Wysłany: 2011-02-16 19:16
[quote:19f4ab77c5="Naqara"][quote:19f4ab77c5="Anumati"]U mnie sytuacja podobna. Rodzice po rozwodzie są już jakieś 15 lat...Ojciec do dzisiaj z nikim się nie związał, może na początku ze względu na mnie, teraz sama nie wiem dlaczego...Jeśli chodzi o mnie, to porażka na całej linii i myślę, że dzieciństwo mogło mieć na to spory wpływ, dlatego jakoś trudno mi uwierzyć w istnienie tego uczucia, bo tak naprawdę nigdy "z bliska" go nie widziałam, nie czułam[/quote:19f4ab77c5]
Ja nie pamiętam jak moi rodzice długo nie są razem. Ojciec się nie związał i już zdecydował, że nie chce się wiązać. Twierdzi że nie jest mu to do szczęścia potrzebne. Owszem ma z kobietami doczynienia, ale na dłuższą metę to mu przeszkadzają i wnerwiają go. No cóż może i ma rację. Ludzie chcę się czuć wolnymi dlatego też związki się sypią. A gdy się jest już zdrowo dojrzałym, to dochodzą jeszcze czasem inne rzeczy, które zastąpią uczucia.
Jeżeli chodzi o to że rozwód krzywdzi dziecko. No to tak. Choć są wyjątki. Ale mimo wszystko, dzieci z takich rodzin zawsze się zastanawiają, co by się w ich życiu zmieniło i jak by się ono potoczyły, gdyby nie doszło do rozpadu rodziny.
A w dodatku czasami takie dzieci same mają problem w swoich związkach w dorosłym życiu.
Ja np. Zawsze wszystko chcę wszystko w związku naprawić mimo, że związek jest dla mnie destrukcyjny...[/quote:19f4ab77c5]
Mój ojciec z kolei nie chcę na ten temat rozmawiać, sprytnie go zawsze zmnienia lub obraca w żart. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek od czasu rozpadu ich małżeństwa z kimś się spotykał i to jest dość zastanawiające. Najwyraźniej kochał, chociaż wina zawsze leży po obu stronach, matka bardziej zawiniła, więc za bardzo tego nie rozumiem...
Myślę, że duży wpływ na nietrwałość związków ma wychowanie. W czasach młodości naszych dziadków rzadko słyszało się o rozwodzie, związki były trwałe mimo restrykcyjnego wychowania, kiedyś nie do pomyślenia było zamieszkania przed ślubem razem a mimo to związki się nie rozpadały, odwrotnie niż jest dzisiaj, kiedy łatwo można odejść i tworzyć coś nowego.
Rozwód ma duży wpływ, zależy jeszcze czy był on cichy i spokojny czy burzliwy. Ja nie chcę zgotować dzieciom takiego losu, bo nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć, dlatego nie zamierzam ich mieć. Jeśli chodzi o mnie to nigdy mi nie zależy, jakbym bała się przekroczyć jakąś granicę nie wiem...
"Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica i wierzą w ten koncept z radosnym obliczem, lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości i pragną Cię dopaść wśród nocnych ciemności..."
Wysłany: 2011-02-16 22:00
uczucie znam. Problem w tym, że nawet iż jesteśmy przekonani i przekonywani do tego, że jest odwzajemnione, pewnego dnia możemy dostac w łeb i wszystko co zdawało się prawdą okazuje sie snem a rzeczywistośc powoli staje się koszmarem.
Umrę ci kiedyś. Oczy mi zamkniesz. I wtedy swoje Smutne, zdziwione, Bardzo otworzysz.
Wysłany: 2011-02-16 22:47
Podobno jednej stronie zawsze bardziej zależy niż drugiej i to ona zawsze ma gorzej jak coś się zaczyna psuć
"Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica i wierzą w ten koncept z radosnym obliczem, lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości i pragną Cię dopaść wśród nocnych ciemności..."
Wysłany: 2011-02-17 12:45
No ale nie zakładajmy, że wszystkie związki będą nietrwałe. :) Poza tym jeżeli dwie osoby chcą być razem to będą. :)
Wysłany: 2011-02-17 14:06
Prawdziwa miłość jest czymś tak niezwykłym i nierealnym w dzisiejszych czasach, że wydaje się być wyjęta z baśni i mitów...
