Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Ulubione wiersze, ulubieni poeci. Strona: 7

Wysłany: 2013-08-24 00:50

Nie będę oryginalna pisząc, że uwielbiam Lechonia, Poświatowską, Pawlikowską-Jasnorzewską, Tuwima, Asnyka, Przerwę- Tetmajera, Stachurę….

Jeden z moich ulubionych dzieł Jana Lechonia:

Apokryf

Twych ust przeciągła słodycz, smak nie do nazwania,
Twych oczu głąb bezdenna, smutek przeraźliwy,
I głos twój monotonny, głęboki a tkliwy,
To wszystko mnie ku tobie, zwątpiałego skłania.

I kiedy twoje usta ustami otwieram,
Czuję jakbym mej duszy znów otwierał blizny,
I piję z nich te słodkie, duszące trucizny,
Z których moc mam do życia, od których umieram.

Lecz czego chcę najwięcej, umykasz mi zdradnie
I kiedy jestem z tobą o szarym wieczorze,
Całuję twoje oczy i widzę w nich morze.
Serce twe jak perła. Leży w morzu na dnie.



Wysłany: 2013-08-24 23:38

Rafal Wojaczek "źrenica"

Czas
Jest biały, wydłużony
W stronę serca.
Ptaki rosną przez serce.

Gdzie czas się kończy, po drugiej stronie serca
Mieszkasz niewidzialna.
Powietrze
Szepce
Do mnie Twoje ciało.

Miłość jest krwią rozległą.

Gwiazdy są echem Twoich oczu
I poruszają się po ścieżkach
Wydeptanych przez Twoje sny
Gdzie noc się kończy.

Gdzie śmierć się kończy moja pamięć rozszerzona

To jeden z wielu. Innym jednym z wielu jest "Przesłanie pana Cogito" HERBERTA.

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeź się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź


Bla bla bla bla bla bla


Wysłany: 2013-08-27 22:09

"Ulica Szarlatanów" K.I.Gałczyński


Szarlatanów nikt nie kocha.
Zawsze sami.
Dla nich gwiazdy świecą w górze
i na dole.
W tajnych szynkach piją dziwne
alkohole.
I wieczory przerażają
bluźnierstwami.

Wymyślili swe tablice
szmaragdowe.
Krwią dziewicy wypisali
charaktery.
Strachy w liczbach: 18,
3 i 4.
Przeklinamy Jezu - Chrysta
i Jehowę.

Szarlatani piszą księgi
o papieżach.
Zawsze w nocy mówią źle o
Watykanie.
Zawsze w nocy słychać szklane,
szklane łaknie:
płaczą gwiazdy zaplątane
w szkła na wieżach.

Kiedy miesiąc umęczony
wschodzi na nów,
alkohole z przerażenie
drżą słodyczą.
Nie pomogą alkohole:
W nocy krzyczą
łzy fałszywe szmaragdowych
szarlatanów.

Bardzo cicho i boleśnie,
jest nad ranem.
Dzwonią dzwony, świt pochyla
się w pokorze.
Odpuść grzechy szarlatanom,
Panie Boże,
wszak Ty jesteś takim samym
szarlatanem.


Kiedyś już nie było Cię na świecie?Urodziłeś się i niedługo Cię znowu tu nie będzie.Nie boisz się świata sprzed Twoich narodzin,a zatem nie ma powodu,aby obawiać się tego,jak będzie wyglądał po Twojej śmierci. Świat się nie zmieni.To Ciebie nie będzie.


Wysłany: 2013-08-28 13:39

Bardzo mi się spodobało.


Jesteś tylko kupą mięcha wprawioną w ruch, którą prędzej czy później zeżrą robaki. Twój świat upada, nieuchronnie, przez cały czas!!!


Wysłany: 2013-08-28 13:40

Uwielbiam ten wiersz Ola :*


Jesteś tylko kupą mięcha wprawioną w ruch, którą prędzej czy później zeżrą robaki. Twój świat upada, nieuchronnie, przez cały czas!!!


Wzbudza wspomnienia Wysłany: 2014-02-05 20:37

Na pierś się pochyl, podaj dłoń poecie

I z moją, miła swoją połącz drogę:

Jam nie stworzony do życia w tym świecie

I między luźmi, jak ty, życ nie mogę.

Nie miałem ani czasu, ni ochoty,

By zgiełk ich dzielić, ich drobne kłopoty,

Miłość mi całe serce wypełniła,

Cóż, spojrzyj: czoło bladością okryła.

Dostrzeżesz na nim ślad pragnień uśpionych,

Co wcześnie wzięły życie we władanie;

Niechlubna dla mnie pamięć dni minionych,

Samotny stoję nad brzegiem otchłani,

Gdzie los mi wszytsko zniweczył ze szczętem;

Tak krzew wyrasta nad morskim odmętem,

A liść, zerwany burzą, niknie w dali,

Zdany na łaskę wędrującej fali.


'Nie ot­rzy­muje­my krótkiego życia; lecz je ta­kim czy­nimy. Nie bra­kuje nam cza­su, lecz trwo­nimy go. '


Wysłany: 2014-04-27 14:33

Bez humoru

Chłopcy
rzucają
dla zabawy
kamieniami
w żaby.

Żaby
umierają
na po­ważnie.


