Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Zacznijmy od krwi.... Strona: 7

Wysłany: 2007-12-11 19:33

"Pamiętasz" - jego uszu dobiegł kobiecy szept. Następnie usłyszał skrzypienie otwieranych wrót i czyjeś kroki. Nim otworzył oczy, poczuł potężny cios, wymierzony wprost w jego klatkę piersiową. Buława połamała żebra, słyszał to i czuł rozdzierający ból.
- Zabierzcie go. - rzekł gruby męski głos, po czym Rogaty usłyszał obcych chwytających za łańcuchy. Zaczęli go wlec po ziemi, a on, nie chcąc czuć bólu uciekła w świat marzeń, w świat wspomnień.

Dostrzegł znów promienie Słońca leniwie przebijające się przez koronę potężnego dębu i Ją siedzącą obok, taką radosną i szczęśliwą. Bawili się, nad brzegiem jeziora, kąpali w jego krystalicznych wodach, hasali pośród okolicznych zarośli. Była jego przyjaciółką, choć była człowiekiem. Wspomniał chwilę, w której się poznali, w której los ich rozdzielił, w której ponownie dane im było się spotkać. Lecz nagle bół pojawił się ponownie i rozwiał owe cudne wspomnienie, rozerwał na strzępy niczym okrutna bestia. Rogaty odzyskał przytomność, otworzyłm oczy i dostrzegł nad sobą sylwetki gapiów, wskazujących na niego, plujących i przeklinających. Mężczyzn, kobiet, nawet dzieci. Strażnicy wlokli go przez błotnisty dziedziniec, ku środkowi wioski. Na plecach, czuł że skórę ma zdartą. Czuł krew w płucach. I gorzki posmak w gardle. W pewnej chwili ktoś kopnął go w bok, a Rogaty przechylił się i padł na kolana. Próbował złapać głębszy oddech, ale nie dane mu to było. Straż brutalnie ponagliła go do marszu. Uniósł łeb i dojrzał w dali, za kamiennym ołtarzem, zarysy potężnego stosu...



Wysłany: 2007-12-18 22:41

Nie wiedział co się dzieje, przed oczyma miał tysiące wizji, wspomnień z dawnych lat poskładanych w jakąś dziwną mozaikę. W pewnej chwili, resztką sił, zdołał powócić do rzeczywistości i widząc rozmazaną postać Nimdraug począł coś mówić. Nie rozumiał co, ale mówił, dopóki ponownie nie opadł w otchłań snu, czując ból w całym swym ciele.



Wysłany: 2007-12-18 23:21

Poczuł mocny ucisk na ramieniu, kolejny ból porwał senne omamy na strzępy niczym jakąś tkaninę. Ocknął się i poczuł niespodziewany przypływ sił. Dosłyszał głos Nimdraug nakazujący mu podążyć za nią. Nie opierał się, przezwyciężył boł i podążył za Nią, w głębinę leśną. Coś się zbliżało, coś nadchodziło... Słyszał szepty w głębi umysłu, miał wrażenie, że cienie wokół poczynają ożywać. Co więcej, czuł coś w sobie, czuł, że w całej tej zwichrowanej sytuacji coś jest nie tak...



Wysłany: 2007-12-21 00:01

Gdy pochodnia opadłą na obrzeża stosu, a płomienie poczęły się do niego zbliżać, westchnął ciężko, jakby godząc się ze swoim losem. Przywiązany do potężnego słupa, nie miał najmniejszych szans na ucieczkę. Spoglądał ku niebiosom, z wolna zasłanianym przez ponure chmury, później ku koronom drzew, lekko bujanym przez spokojne wichry. Opuścił wzrok i spojrzał przez zasłonę dymu na zgromadzony po drugiej stronie tłum ludzi. Krzyczeli, przeklinali, syczeli na niego, jakby był wcieleniem najgorszego plugastwa, jakie tylko mogło istnieć na świecie.

Tak naprawdę nic o nim nie wiedzieli.

Siedział i wspominał swoje dzieciństwo, beztroskie chwile spędzone wśród lasów, wśród istot takich jak on, synów Starego Ogrodu, pierwsze spotkanie z obcą i wrogą im rasą, spotkanie z Nią... Ostatnie chwile starego życia, konflikt, który zamienił je w koszmar, odebrał wszystko co kochał i skazał go na los outsidera. Nic już nie było takie jak kiedyś. Piekący jego skórę żar wytrącił go z owych przemyśleń. Płomienie były coraz to bliżej i wydawało się, że już nic nie może ich powstrzymać. Wnet poczuł na czole rześką kroplę wody, która spadła z niebios, potem drugą i trzecią... Obraz przed jego oczyma zafalował i nagle Xibalbha zorientował się, że biegnie przez las, za Wilczycą, a z niebios pada ulewny deszcz. Znów czuł ból w swym ciele, słyszał bulgot krwi, chrzęst połamanych kości. Słyszał krzyki goniących ich ludzi. Z dali dobiegł go przeraźliwy krzyk, gdzieś w głębi poczuł paraliżujący niepokój i mimowolnie zatrzymał się, rozglądając dookoła.
- Morti... - wyszeptał do Nimdraug, lecz ta zdawała się nie słyszeć. Wiedział, że stało się coś niedobrego. Padł na kolana, dostrzegł cieniste plamy tuż pod powierzchnią skóry i przypomniał niedawną wizję.
- Pamiętasz ?? - usłyszał szept i wtedy go olśniło...

Ujrzał ciąg rozrzuconych w nieładzie i pozornie niepołączonych ze sobą wizji, wpierw stary kurhan, w którym mieszkało jego plemię, nieco później dom Wilczyc w ruinach wioski, Trupiarnię i jej zatęchłe wnętrza, ruiny dzielnicy miasta, otchłań i wznoszące się ponad nią ruiny, przełęcz górską, prowadzącą do czegoś, co wyglądało jak gigantycznych rozmiarów wieża, iglicę, której szczyt tonął w chmurach. Obrazy te poczęły się układać w dziwną mozaikę, poczuł potworny ból wewnątrz umysłu i padł nieprzytomny na glebę.



Wysłany: 2008-01-05 22:33

Nie wiedział co się dzieje, w jego głowie roiło się od dziwnych myśli, potwornych wizji pochodzących z najplugawszych sennych otchłani. Widział wspaniały Ogród, spoglądał ku cudnemu zachodowi Słońca, pozwalał by złociste promienie go otulały, koiły wewnętrzne bóle, powiodły przez mroźną bramę nadciągającej nieuchronnie nocy.
- Pamiętasz ?? - tajemniczy szept nie dawał mu spokoju. Poczuł delikatne muśnięcie wiatru, jakby dotyk kogoś mu bliskiego, podążył za nim w dzikie ostępy. Kroczył długo, wpierw przez okwiecone polany, później wzdłuż wartkiego strumienia. Dotarł nad brzeg potężnej rzeki, gdzie przystanął na chwilę otulony wieczornymi mgłami. Przysiadł delikatnie wśród krzewów Dzikiej Róży, wsłuchując się w brzmienia cykad i innych stworzeń, mieszkających w porosłych tu i ówdzie trzcinach.
- To niemożliwe... - stwierdził, maczając końcówkę ogona w chłodnej wodzie. Usłyszał cichą melodię fletu, dobiegającą z dali, co sprawiło, że serce jego poczęło mocniej bić, a umysł nagle otrzeźwiał. Poczuł kojące ciepło, które rozpłynęło się po jego ciele. Spojrzał ku odległemu brzegowi, gdzie we mgle dostrzegł delikatną sylwetkę. Przez chwilę przyglądał się jej, a gdy zniknęła w gęstwinie, bez wahania skoczył w odmęty mroźnych wód. Wtedy to poczuł się jeszcze dziwniej, wszystko wokół zawirowało, począł tonąć, próbował dostać się ku powierzchni, lecz ta zdawała się nieosiągalna. Stracił powietrze w płucach i mimowolnie przestał walczyć, pozwalając się pochłonąć mroźnej toni.

Nagły ból, który ni stąd, ni zowąd począł pulsować w jego głowie, wyrwał go z umysłowego odrętwienia. Parsknął głośno, odkasłał, uniósł ociężałe powieki. To, co ujrzał, z początku go przeraziło. Przed nim oto spoczywał mocno nadjedzony już korpus obcej istoty, a dłonie jego były umorusane krwią.
- Co się stało... ?? - jęknął posępnie, chwytając się za czoło...



Wysłany: 2008-01-10 12:07

Gdy nieco się uspokoił, przysiadł w ciemnym kącie pomieszczenia, przy kominku, w którym żwawo tańczyły płomienie. Znalazł skrawek koca i otulił się nim, wpatrując w ognie i wyciszając umysł. Zastanawiał się, gdzie jest sens tego wszystkiego, całej tej zagmatwanej historii, dziwnych batalii, poszukiwań, ucieczek... Wspomniał dawny dom, stare legowisko w starym kurhanie, w grotach nad Czarną Rzeką. Przez chwilę poczuł się, jakby znów tam był. Zmysły miał osłabione, dziwne wizje znów próbowały zamglić mu wzrok, lecz rozgonione blaskiem płomieni. Zamknął oczy, chciał choć na chwilę zasnąć. Usłyszał kroki zbliżającej się istoty, przemieszane z wyciem wichrów, hasających na zewnątrz. I nagle, nie wiadomo skąd, w swym Sercu poczuł wielki żal i smutek, które bardzo szybko zapanowały nad Rogatym. Wiedział co się stało, już wcześniej się tego obawiał, a teraz to się ziściło. Z jego oczu poleciały strugi łez, skulił się, owinął ogonem, oddał cichej Niepamięci...

...a w miejsca, gdzie łzy opadły na podłoże, wzrosły i zakwitły Cierniopędy, których kwiecia rozświetliły mrok bladobłękitną poświatą...



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło