i razem z innymi uczestniczy w takim rytuale. Potem idzie na czarną mszę i robi to samo. No ale ów przykładowy satanista (powiedzmy, że się za takiego uwaza i nie wstydzi się głośno o tym mówić) jest człowiekiem światłym i kompletnie nie przeszkadzają mu sprzeczne tezy głoszące w obu miejscach.
Dobra, powiecie mi, że przesadzam z tym skrajnym przypadkiem. Ale na przykładzie tego satanisty... jakakolwiek by była jego religia i ideologie głoszone przez Niego jestem w stanie to zaakceptować. Bardzo lubie i szanuje ludzi, którzy w coś wierzą. Ale z wiara nieodłącznie kojarzy mi się także szacunek do niej. A ten szacunek nijak się ma gdy np. ktos robi dwie sprzeczne rzeczy. Tyle na temat teoretyzowania, co do praktyki....
Muzyka nigdy nie była dla mnie jedynie jakimś zlepkiem dźwięków, który mozna posłuchać. I choć moje zdanie może bardzo odbiegac od Waszych to np. wierzący, który szanuje w jakiś sposób swoją religię w tym przypadku chrześcijanin nie chodzi na czarną mszę nawet jesli może i jest bardzo tolerancyjnym człowiekiem, bo bedąc na takiej czarnej mszy w pewien zaprzecza swojej religi i ukazuje, że tak naprawdę nie ma szacunku do niej. A jak to ma się do muzyki? Jeżeli komuś przyjemnośc sprawia słuchanie KATa gdzie no przepraszam ale znaczenie tekstów jest jednoznaczne to jak ma wygladac szcunek do swojej wiary? Jak ta sama wiara wygląda? I naprawde nie czepiałbym się nic a nic gdybys nie podkreslił Kosiarz że nie wstydzisz się mówic o swojej wierze głośno - bo to jak dla mnie wskazuje że masz wielki do Niej szacunek a fakt, ze słuchanie muzyki i tekstów KATa sprawia Ci przyjemność mówi co innego.
//Jak dla mnie wypowiedź do góry nie była offtopem. Prawdziwy offtop skierowany do Kosiarza jest w temacie Off-topic ;]
Użytkowniku! Nie bój się używać linku "Zgłoś moderatorowi"! :D
bez tytulu Wysłany: 2006-11-26 14:05
Szczerze mowiac pierwszy raz slysze o zespole KAT... TH mysle ze po czesci masz racje. Szacunek do wiary jest rzecza bardzo istatna. Z tym, ze nie wiem, czy sluchanie muzy sprzecznej z wiara chrzescijanska jest brakiem szacunku. KATa nigdy nie sluchalam, ale czasem lubie posluchac sobie np. Marylina Mansona, ktory jest Antychristem. Nie wiem, czy jest to w jakis sposob grzechem. Po prostu nie wiem i podejrzewam, ze ten temat bede musiala poruszyc na lekcji religii, albo podczas spotkania mlodzierzy, w ktorych uczestnicze. Wlasnie na takim spotkaniu ustatnio ksiadz mowil nam, ze powinnismy rozne sprawy w swoim zyciu uporzadkowac w odpowiedniej hierarchii (czy jak to sie pisze i zawsze zaczynac od tego, co jest najwazniejsze i to zawsze bardziej brac pod uwage. I tylko wtedy mozemy byc calkowicie pelni.
Jesli mam byc pelna pod wzgledem wiary, uwazam, ze najwazniejsze jest to, jak zachowuje sie wzgledem innych i Boga. Wiara chyba nie moze zmienic mojego gustu pod wzgledem muzyki... A moze moze? Nie wiem, nie jestem na tyle madra, zeby odpowiedziec sobie na takie pytanie... I ogolnie czuje sie tu czasem glupiutka, bo Wy tacy madrzy jestescie, a ja taka 14latka...
Ale dobrze, ze moge sie czegos od Was nauczyc.
No ok zeszlam z tematu :D W kazdym razie szacunek mozna wyrazac nie tylko poprzez sluchanie muzyki. Licza sie poglady, zachowanie, mysli i serce. Uwazam, ze to jest dla Boga wazniejsze niz to, jakiej slucham muzyki. On bardziej ceni w nas to, jacy jestesmy, czy Go kochamy, czy wierzymy w Niego i czy jestesmy dobrzy. Takie jest moje zdanie...