Chociaż moi dziadkowie niedawno obchodzili 50 - lecie ślubu..I mimo tych lat, które razem przeżyli, widać, że nadal się kochają, choć być może to uczucie jest inne niż na początku, bardziej takie..dojrzałe..hmm...w otoczce realizmu i wspólnie przeżytych wzlotów i upadków. I choć czasem też widzę, jak sobie złośliwie dogryzają albo czasem nawet babcia obrazi się na dziadka lub odwrotnie :-) to te ich konflikciki nie są naznaczone agresywnością czy nie są obrzucaniem się inwektywami...I widać, że mimo tego jedno bez drugiego nie mogłoby żyć..
Mi nie było dane przeżyć jeszcze tej prawdziwej miłości, bo to, co się nią wydawało na początku z czasem okazywało się pomyłką i ledwie cieniem tamtych uczuć...
Myślę, że prawdziwym sprawdzianem dla "prawdziwej miłości" jest nie trwanie ze sobą w trudnych chwilach, ale to, czy nadal się kochamy, gdy nadchodzi ta szara, codzienna rzeczywistość...Gdzie w kółko jest praca + inne obowiązki, gdzie dochodzą rachunki, które trzeba co miesiąc zapłacić, gdzie ma się mało czasu dla siebie...To jest takie pole minowe miłości..A większe trudności i katastrofy to góry miłości, które sprawdzają naszą wytrzymałość...Choć zwykle, gdy spotyka bliską osobę jakaś tragedia, to jeśli już z nią jesteśmy, to może niekoniecznie z miłości, ale z czystego egoizmu, żeby ktoś mógł nas pochwalić, aby partner był"nam wdzięczy do końca życia" ( choć deklarujemy zgoła inne pobudki takowego zachowania)..
Rety, ale się rozpisałam...Konkludując - prawdziwa miłość istnieje - ale dostąpienie zaszczytu jej posiadania trafia się nielicznym...
"Beata est vita conveniens naturae suae"... (Najszczęśliwsze, najlepsze jest życie w zgodzie z własną naturą)
Wysłany: 2011-02-17 17:02
Mi się wydaje, związki naszych dziadków tak dobrze i długo się trzymają bo faktycznie było inaczej.
Nie było telewizji która nas ogłupia, lub sprawia że wolimi np. oglądać mecz, czy wiadomości zamiast z ukochaną osobą przebywać i patrzeć jej w oczy a nie w telewizor. To samo teraz komputer. Zamiast siedzieć na Facebooku lub forach, albo jeszcze grać w sieci. To ludzie razem czytali książki przy świeczkach lub pielęgnowali swoje uczucia.
Ludzie więcej wychodzili z domu i czerpali z życia niż obecnie. Może dlatego te związki tak się dobrze mają. Więcej ze sobą ludzie byli razem duchowo niż tylko fizycznie. Owszem fajnie jest poglądać film razem na kompie lub na tv. Ale lepsze jest wyjście razem na spacer lub udanie się w długą podróż.
Ludzi też więcej wiązały przygody wspólne, a nie tylko wspólne imprez i grzanie w czerep, tak jak jest teraz.
Oraz może i ludzi wiązał też strach, przed tym aby nikt nie okradł, czy się nikomu krzywda nie stała. A teraz tego nie ma.
Porównajcie sobie waszych dziadków, a waszych rodziców. Zawsze się zajdą różnicę.
Wysłany: 2011-02-17 17:03
Jakom już naprawdę stary kocur, potwierdzam słowa CatGirl :)
[img:18cb869a74]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:18cb869a74]
Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...
Wysłany: 2011-02-17 18:58
[quote:ceeeacdf74="sphinxia"]Prawdziwa miłość?
Jeśli nie zaznasz jej w dzieciństwie, to nigdy nie będziesz w stanie z kimkolwiek stworzyć stałego, zdrowego związku.
Smutna prawda, że dziś większość młodych ludzi ma rodziców po rozwodzie, a więc ich związki również będą niestabilne i krótkotrwałe.
Enjoy yourself [/quote:ceeeacdf74]
Heh dzięki za pocieszenie ;D a tak serio to masz rację, im jestem starsza tym bardziej zaczynam to rozumieć i szukać jakiś substytutów miłości, co nie zawsze dobrze się kończy. Chociaż myślę, że tak dokońca nie można zakładać, że każde dziecko z rozbitej rodziny nie będzie potrafiło stworzyć czegoś trwałego, dużo zależy od psychiki
"Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica i wierzą w ten koncept z radosnym obliczem, lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości i pragną Cię dopaść wśród nocnych ciemności..."
Wysłany: 2011-02-17 19:02
[quote:d18bc0d5f5="Naqara"]Mi się wydaje, związki naszych dziadków tak dobrze i długo się trzymają bo faktycznie było inaczej.
Nie było telewizji która nas ogłupia, lub sprawia że wolimi np. oglądać mecz, czy wiadomości zamiast z ukochaną osobą przebywać i patrzeć jej w oczy a nie w telewizor. To samo teraz komputer. Zamiast siedzieć na Facebooku lub forach, albo jeszcze grać w sieci. To ludzie razem czytali książki przy świeczkach lub pielęgnowali swoje uczucia.
Ludzie więcej wychodzili z domu i czerpali z życia niż obecnie. Może dlatego te związki tak się dobrze mają. Więcej ze sobą ludzie byli razem duchowo niż tylko fizycznie. Owszem fajnie jest poglądać film razem na kompie lub na tv. Ale lepsze jest wyjście razem na spacer lub udanie się w długą podróż.
Ludzi też więcej wiązały przygody wspólne, a nie tylko wspólne imprez i grzanie w czerep, tak jak jest teraz.
Oraz może i ludzi wiązał też strach, przed tym aby nikt nie okradł, czy się nikomu krzywda nie stała. A teraz tego nie ma.
Porównajcie sobie waszych dziadków, a waszych rodziców. Zawsze się zajdą różnicę.[/quote:d18bc0d5f5]
Ogólnie rzecz biorąc to się z Tobą zgodzę, choć myślę, że sęk tkwi też w tym, że prawdziwa miłość polega na patrzeniu w tym samym kierunku, a nie wiecznym wpatrywaniu się w siebie
"Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica i wierzą w ten koncept z radosnym obliczem, lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości i pragną Cię dopaść wśród nocnych ciemności..."
Wysłany: 2011-02-17 19:24
[quote:7df98d3582="Anumati"][quote:7df98d3582="Naqara"]Mi się wydaje, związki naszych dziadków tak dobrze i długo się trzymają bo faktycznie było inaczej.
Nie było telewizji która nas ogłupia, lub sprawia że wolimi np. oglądać mecz, czy wiadomości zamiast z ukochaną osobą przebywać i patrzeć jej w oczy a nie w telewizor. To samo teraz komputer. Zamiast siedzieć na Facebooku lub forach, albo jeszcze grać w sieci. To ludzie razem czytali książki przy świeczkach lub pielęgnowali swoje uczucia.
Ludzie więcej wychodzili z domu i czerpali z życia niż obecnie. Może dlatego te związki tak się dobrze mają. Więcej ze sobą ludzie byli razem duchowo niż tylko fizycznie. Owszem fajnie jest poglądać film razem na kompie lub na tv. Ale lepsze jest wyjście razem na spacer lub udanie się w długą podróż.
Ludzi też więcej wiązały przygody wspólne, a nie tylko wspólne imprez i grzanie w czerep, tak jak jest teraz.
Oraz może i ludzi wiązał też strach, przed tym aby nikt nie okradł, czy się nikomu krzywda nie stała. A teraz tego nie ma.
Porównajcie sobie waszych dziadków, a waszych rodziców. Zawsze się zajdą różnicę.[/quote:7df98d3582]
Ogólnie rzecz biorąc to się z Tobą zgodzę, choć myślę, że sęk tkwi też w tym, że prawdziwa miłość polega na patrzeniu w tym samym kierunku, a nie wiecznym wpatrywaniu się w siebie[/quote:7df98d3582]
Kurde,dużo racji macie w tym co mówicie.
Dodam od siebie jedną rzecz-ważne też jest to,by żyć ze sobą i nie znudzić się.Żeby mieć wspólne tematy do obgadania,zainteresowania którymi można się podzielić i spędzić miło czas oraz żeby mieć zaufanie do siebie.Nuda i nieufność są mordercami wszystkich związków.
Be hard and fucking heavy-ludzie nie lubią,gdy odnosisz sukces.
Wysłany: 2011-02-17 19:38
[quote:46d8f267a4="Nuta"][quote:46d8f267a4="Anumati"][quote:46d8f267a4="Naqara"]Mi się wydaje, związki naszych dziadków tak dobrze i długo się trzymają bo faktycznie było inaczej.
Nie było telewizji która nas ogłupia, lub sprawia że wolimi np. oglądać mecz, czy wiadomości zamiast z ukochaną osobą przebywać i patrzeć jej w oczy a nie w telewizor. To samo teraz komputer. Zamiast siedzieć na Facebooku lub forach, albo jeszcze grać w sieci. To ludzie razem czytali książki przy świeczkach lub pielęgnowali swoje uczucia.
Ludzie więcej wychodzili z domu i czerpali z życia niż obecnie. Może dlatego te związki tak się dobrze mają. Więcej ze sobą ludzie byli razem duchowo niż tylko fizycznie. Owszem fajnie jest poglądać film razem na kompie lub na tv. Ale lepsze jest wyjście razem na spacer lub udanie się w długą podróż.
Ludzi też więcej wiązały przygody wspólne, a nie tylko wspólne imprez i grzanie w czerep, tak jak jest teraz.
Oraz może i ludzi wiązał też strach, przed tym aby nikt nie okradł, czy się nikomu krzywda nie stała. A teraz tego nie ma.
Porównajcie sobie waszych dziadków, a waszych rodziców. Zawsze się zajdą różnicę.[/quote:46d8f267a4]
Ogólnie rzecz biorąc to się z Tobą zgodzę, choć myślę, że sęk tkwi też w tym, że prawdziwa miłość polega na patrzeniu w tym samym kierunku, a nie wiecznym wpatrywaniu się w siebie[/quote:46d8f267a4]
Kurde,dużo racji macie w tym co mówicie.
Dodam od siebie jedną rzecz-ważne też jest to,by żyć ze sobą i nie znudzić się.Żeby mieć wspólne tematy do obgadania,zainteresowania którymi można się podzielić i spędzić miło czas oraz żeby mieć zaufanie do siebie.Nuda i nieufność są mordercami wszystkich związków.[/quote:46d8f267a4]
Dokładnie, ważne jest też, żeby mieć jakieś wspólne zainteresowania czy plany, bo jeśli chce się stworzyć coś trwałego cielesność z czasem przestanie wystarczać i trzeba mieć o czym rozmawiać czy chociażby poziewać
"Święci mężowie powiadają, że życie to tajemnica i wierzą w ten koncept z radosnym obliczem, lecz są tajemnice, co gryzą z wściekłości i pragną Cię dopaść wśród nocnych ciemności..."
Wysłany: 2011-02-17 23:47
A z innej strony patrząc - życie podane na tacy wcale nie byłoby takie wciągające. Za to już coś innego, gdy ktoś miły z tej tacy... słodkimi gronami karmi. :>
Surrealizm światów współistniejących, jest odyseją na granicy wyobraźni. Quelque chose de divin et de bestial.
Wysłany: 2011-02-18 01:44 Zmieniony: 2011-02-18 02:04
[quote:8d8de828dd="Anumati"]
Ja np. Zawsze wszystko chcę wszystko w związku naprawić mimo, że związek jest dla mnie destrukcyjny...[/quote:8d8de828dd]
Ech, skąd ja to znam...
Motto może się zmieniać
Sraty draty... Wysłany: 2011-02-18 10:40
Szukałem około 10 lat kobiety swego życia. Zaglądałem w rozmaite miejscach Warszawy. Zdarłem na tym nie jedne buty i "poszarpałem nerwy".
Z czasem dowiedziałem się od "lasek", że jestem pojebanym desperatem (bo w ogóle szukanie kogoś jest chore, niby miłość sama przychodzi) do tego mam urodę popularna jak stonka ziemniaczana u rolników- skrzyżowanie pedała ze strachem na wróble. Panny wolą kolesi z mordą bandytów (nie wszystkie ale większość).
Wiele razy zmieniałem image i zawsze źle...
Aż do mnie dotarło, że te suki są popierdolone, zapatrzone w siebie! To nie ja mam się zmieniać tylko one! Bo posiadają doskonale rozwinięty talent strzelania "samobójów", powtarzania tych samych błędów do usranej, mylą miłość (duchowo-mózgowe połączenie) z prymitywnymi feromonami (mózgotrzepami) i są perfekcyjnymi egoistkami...
