Wysłany: 2010-12-26 21:02
Zmarły przed laty mąż Anne Rice był moim zdaniem wielkim poetą. Jego wierszę poznałem niedawno i nadal wielu nie mogę zrozumieć lecz mają coś w sobie..
Oto rysunek, królik tragiczny.
Uczy w błocie jak młode zielone kukurydze.
Czarnego czoła lusterko odbija gwiazdy.
Rysunek na mojej ścianie, samotny,
jak to z zającami bywa
lub nie. Tłuste czerwone policzki -
sztuka pełnym pyszczkiem - nos drży
nawykiem nie do przezciężenie.
I ty królikiem możesz być; zielonym i czerwony
twój grzebiet, niebieska ludzka wątła pierś.
Lecz jeśli kiedyś znęci cię królicza postać,
Prawdziwego Ciała strzeż się, ono
strąci cię z tragicznego konia,
przeniknie tragiczne szeregi niczym zjawa
marmur: twoje rany zasklepią się
tak szybko, żę
woda zbielieje z zazdrości.
Króliki namalowane na białym papierze przemogą wszelkie czary, na nic króliczy chów,
i uszy - kukurydz rogową zalśnią silnią.
Więc strzeż się smaku tragicznego życia -
bo w tej króliczej pości
każda barwa błyszczy niczym słońca miecz,
a Najwyższy wcielił się w nożyczki, czy tego chcesz czy nie.
Stan Rice 1975
Wysłany: 2011-04-26 21:19 Zmieniony: 2011-04-26 22:19
Ha, Joyca chyba ludziom związanym w jakikolwiek sposób ze SZtuką nie trzeba przedstawiać
To z jego Epifanii mało znanych młodzieńczych wierszy, które właściwie można nazwać avangardowymi, przez swoje oryginalne podejście do liryki i experyment z koktajlem gatunkowym. Jak bardzo kontrastują one ze słabymi wierszydłami wydanymi w Muzyce Kameralnej!
Przepisuję z wyboru poezji W.L.Kraków
Epifanie:
I
Pan Vance - ([i:d128b0aad4]wchodzi z laską[/i:d128b0aad4])... Och, wie pani, będzie musiał wyrazić skruchę, pani Joyce.
Pani Joyce - O tak... Czy słyszysz, Jim?
Pan Vance - Inaczej - jeżeli tego nie zrobi - orzeł przyleci i dziób w oko mu wrazi.
Pani Joyce - Och, ale jestem pewna, że skruchę wyrazi.
Joyce - ([i:d128b0aad4]pod stołem, do siebie[/i:d128b0aad4])
W oko mu wrazi,
Skruchę wyrazi,
Skruchę wyrazi,
W oko mu wrazi.
Skruchę wyrazi,
W oko mu wrazi,
W oko mu wrazi,
Skruchę wyrazi.
II
Pani Joyce - ([i:d128b0aad4]zarumieniona, drżąca, pojawia się w drzwiach salonu[/i:d128b0aad4])... Jim!
Joyce - ([i:d128b0aad4]przy fortepianie[/i:d128b0aad4])... Tak?
Pani Joyce - Czy wiesz coś o ciele?... Co mam robić?... Jakaś materia wychodzi z dziury w żołądku Georgie...
Czy słyszałeś kiedyś oczymś takim?
Joyce - ([i:d128b0aad4]zdumiony[/i:d128b0aad4])... nie wiem...
Pani Joyce - Czy powinnam posłać po doktora, jak myślisz?
Joyce - Nie wiem..... Z jakiej dziury?
Pani Joyce - ([i:d128b0aad4]niecierpliwie[/i:d128b0aad4])... Z dzióry, którą wszyscy mamy....... tu ([i:d128b0aad4]wskazuje[/i:d128b0aad4])
Joyce - ([i:d128b0aad4]wstaje[/i:d128b0aad4])
III
Leżę na pokładzie wsparty o nadbudówkę maszynowni, z której wydobywa się zapach ciepłych smarów. Gigantyczne mgły maszerują pod francuskimi skałami otulając brzeg od przylądka do przylądka. Morze porusza się z dźwiękiem wielu gam... Z mglistymi murami, w mrocznym kościele katedralnym Pani Naszej, słyszę jasne, jednakie głosy chłopców śpiewających tam przed ołtarzem.