Pozdrawiam :)
"Radość przeżywa się tylko wtedy, gdy sprawia się ją innym" /Karol Bath/ "Każde życie - nawet najmniej znaczące dla ludzi - ma wieczną wartość przed oczami Boga"
Wysłany: 2006-11-27 13:24
To ja poiwiem coś jeszcze.
Zakładam, że prawie każdy kto się w Polsce urodził ma korzenie katolickie i został ochrzczony, a to chyba coś znaczy, mnawet jeśli potem gdy w pewnym wieku dochodzi do innych rozumowań i odrzuca to wszystko. Pewnych rzeczy nie wymaże z siebie i gdzieś głęboko w nim będzie to siedziało.
Więc jeśli dla już wiara to wiara, a muzyka to muzyka. Jak dla mnie. Jedno z drugim może mieć wiele wspólnego, jak równie dobrze nie musi mieć nic wspólnego i nic złego się nie stanie. To jak z filmami o tematyce pornograficznej katolicyzm pojmuje to jako grzech ale od tego sie nie umiera ;-D.
Ja jak miałem 15 lat założyłem sobie kiedyś na szyje wisiorek z pentagramem i dumnie z nim łaziłem kilka tygodni aż spotkałem fajną kobietę. On patrzy na mnie i pyta czy jestem szatanistą. Ja mówie, że jestem, a jak? A ona na to, czy kocham jakąś dziewczynę. Ja odpieram no pewnie, a czemu nie? Ona sie uśmiechnęła i powiedziała - to jaki tam z ciebie satanista. Szatan nienawidzi i nie kocha. Zaprzeczasz sam sobie. Od tamtego czasu zmieniłem swoje podejście do wiary, do siebie. Wypierdoliłem te badziewne znaczki i stałem sie normalnym sceptycznym człowiekiem. Otwartym na rózne propozycje.
Tamtą dziewczynę straciłem, a szkoda - choć to inna historia uhhhh.
Wysłany: 2006-11-28 15:30
pierwsza sprawa " Tekstow piosenek za bardzo nie rozumiem," Amy dziwne podejscie do sluchania muzyki. Na tym chyba ma polegac sluchanie muzyki, ze zglebiamy tekst sluchajac muzyki [wiem, nie po Polsku to zabrzmialo]. No chyba, ze mamy do czynienia z muza,w ktorej tekstow nie ma
Elray, owszem, zostaja w czlowieku jakies wartosci, nawet jesli nagle stwierdza ze nie bedzie katolikiem, zmienia wyznanie, czy nawet posuwa sie do apostazji. Tylko czy mozna mowic, ze to iż np wierzy ze nie wolno zabijac, krasc, to wplyw nauk chrzescijanskich? Sa to na tyle uniwersalne prawdy, ze trudno je dostosywawac do konkretnej religii. Choc nie da sie ukryc, ze Chrzescijanstwo zawsze lubilo sobie przywlaszczac nieswoje zaslugi, nie tylko na poletku wiary
Taki mi sie nasunał temat do rozwazan
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
bez tytulu Wysłany: 2006-11-28 15:45
Hm tak, to sa prawdy uniwersalne. Ale nauka chrzescijanska uwaza to rowniez za swieta zasade, przykazanie, ktore trzeba przestrzegac. W przeciwnym razie grzeszy sie. To troche rozni sie od uniwersalnych prawd. Tak dla przykladu... To, ze wiesz, iz nie mozna przeklinac jest oczywiste, ale co innego, jesli Ktos zabroni Ci tego. A lekcewazenie tej zasady jest oznaka braku szacunku do Tej Osoby i grzechem.
"Tekstow piosenek za bardzo nie rozumiem". Te polskie oczywscie rozumiem :) Natomiast wszystkich obcojezycznych nie jestes w stanie sobie przetlumaczyc. Moge sprawdzic na jakies stronce internetowej, owszem, ale zazwyczaj jednak tego nie robie. Jestem mloda... jezyka angielskiego ucze sie dopiero 3 rok, a niemieckiego 5 rok. To tak powierzchownie. A glebiej chodzilo tez o to, ze niekoniecznie zgadzam sie z tekstem tej piosenki. Na przyklad jesli zeslop spiewa "uwazam, ze swiat jest beznadziejny", nie znaczy ze ja tak mysle. Uwazam, ze muzyki raczej nie powinno laczyc sie z wiara, bo to dwie odrebne sprawy. Zespoly muzyczne ceni sie za muzyke, brzmienie, a nie za poglady.
Pozdrawiam :)
"Radość przeżywa się tylko wtedy, gdy sprawia się ją innym" /Karol Bath/ "Każde życie - nawet najmniej znaczące dla ludzi - ma wieczną wartość przed oczami Boga"
Wysłany: 2006-11-28 16:26
Zalezy od podejscia.
Mozna utozsamiac sie z zespolem, wlasnie poprzez zaznajamianie sie tak z muzyka, jak i z tekstami. I teraz idac dalej, mozna sie z tymi tekstami zgadzac, badz nie. Jesli sie zgadzasz, coz poniekad zgadzasz sie wtedy z ich pogladami. Czesto jest tez tak, ze wtedy lubisz zespol, ludzi z zespolu za to jacy sa, w co wierza itd.
Owszem sa to prawdy uniwersalne, ktore jednak chrzescijanstwo ["wynalezienie" ich] przypisuje sobie. I o to mi chodzilo w tej wypowiedzi.
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
bez tytulu Wysłany: 2006-11-28 21:41
"Wynalezienie" ich... bo ja wiem? Wydaje mi sie, ze Bog po prostu te uniwersalne prawdy zawarl tez w przykazaniach. Ale nie wiem... w sumie nigdy wczesniej nie zastanawialam sie nad tym
Tak, to kwestia podejscia. Zalezy, czy zespol ceni sie za to, jaka tworza muzyke, za ich talent i umiejetnisci, czy za to, jakimi sa ludzmi, jaki maja imange i styl. Ja reczej wybieram to pierwsze
Pozdrawiam :D
"Radość przeżywa się tylko wtedy, gdy sprawia się ją innym" /Karol Bath/ "Każde życie - nawet najmniej znaczące dla ludzi - ma wieczną wartość przed oczami Boga"
Wysłany: 2006-11-28 21:58
wiesz ale chrzescijanstwo jako takie ma 2000 lat, potem na synodach usankcjonowano te prawa, ze tak to nazwe, juz pomijam, ze liczba przykazan sie zmieniala, tak jak Kosciolowi pasowala;]. A to ze Bog wymyslil, no coz myslenie "chrzescijanskie" ze tak napisze, oczywiscie nie ganię;]
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
bez tytulu Wysłany: 2006-11-28 22:38
Liczba przykazan sie zmieniala? Pierwszy raz spotykam sie z takims stwierdzeniem... Powaznie? Dobra jak wyjde na niedoinformowana to sie nie smiej :D:D :oops: Ja jeszcze duzo rzeczy nie wiem:D Ale w sumie... nie wydaje mi sie zeby tak bylo...
"Radość przeżywa się tylko wtedy, gdy sprawia się ją innym" /Karol Bath/ "Każde życie - nawet najmniej znaczące dla ludzi - ma wieczną wartość przed oczami Boga"
Wysłany: 2006-11-29 09:10
Ja zawsze uważałaem, że instutucja jaką jest kościół została zaadoptowana przez ludzi i działa dla kleru. Przykazania i inne takie wierszyki stworzyli ludzie dla ludzi. Wszystko po to aby łatwiej było sterować podwładnym, wiernym. Niby wiara chrześcijańska niczego nie narzuca ale tak naprawde jest tam tyle różnych praw i przepisów, że ciężko to pojąć - ja osobiście nawet nie próbuje, bo mnie to męczy. Wszystko to grzech, wszystko jest złe lub do niego prowadzi.
To wiara dość obłudna i zgubna, a wszystko przez ludzi, którzy kierują tą dobrze działającą "firmą", dlatego ja wierze po swojemu i tak mi z tym dobrze. Jeśli nie śpiewasz tak jak oni to jesteś zły, trujesz ich wiare. Inaczej się ubierasz i sprzeciwiasz się to znaczy, że powinno się ciebie wykluczyć ze społeczeństwa, znam to z własnego przykładu. Tak wygląda wolna wiara? Dupa tam. Wiem, że wolność rozpuszcza człowieka ale to sprawa osobista każdego z nas. Nie zmuszją do niczego?
Księża to pazerne świnie stojące pod krzyżem z wyciągniętą łapą i wysługujące się nim w celu pozyskania większych korzyści majątkowych. A przecież żebractwo jest powszechnie potępiane hehehehehe
Masz racje Diabołku to nie koniecznie wynika z chrześcijaństwa, a każdy pozyskuje te prawdy ze źródeł, które uważa za słusze. Nawet jeśli kiedyś zrezygnuje z zasad owej wiary to pewne małe cząstki może sobie zostawić dla siebie i dalej rozwijać swojego ducha i charakter. Można szlifować diament różnymi narzędziami grunt aby efekt końcowy był błyszczący i naprawdę wartościowy.
Wysłany: 2006-11-29 10:39
Elray, wiara to swego rodzaju zycia wedlug pewnych zasad, A zasady, to w pewien sposob ograniczenie. Czyli pojecie wolna wiara raczej nie istnieje;]
Byly kiedys zakony zebracze. Problem pojawil sie, kiedy zaczely zdobywac za duzo pieniedzy, zaczelo to komus przeszkadzac. I juz nikt nie lubi żebrania
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-11-29 11:25
No w zasadzie tak. Jeśli istnieją jakieś zasady to znaczy, że tak do końca to ona wolna nie jest. Tyle że ja nie w tym kontek scie pisałem. Chodziło mi raczej o brak takiego przymusu czy sztywneje przynależności (ale to można we wszystkich wiarach zaobserwować). W sumie z każdych można zrezygnować gorzej jest z sektami.
A z tym życiem według zasad to jest różnie. Rzeczą jasną jest, że mi nie zwsze sie chce żyć lub postępować według czegoś. Czyli mniemam, że raczej nie mogę sie z żadną wiarą idedntyfikować i być jakimś tam członkiem takich społeczności ludzkich.
A dzisiaj też żebrają z tymi tacami w kościołach tyle, że inaczej to nazwali. Nie ma na nich bata i nigdy nie będzie. Nawet państwo się boi w to mieszać. Bo kościół pomaga władzy trzymać lejce i ujażmiać ludzi, ale tylko tych ciemnych. Ci co bardziej bystrzejsi raczej na to sie nie godzą. Dochodzimy znów do wniosków, że nie przestrzegamy zasad czyli odpadamy z życia tej wiary. Wierzymy po swojemu ale czy wtedy możemy mówić, że jesteśmy katolikami czy wyznawcami innej wiary - raczej nie.
Wysłany: 2006-11-29 12:26
wiesz, katolik to nie musi byc osoba ktora sie zgadza na "pałace" biskupow. To osoba ktora wierzy w sobie, a ksiezy, mowiac kolokwialnie, olewa,
Jak juz wczesniej napisalem, religie, w pewien sposob wykorzystywaly i wykorzystuja, zasady wedlug ktorych ludzie zyja. To jest pewna proba usankcjonowania tego. To czy zyjesz wedlug swoich zasad, wcale nie oznacza ze nie mozesz istniec w takiej czy innej spolecznosci, religijnej. Wiesz, nie jest tak, zle, zeby za inne poglady palono { jeszcze}
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-11-29 13:54
Ale sam przyznaj, że gdybyś był guru jakiejś religijnej społeczmopści to byś nie był zadowolony, że masz w swojej grupie osoby, które są ale tak naprawdę myślą i wierzą po swojemu. Ale musiałbyś się z tym liczyć i tyle. Taka jest natura człowieka.