+Non Omnis Moriar+


Wysłany: 2014-07-20 11:33

Ulubiony poeta - bezspornie Jacek Kaczmarski. Otworzył mi oczy i pokazał drogę w świat poezji, lirycznych doznań, zapoczątkował poszerzenie horyzontów w szerokim znaczeniu (muzycznym, filozoficznym, społecznym, kulturalnym). Towarzyszy swoimi tekstami, uczy, inspiruje i zmusza do ciągłego zastanawiania się nad sobą i otaczającym światem.

Kaczmarski pokazał mi z kolei Włodzimierza Wysockiego, który odegrał i odgrywa sporą rolę w moim życiu. Muzyka i teksty Wysockiego otworzyły mi bramę na rosyjską część świata poezji i klimatycznych dźwięków, gdzie zadomowiłem się na dobre :)


Poniżej mój ulubiony wiersz, który chodzi za mną od dobrych kilku lat, pióra Tadeusza Gajcego:


"Miłość bez jutra"

Mój sen śmiertelny ciałem spełniasz
i słowem płochym w śnie poczętym:
puszysta włosów twoich perła
jak promień krągły w pościel spływa,
gdzie dłoń pierzasta jak z igliwia
rozdziela cienie ciał od lęku.

Mówimy szeptem krwi łagodnej
słuchając w sobie: niech w nas płynie,
niech niesie – światło jak w roślinie
prześwietli serc planety małe
i obudzimy się słuchając
szelestu chmur i grania wody.

Bo tyle tylko jest w nas ciepła,
co dłoń zdziwiona objąć zdoła,
i trwogi tyle, co zakrzepła
wyryje w twarzy łza jak z ognia,
i głosu w nas, co wydać może
w kielichu warg języka ostrze.

Niech płynie w nas – mówimy jeszcze
ten szmer ciemności, póki księgę
obłoków wiatr przegina miękką.
Bo tyle tylko wiary w pieśni,
ile obrazu pod powieką
ziemi odbitej ostatecznie.


"W nas jest Raj, Piekło - I do obu - szlaki."


Wysłany: 2015-03-26 13:31

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...



Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze

Na próżno czekały na słońca oblicze...

W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,

W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...

Odziane w łachmany szat czarnej żałoby

Szukają ustronia na ciche swe groby,

A smutek cień kładzie na licu ich miodem...

Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem

W dal idą na smutek i życie tułacze,

A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...



To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...



Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...

Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...

Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...

Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,

Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...

Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...

Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...

Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...



To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...



Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie

I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...

Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem

I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,

Trawniki zarzucił bryłami kamienia

I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...

Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu

Położył się na tym kamiennym pustkowiu,

By w piersi łkające przytłumić rozpacze,

I smutków potwornych płomienne łzy płacze...



To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...



Wysłany: 2015-04-02 20:07

Trinity (Bicz)
Trinity
Posty: 34
Najdalsze Czeluście Piekieł

Testament mój - Juliusz Słowacki

Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -
A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni - ani dla imienia; -
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie,
A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...

Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne moje serce spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą -
Tak się matkom wypłaca świat - gdy proch odniesie...

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę;
Jeżeli będę duchem - to się im pokaże,
Jeśli mię Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...

Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
I zgodziłem się mieć tu - niepłakaną trumnę.

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć - jak duch, gdy odlata?

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mnie żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.


Co cię nie zabije, dobije cię później, albo ty to zabijesz


Wysłany: 2015-05-12 15:08

vonGrab (Bicz)
vonGrab
Posty: 49
Niedaleko Nowego Sącza

Nikt przede mną nie wstawił tutaj Baudelaire'a?

Albatros
Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.
Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką.
O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!
Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku -
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.

Tłumaczyła Wisława Szymborska


Wolność.


Wysłany: 2015-05-15 17:45

Yngwie (Diabolista)
Yngwie
Posty: 2297
Wrocław / Częstochowa

Z tym albatrosem, to ja mam podobne problemy z gołębiami. Z daleka są fajne, ale z bliska bywa różnie :-/ Nie wiem jak je przekonać, żeby jednak chodziły po dachach, heh.

Wiersz - "Euthanasia" - Adam Mickiewicz

Prędzej czy później, gdy mię czas owionie
Snem nieprzespanym, w którym nic się nie śni,
O niepamięci! wtenczas chłodne skronie
Weź pod twą schronę do grobowej deski
(...)
Gdyś wiek przeminął, wstrzymaj się u ścieku,
Ostatnim powróć na przeszłość obliczem,
Zlicz dni szczęśliwe, a wyznasz, człowieku,
Czymkolwiek byłeś, że lepiej być niczem.
(ok. 1824r.)

Szymborską prawie spotkałem w Krakowie kiedyś na wieczorze poetyckim, ale akurat nie mogłem się wyrwać z roboty :-/ Brakuje mi kobiet i kogoś z Polski do równowagi wśród ulubionych artystów :-)


od czasu do czasu warto wrócić do źródła


Wysłany: 2015-05-20 19:09 Zmieniony: 2015-05-20 19:10

Yngwie (Diabolista)
Yngwie
Posty: 2297
Wrocław / Częstochowa

[quote:3e068a040c="Yngwie"]Szymborską prawie spotkałem w Krakowie kiedyś na wieczorze poetyckim, ale akurat nie mogłem się wyrwać z roboty :-/ Brakuje mi kobiet i kogoś z Polski do równowagi wśród ulubionych artystów :-)[/quote:3e068a040c]
Tymczasem...
[quote:3e068a040c="Nikita"]... i inne wiersze
Keep calm...[/quote:3e068a040c]... no i o co tu chodzi?


od czasu do czasu warto wrócić do źródła


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło