Wysłany: 2006-08-03 16:09
[quote:5ed419c0da="Fau"]Do niedawna wielu wierzyło w UFO ... [/quote:5ed419c0da]
Przeciez UFO istnieje, a [i:5ed419c0da]prawda jest gdzies tam[/i:5ed419c0da] 8)
------------------
Flapjack-Idol Free Zone
united we stand divided we fall
Wysłany: 2006-08-03 18:32
Tak, istnieje tak samo jak Bóg, pingwin PikPok i inni ;P
Wysłany: 2006-08-03 19:20
Proszę się nie naśmiewać... pingwin Pik Pok istnieje, o!
:wink:
[img:c20ec57fc2]http://images21.fotosik.pl/277/bb0cde48e364092a.jpg[/img:c20ec57fc2]
Wysłany: 2006-08-03 19:23
[quote:f8d460d0bb="Fausthie"]Tak, istnieje tak samo jak Bóg, pingwin PikPok i inni ;P[/quote:f8d460d0bb]
A skad wiesz, ze jakis Bog/bog nie istnieje? widzialas wszystko? raczej watpie :wink: nigdy nic nie wiadomo :wink: a UFO istnieje, musi istniec, nie wierze, ze jestesmy tu sami :mrgreen:
---------------------
Rites Of Spring-Drink Deep
united we stand divided we fall
Wysłany: 2006-08-04 00:33
Hyhy, ups, faktycznie, oznajmiam publicznie, że pingwin PikPok istnieje! Jego przynajmniej widziałam ;P W resztę nie uwierzę :D
Wysłany: 2006-08-04 00:59
Nikt Ci wierzyc w nic nie karze :wink: jednej rzeczy nie bardzo moge zrozumiec - a mianowicie wydawania kategorycznych sadow, ze cos jest albo czegos nie ma .... cuz niewiara w jakiegos boga to jedno a twierdzenie, ze czegos takiego nie ma to drugie .... jestesmy tylko ludzmi, mozemy sie mylic bo wszystkiego nie wiemy, nie odkrylismy i tak dalej i tepe(sa) i w ogole :wink:
dobra juz siedze cicho bo zaczynam bredzic :mrgreen:
--------------------
The Mars Volta-Day Of The Baphomets
united we stand divided we fall
Kaczki Wysłany: 2006-08-04 09:13
[quote:a388f8f3a7="alphar"]Znam kilka osob w drodze wyjątku bardzo, szalenie wręcz inteligentnych i uparcie trwających w Kościele. Jakoś udaje im się znaleźć wspólny mianownik.[/quote:a388f8f3a7]
Ja tez znam takich ludzi. Ich nteligencja przekracza o wiele poziomow inteligneje ateistow. Sa to tzw konformiści i ludzie politycznie poprawni
Life is complex: it has both real and imaginary components
Wysłany: 2006-08-04 09:37
[quote:378a2f06fd="alphar"]Aha, no i kiedyś tak się zastanawiałam, że po co w sumie ludziom Kościół i doszlam do wniosku, że jest to jakaś potrzeba psychicznego bezpieczeństwa. Że muszą mieć świadomość, że coś kieruje ich zyciem, patrzy z góry i wie jak to sie skończy, że to jest jakaś układanka.[/quote:378a2f06fd]
Kiedyś gadaliśmy o tym z kumplem na przerwie (ot, lekki temat dla rozluźnienia po układach analn... analogowych :wink: ). Kolega mój rzekł, że ludzie po prostu potrzebują czegoś, w co mogą wierzyć, czemu mogą dziękować za szczęście i co mogą obwiniać za pecha, które im się przytrafiają w życiu; że dzięki temu jest im lżej, łatwiej w życiu. Ja się z tym zgadzam.
[img:c20ec57fc2]http://images21.fotosik.pl/277/bb0cde48e364092a.jpg[/img:c20ec57fc2]
Wysłany: 2006-08-04 11:07
alphar: Dzięki za napisanie tego, czego mi się nie chciało pisać, hehe :-) Mogę się teraz pod Twoimi słowami zwyczajnie podpisać ehheheh :D O!!! :-)
ps. Co do "nawrócenia" na ateizm Otóż pokazałam jakieś hmmm... z osiem lat temu (ale stara jestem :D) pewnej głęboko wierzącej osobie kilka książek i ta osoba stała się zaciekłym ateistą ;P Takie są właśnie skutki - osoba, która "otwiera oczka" chce natychmiast ogłosić światu, że wszyscy wierzący tkwią w błędzie To też jest skrajność - taka sama jak głęboka wiara Od tego czasu miałam zamiar już nikogo nie nawracać, bo byłam zła na siebie, że zachowałam się jak ktoś, kto mówi dziecku, że Świętego Mikołaja nie ma. W końcu wiara w coś (cokolwiek) ułatwia życie, a ja to powiedzmy dostarczeniem literatury wydarłam ;P Jednak jak widać jest to możliwe ;P Wystarczy udostępnić skrawki "wiedzy zakazanej" Osobiście wolę się już w to nie bawić ;P Nie do końca toleruję wiarę (hyh, sory), ale brutalnie jej zabierać też nie będę ;P
Wysłany: 2006-08-05 12:36
Kosciol robi dobrze rzeczy? omfg 8O od kiedy? chyba, ze dobrymi rzeczami nazwiemy tresowanie ludzi i utrzymywanie ich w jakotakim posluszenstwie, straszenie kara po smierci i oduczaniem ich samodzielnego myslenia, do tego jeszcze propaguje zacofanie i hamuje rozwoj :wink:
poza tym kosciol i wiara to bardzo odlegle od siebie rzeczy, to pierwsze z tym drugim zazwyczaj ma bardzo malo wspolnego
--------------------
At The Drive-In - One Armed Scissor
united we stand divided we fall
Wysłany: 2006-08-05 13:58
Widze wiecej wad niz zalet :wink:
---------------------
The Dillinger Escape Plan-Panasonic Youth
united we stand divided we fall
Wysłany: 2006-08-05 14:52
Alphar... zgadza się. Głupie jest robienie krucjat. Ale są też ludzie, którzy tego potrzebują. Znam przypadek osoby, która od miłości do Jezusa trafiła do sekty, która zapraszała na kursy medytacji za prawie 1000zł. Kazali też porzucić wszystko (uczelnię i rodzinę) i podążać własną ścieżką, hyh. Robiłam wszystko, by tę osobę z tego wyrwać, ale... no i mam kilka "ale", z powodu których zaprzestałam "nawracania". Ateiści są znacznie bardziej odporni na takie bzdury. W tym wypadku rozumiem (usprawiedliwiam) krucjaty. A nie jestem np. na tyle tolerancyjna, by związać się do końca życia z osobą, która wędrowałaby co niedzielę do kościoła ;P
A co do zalet Kościoła... widzę misje, które wypełnia... ale zgadzam się też z Synkiem... moim zdaniem bilans wychodzi na niekorzyść Kościoła. Cholerne składki, brak podatków, przedmiotowe (WCIĄŻ) traktowanie kobiet, budowa nowych kościołów (jakby nie można zamiast tego przytułków budować), pobieranie 10% od budowy grobowca, usuwanie nieopłaconych grobów, wpieprzanie się do polityki, PRANIE MÓZGÓW, nawoływanie do płacenia, robienie statystyk, podawanie danych osobowych (!!!!!) osobom niepowołanym itd itp... Przy tym te organizowane przez nich kolonie dla dzieci czy niekiedy robienie obiadów jest marnym śladem działalności... Wystarczą dobre akcje marketingowe, a prywatne, płacące podatki firmy zrobią tyle samo albo i więcej. Blablalabla, temat rzeka.
Wysłany: 2006-08-19 17:36
jest jeden Bog - nazywa sie [b:381768094d]Pieniadz[/b:381768094d] 8)
----------------
Mnemic-Liquid
united we stand divided we fall
Wysłany: 2006-08-23 09:55
Sama wiara w odniesieniu do jakiejkolwiek nadprzyrodzonej siły to utopia. Ja wierze w ludzi…
Wysłany: 2006-08-30 16:59
Oooo.... wiara w ludzi... że niby bez komentarza? A ja też wierzę w ludzi... może nie wszystkich, ale wierzę w dzieci i młodzież... uważam, że oni są w stanie zmienić świat - wystarczy dobrze "zaprogramować" ;D
W ogóle jak ktoś zna jakieś dzieci z rodzin patologicznych, to chętnie bym im udzieliła korków z zakresu podstawówki czy gimnazjum (bo cholera wie co mają teraz w liceach), ale koniecznie muszą mieszkać na terenie Poznania. Oczywiście za free, tylko musi mi pasować czasowo. Jakby co to proszę o info na prv. Szkoda, by się dzieciaki marnowały.
Narea: Oj, mam uraz do Kościoła od wczesnej podstawówki :D M.in. od czasu jak zakonnica w pierwszej klasie, gdy mówiło się "łaskiś pełna" zamiast "łaski pełna", podchodziła do dziecka z 30cm linijką, dziecko wystawiało rączkę i zakonnica uderzała tą linijką z całej siły kilka razy Ja nigdy nie oberwałam, bo zanim do mnie doszło, to zawsze umiałam już modlitwę na cacy hehe :D Ale cóż, nauka nie poszła w las... jestem teraz prawie 22 letnią ateistką, która umie recytować cały stos modlitw (tylko pytanie: po co mi to? :D :D :D)
Wysłany: 2006-08-30 17:14
jak dla mnnie podstawa jest wierzyc w siebie , jestem czlowiekiem , swiadomym swojego istnienia, w pewien sposob. jakos mysle. Mysle wiec jestem, Istnieje. Tutaj nastepuje najwiekszy skok, ktory wymaga wiary:)... wierze ze inni tez myslą:P. Totez i tez istnieja, nie sa zadna uludą mojego wlasnego umyslu, ktorego to jeszcze nie poznałam do konca. Wierze w to ze zaleznie od tego co przezyli, sa przewidywalni, zalezni od tego jak ich poznam. wiem ze bez ogromnego wkladu potencjalu ludzkiego lub.. nie wiem, mechanicznego, nie sa w stanie zorganizowac potopu i zalac caly swiat, a mnie osadzic jako winną i... blah... no i nie trafie na lodke. Przynajmniej nie Ci z ktorymi poki co mam stycznosc. Wierze w to, ze w kazdym moge znalezc przyjaciela.
Jest to bardziej swiatopoglad niz wiara, ale opisuje to tutaj, gdyz trudno mi powiedziec czy w cokolwiek wierze. Wiem ze czlowiek CHCE miec kogos nad soba, by byc usprawiedliwionym,. cos co moze ostatecznie, gdyby zrobil cos tragicznego, zmienic jego dzialania. Ale raczej usmiecha mi sie wizja zupelnie odwrotna, nikogo tam nie ma, poki mi sie nie udowodni inaczej. A moge sobie byc niewierną. Moga na mnie ksieza dziwnie patrzec na ulicy.
w racjonaliscie przeczytalam ciekawy artykul mowiacy o tym, iz organizm czlowieka jest zaprojektowany tak by wierzyc w boga, jego jazn, jakis tam gen czy po prostu wpajanie nam od dziecka? Bo przeciez wzrastajacy poziom ateistow zaprzecza temu iz KAZDY potrzebuje wiary w moce boskie...
Dobra... to chyba dygresja mocna byla...
wiara w ludzi jest czyms co automatycznie zaakcpetowalam, kiedy skreslilam boga, a nie przekreslilam zycia w spoleczenstwie... hmm... moze wedlug: z nami lub przeciwko nam?
Wysłany: 2006-08-30 18:54
Hehe, a faktycznie, nasza za to też biła :D :D :D I za złe składanie rąk (trzeba mieć palce nieprzeplecione, tylko wyprostowane do góry na wysokości klatki piersiowej, a kciuki mają się krzyżować... łaskawie do wyboru czy prawy na lewym czy lewy na prawym :D) hehehe :-) I nasłuchałam się największych bajek-horrorów właśnie od zakonnic :D :D :D
Wysłany: 2006-08-30 19:56
Cóż, czytam tę całą dyskusję i szlag mnie trafia, że wcześniej nie mnie nie było na kompie, bo teraz będę miała masę pisania :evil:
Zacznę może od tego, że wierzę w jednego Boga. Tego w Trójcy Świętej jedynego. I nie uważam, żeby chrześcijaństwo było religią politeistyczną, święci nie są bóstwami i nigdy nie będą. Jeżeli ktoś stawia ich na równi z Bogiem, lub - co gorsza - ponad Nim, nie jest chrześcijaninem. Święci i błogosławieni to tacy sami ludzie jak my, tylko obdarzeni łaską wiary. Bo mimo wszystko, WIARA JEST ŁASKĄ.
Jestem katoliczką, tak się wychowałam, ale to nie ma znaczenia, bo wierzę z własnej woli. I nie uważam się przez to za jakiegoś przygłupa, ćwierćinteligenta czy człowieka o słabej woli. Żeby było śmieszniej, tydzień temu dostałam list na który długo czekałam: otrzymałam stypendium. Naukowe. Należę do Ruchu Światło-Życie i znam masę osób w Duszpasterstwie Akademickim (czyli STUDENTÓW :!: ) Ale wracając do wiary: jest dużo religii monoteistycznych. Wiele z nich jest starszych od chrześcijaństwa, wiem. Generalnie jednak WIARA jest ta sama, to OBRZĘDY, LITURGIA i ZAGŁĘBIANIE SIĘ W TAJEMNICĘ MISTYCZNEGO OBLICZA BOGA różni od siebie wszystkie wyznania. Uważam, że Jan Paweł II miał rację odnośnie ekumenizmu. Jest jeden Bóg, a to, czy nazywam go Allahem czy Jahwe, nie ma żadnej różnicy, bo to wciąż jest Bóg.
W czasie dyskusji ktoś rzucił tekstem (bodajże KostucH) o stworzeniu świata. Ja też nie wierzę w te sześć dni. Nie mówię przecież, że Kościół jest nieomylny (ba, czasem nawet wręcz przeciwnie . Ja jestem zdania, że Bóg stworzył ten cały miszmasz zwany Wszechświatem i pozwolił mu na ewolucję, o jakiej nas uzą w szkole :) Wracając do nieomylności. Inkwizycja, stosy, krucjaty... Ludzie, to było w średniowieczu! Wieki ciemne, całkowite zacofanie - w każdej sferze życia. Jak miałeś gorączkę, to "lekarze" krew ci upuszczali...
Tak a propos różnych wyznań. Tych monoteistycznych. W założeniu głównym są one prawie takie same. Jeśli jednak to wszystko rozrysować i porównać poszczególne "stopnie wtajemniczenia", np. w buddyżmie i chrześcijaństwie, dojdziemy do wniosku, że chrześcijaństwo bardziej się zagłębia w istotę Boga. Kto nie wierzy, niech zmierzy Buddyści w zatrzymują się na pewnym etapie medytacji, a niektórzy chrześcijanie (czyt. święci) doznają tzw. nocy mistycznych. Nie będę tutaj tego tłumaczyć, bo to niezwykle trudny i długi temat, zainteresowanym jednak polecić mogę chociażby dzienniczek siostry Faustyny, która owych nocy mistycznych doświadczała.
Co do samej wiary - istnienia jakiegokolwiek bóstwa nie da się udowodnić. Na tym właśnie polega WIARA. [b:b57ea959e0]Wierzymy[/b:b57ea959e0], że Bóg istnieje, ale tego [b:b57ea959e0]nie wiemy[/b:b57ea959e0]. Bakterii też nie widać, ale jakoś wolę wierzyć w Boga.
A odnośnie nowej subkultury , jaka pojawiła się w naszym kraju: mentalność moherowych beretów wynika z braku katechezy. To jest jeden z błędów Kościoła. Ewangelizujemy dzieci i młodzież, jeździmy na misje do Afryki, a nie potrafimy zadbać o swoje własne podwórze. "Widzisz drzazgę w oku swego brata, ale nie zauważasz belki we własnym"... (dla niewtajemniczonych i ateistów - to Pismo Święte). Te wszystkie babcie tak zostały wychowane i już się raczej nie zmienią. Mają swój świat i własne kredki, nie będziemy się im wpierniczać ze swoimi markerami Swoją drogą, nie popieram działoalności ks. Rydzyka. Co prawda, słuchałam kilka razy Radja Maryja (mam babcię moherka :? ) i muszę stwierdzić, że jest tam wiele mądrych rzeczy dotyczących religii i dogmatów, jednak radio, które się miesza do polityki, z całą pewnością nie zasługuje na miano mediów katolickich.
Tak na zakończenie mojej wypowiedzi: jeśli ktoś usilnie potrzebuje dowodów na istnienie Boga, żeby w Niego uwierzyć, niech sobie przypomni o wszystkich cudach. Tych z naszych czasów. Wbrew pozorom, jest ich dość dużo, ale to już temat na inną dyskusję Jeśli kogoś uraziłam woimi poglądami, to kornie proszę o wybaczenie, ale to jest tylko moja skromna opinia na ten temat :) Okej, kończę, bo się z tego monolog zrobił :twisted: Jak ktoś doszdł aż do tego momentu i nie usnął, to serdecznie gratuluję :P
Wysłany: 2006-08-30 22:29
Czuczaczek: Przepraszam, ale co do łaski wiary, to kojarzy mi się tylko komentarz "łaski bez".
A tak na marginesie jedna z moich najlepszych kumpel jest katoliczką, bardzo, bardzo, bardzo wierzącą... i co? I uważam ją za jedną z bardziej inteligentych, mądrzejszych i dobrych osób jakie znam.
Nie widzę problemu w tym, że ktoś wierzy. Nie uznaję go za głupca. Jednak wiem, że bóg potrafi zasłonić (hyh, już dziś o tym pisałam) to o co w życiu tak naprawdę chodzi - wolną wolę. Bez jasno określonych zasad wiele osób nie potrafi żyć... nie potrafi podjąć decyzji... a potem słucha "pasterzy" bez względu na to czy są dobrzy czy źli. Kojarzy mi się to właśnie ze stereotypową twórczością amerykańską i rosyjską (wolę rosyjską - nie wszystko jest tam białe lub czarne). I zaznaczam, że mówię tu, iż może tak być... jest to znacznie bardziej prawdopodobne niż u ateistów ze względu na procent osób wierzących w naszym kraju... tak samo jak i statystycznie więcej katolików popełnia w Polsce wszelkie zbrodnie.
Wysłany: 2006-08-31 09:33
Bo statystycznie w Polsce jest wiecej katolikow... i Ty i ja jestesmy katolikami:/ ochrzczeni... No.. wiekszosc. rodzice nie pozostawili mi wyboru.
Jako ateistka, popatrz sobie, czuczaczku, znam pismo swiete i potrafie porozmawiac o nim, czasami cytatami z pamieci nawet z swiadkiem jehowym, ktory zawita do mych drzwi, ale przeciez nie o to tutaj sie rozchodzi.
Poki nasze zmysly nie zetkna sie z wyzej (niżej? w tym watku?) wymienionym smokiem, poki to nie my obejrzymy na zywo pokazu coperfielda,i nie wyciagnie nas na scene by sprawdzic rekwizyty... do tego momentu nie bedziemy wiedziec, i nie uwierzymy w to co nam mowia. No i co ze uslysze ze w Tokio pojawil sie na rynku smok , po czym odfrunal? Cud? Hmm...
Nie wiem, musialabym sie zakopac w bibliotekach watykanskich i porozmawiac z osobami swiadzacymi, ewentualnie byc obecna... nie wiem. Wszystko we mnie buntuje sie na mysl o bogu, a z drugiej strony chcialabym byc pewna jego istnienia..