A z tym palenie to chyba od niedawan nie palą bo jeszcze ileś lat wstecz mogli by nas za takie gadanie spalić bez większych sądów. heheheheheheheh ale by było. Szkoda, że nie mieli w tamtych zamierzchłych czasach internetu. pozdro
Wysłany: 2006-11-29 14:50
gdyby byl i-net wiecej ludzi by palili;]
Wiesz, skad mozesz miec pewnosc, ze tego forum, nie czyta ktos z gory... i loguje;]
Kiedys, robili tak z portalami o muzyce metalowej. Zreszta nie mam pewnosci, ze nie robia tak dalej.
Wiesz, sekta a religia to jednak subtelna roznica;]
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-11-29 21:53
Przyjacielu ileż racji jest w tym co piszesz. Ja mam gdzieś czy nadal sieją sieć w poszukiwaniu ludzi aby ich prześladować, ja nie mam nic do ukrycia ani nic do schowania. Mam to gdzieś. Więc nawet jeśli patrzą czy przypadkiem nosze diabła w dupie, to niech im na zdrowie to wyjdzie hehehehehe.
A jeśli mowa o paleniu to mój ulubiony temat i jeśli zakładasz sekte z palenie w roli głównej prawdy wiary to ja jestem zaraz po tobie i tylko nie zapomnij że istnieje jeszcze dużo innych godnych uwagi używek ;-D jami
Różnica między sektami a religiami, jak słusznie zauwazyłeś jest cienka i jak dla mnie one sie miejszaja wzajeminie, że czasem można nie zauważyć kiedy religia sie zmienia w sekte i odwrotnie.
Za teksty o narkotykach moga *** nasz dialog więc trza uważać przyjacielu. HEHEHEHEHE pewnie teraz nas ktoś czyta
Wysłany: 2006-11-30 10:57
"A z tym palenie to chyba od niedawan nie palą bo jeszcze ileś lat wstecz mogli by nas za takie gadanie spalić bez większych sądów" <-- to Twoja wypowiedz
"gdyby byl i-net wiecej ludzi by palili;] " <-- to moja odpowiedz na to. ;]
Przeczytaj uwaznie, nie mowilem nic o paleniu zielska, czego nota bene jest przeciwnikiem, albo bardziej na zasadzie: Wszystko jest dla ludzi, ale to nie jest dla mnie. to tak offtopic
No wiesz, poki co religia, [ze tak to nazwe], nie stosuje przymusu fizycznego badz psychicznego [choc tu bym sie juz klocil], aby zmuszac kogos do wyznawania danej religii.
Sposoby ureligijniania naszego zycia, sa mniej widoczne, ze tak powiem
A w sektach ten przymus jest oczywisty
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-11-30 12:15
uuupss :oops:
Każdy czyta to co chce heheheheh wybacz że tak jakoś inaczej cię zrozumiałem, widocznie głodnemu chleb na mysli.
Pewnie są religie, które w jakiś tam sposób wywierają przymus ale tego tak mocno nie widać to raczej wpływ wewnętrzny społeczności danej religii. Wydaje mi się, że jeśli jest 200 wiernych i jeden jest nie doo końca przekonany na prady głoszone przez wiarę tych 200 może łatwo na niego wpłynąć i jakoś tam go próboiwać zmienić. Choć takie zachowania raczej jeszcze nam sie nie kojażą z przymusem. Ja gdybym się z takimi achowaniami spotkał to bez namysłu opdpuściłbym sobie należnictwo w takiej religii.
Znam na codzień zachowanie ludzi, porządnych katolików. Gadają żeby chodzić do kościoła, bo co inni powidzą. Ale nie myślą o tym z innej strony po kiego **** im taki ktoś w kościele. Idzie bo mu każą. Idioctwo.
[color=violet:e6b7772024]Jeśli w następnych postach pojawią się przekleństwa (w dodatku napisane z błędem), posty będą kasowane bez upomnienia.
Gwyn[/color:e6b7772024]
Wysłany: 2006-11-30 13:56
Wiesz, prawda jest taka, ze sa ludzie ktorzy sa katolikami [jak juz sie czepilismy tej religii], ktorzy nie chodza do kosciola, modla sie w zaciszu domu, i ja takich znam.
Wiesz, kosciol jako budynek, ma byc swoistego rodzaju miejscem w ktorym sie katolicy maja zbierac i wspolnie modlic do swojego Boga. To ze tak do konca nie jest, to tez wina ludzi.
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.