Wiocha do stolicy zjechała! Gatunek kobiety niemal wyginął. Królują tu słomiane księżniczki z licencjatem.
Po 30'tce moje serce obrosło betonem a baby traktuje przedmiotowo i piekielnie lubię im dokuczać (kretynką).
Oczywiście są takie, kobiety które szanuje. Niestety zajęte.
Nie ma czegoś takiego jak pech i złe szukanie!
Nigdy nie leciałem na farbowane tapeciary i lanserki!
Nie wierze w miłość! I nie znam zakochanej osoby, raczej pary z rozsądku.
A robię co chcę ! No, prawie co chce :)
Sraty draty... Wysłany: 2011-02-18 10:45
[quote:bc28ba4050="Tom1977"]Szukałem około 10 lat kobiety swego życia. Zaglądałem w rozmaite miejscach Warszawy. Zdarłem na tym nie jedne buty i "poszarpałem nerwy".
Z czasem dowiedziałem się od "lasek", że jestem pojebanym desperatem (bo w ogóle szukanie kogoś jest chore, niby miłość sama przychodzi) do tego mam urodę popularna jak stonka ziemniaczana u rolników- skrzyżowanie pedała ze strachem na wróble. Panny wolą kolesi z mordą bandytów (nie wszystkie ale większość).
Wiele razy zmieniałem image i zawsze źle...
Aż do mnie dotarło, że te suki są popierdolone, zapatrzone w siebie! To nie ja mam się zmieniać tylko one! Bo posiadają doskonale rozwinięty talent strzelania "samobójów", powtarzania tych samych błędów do usranej, mylą miłość (duchowo-mózgowe połączenie) z prymitywnymi feromonami (mózgotrzepami) i są perfekcyjnymi egoistkami...
Wiocha do stolicy zjechała! Gatunek kobiety niemal wyginął. Królują tu słomiane księżniczki z licencjatem.
Po 30'tce moje serce obrosło betonem a baby traktuje przedmiotowo i piekielnie lubię im dokuczać (kretynką).
Oczywiście są takie, kobiety które szanuje. Niestety zajęte.
Nie ma czegoś takiego jak pech i złe szukanie!
Nigdy nie leciałem na farbowane tapeciary i lanserki!
Nie wierze w miłość! I nie znam zakochanej osoby, raczej pary z rozsądku.
[/quote:bc28ba4050]
Ale pierdolisz
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...
Wysłany: 2011-02-18 10:46
A sam pan pierdolisz! Bo w ryj dać , mogę dać !
Przyjedź sobie do stolicy. Mieszkaj tak jak ja od urodzenia 30 lat i poznaj setki panien jak ja to pogadamy.
A robię co chcę ! No, prawie co chce :)
Wysłany: 2011-02-18 10:47 Zmieniony: 2011-02-18 10:48
Zapraszam do Poznania. To w kwestii "dania w ryj".
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...
Wysłany: 2011-02-18 10:50
To był cytat z "Dnia Świra". Ja bez powodu nie daje po ryju. Ale też nie pozwolę negować moich opinii bez kontrargumentów.
A robię co chcę ! No, prawie co chce :)
Wysłany: 2011-02-18 10:58
Spoko.
Nie widzę potrzeby używania jakichkolwiek kontrargumentów w odpowiedzi na Twojego posta, gdyż samemu swojej wypowiedzi nie uargumentowałeś. Ograniczyłeś się jedynie do wyplucia swojej frustracji względem kobiet.
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...
Wysłany: 2011-02-18 11:11
Nie kobiet! Nie mieszaj gatunków! A jakie argumenty? Opisałem ich zachowania to chyba wystarczy? Mogę dodać jeszcze ich tępy upór i ulubione słowa "Bo tak!", marny "ubraniowy" gust i to bez względu na zasobność portfela. Lenistwo, zero współpracy w prowadzeniu domu...
A jak chcesz przykłady kretyńskich tekstów to proszę... Kumpel usłyszał od laski "Jesteś dla mnie za dobry, nie zasługuje na ciebie". A ja dostałem coś takiego "Dzięki tobie zrozumiałam, że faceci nie są tacy źli... Postanowiłam dać szanse swojemu byłemu facetowi" (który się puścił z ursynowska kurewką)
Rewelka! Dzisiaj mnie to śmieszy. Kiedyś "rozbrajało totalnie"...
A robię co chcę ! No, prawie co chce :)