Dla ambitnych - brawurowy strumień świadomości z zakończenia Ullisesa, długi oczywiście, ale to jest DZIEŁO SZTUKI:
wtedy jeżeli zechcemnie pocałować w tyłek spuszczę majtki i wypnę mu ją w twarz wielką jak żywą możewsunąć mi język na 7 mil w dziurę a potem powiem mu że potrzebuję l funta albo może 30szylingów powiem mu że chcę kupić bieliznę wtedy jeżeli da mi to dobrze nie będzie mu odtego gorzej nie chcę wyżymać tego z niego jak inne kobiety mogłam sobie często wypisać sama piękny czek i podpisać jego imieniem a na nim kilka funtów bo parę razy zapomniał zamknąć jej poza tym on tego nie wyda pozwolę mu to zrobić na sobie z tyłu pod warunkiemże nie popaskudzi mi całych moich dobrych majtek Och myślę że nie ma na to rady będęudawała obojętną l albo 2 pytania poznam po odpowiedziach kiedy jest taki nie umie niczego ukryć znam każdy zakąteczek w nim ścisnę dobrze tyłek ipowiem parę tłustych słów wąchaj dupę albo liż moje gówno albo pierwszą zwariowaną rzecz jaka przyjdzie mi do głowy potem wspomnę o tak Och zaczekaj synku teraz moja kolejnadchodzi będę bardzo wesoła i przyjacielska przy tym Och ale zapomniałam o tej krwawej zarazie tfu nie wiadomo śmiać się czy płakać jesteśmy taką mieszaniną jak groch z kapustą będę musiała włożyć stare rzeczy tym lepiej będzie ostrzej on nie zauważy czy zrobił to czynie to dosyć dobre dla ciebie byle jaki stary łach a potem zetrę go z siebie jakby nigdy nic te jego wydzieliny potem wyjdę niech się gapi w sufit gdzie ona teraz poszła sprawić żeby mnie chciał to jedyny sposób kwadrans po co za nieziemska godzina przypuszczam że w Chinach właśnie wstają i czeszą te swoje warkocze na dzień zaraz zakonnice będą dzwoniły na anioł pański nie mają nikogo kto by przychodził i niszczył im sen chyba że jakiś jeden czy drugi ksiądz na nocne nabożeństwo budzik u sąsiadów nastawiony na pierwsze pianie koguta klekocze że mało sobie mózgu nie wybije ze łba spróbuję się zdrzemnąć l 2 3 4 5 co to zarodzaj kwiatów który wymyślili jak gwiazdy tapety przy Lombard street były o wiele ładniejsze ten fartuch który od niego dostałam był podobny ale go nosiłam tylko dwa razy lepiej obniżyć tę lampę i spróbować od nowa żebym mogła rano wstać pójdę do Lambesa tam obok Figizbiera i każę nam przesłać trochę kwiatów żeby rozstawić wszędzie na wypadek gdyby go przyprowadził do domu jutro dzisiaj chcę powiedzieć nie nie piątek pechowy dzień najpierw muszę trochę posprzątać wszędzie w domu wydaje mi się że kurz w nim rośniepodczas mojego snu potem możemy mieć muzykę i papierosy mogę mu akompaniować najpierw muszę oczyścić klawisze pianina mlekiem co włożę czy będę nosiła białą różę czy te bajeczne ciastka od Liptona uwielbiam zapach wielkiego bogatego sklepu po 7 1/2 pensa zafunt albo te drugie z czereśniami i różowym lukrem 11 pensów za 2 funty oczywiście jakaśładna roślinka na środku stołu dostanę ją taniej czekaj gdzie to jest widziałam je nie tak dawno kocham kwiaty chciałabym żeby cały dom tonął w różach Boże na niebie nie ma nic jak natura dzikie góry potem morze i wzburzone fale potem cudowna wieś z zagonami owsa ipszenicy i najrozmaitszymi rzeczami i całe to piękne bydło chodzące sobie które gdybyś zobaczyła lepiej by ci było na sercu widzieć rzeki i jeziora i kwiaty rozmaitych kształtów i zapachów i kolorów wystrzelające nawet z rowów pierwiosnki i fiołki to jest natura a na tychco mówią że nie ma Boga nie machnęłabym nawet ręką z całym ich wykształceniem dlaczegonie pójdą i nie stworzą czegoś często pytałam go ci ateiści czy jak oni się nazywają najpierwniech zmyją z siebie całe to błoto a potem wyją o księdza kiedy umierają a dlaczego dlatego że boją się piekła bo mają nieczyste sumienie ach tak znam ich dobrze kto był pierwszą osobą we wszechświecie zanim był ktoś kto zrobił to wszystko kto ach tego oni nie wiedzą ani ja niewiem więc widzisz jak to jest równie dobrze mogliby chcieć powstrzymać jutro rano słońceod wzejścia słońce świeci dla ciebie powiedział tego dnia kiedy leżeliśmy pomiędzy rododendronami na szczycie Howth był w szarym tweedowym ubraniu i w słomkowym kapeluszu tego dnia kiedy doprowadziłam go do tego że mi się oświadczył tak najpierw wyjęłam sobie z ust kawałek ciastka z kminkiem dałam mu i był to rok przestępny taki jak teraz 16 lat temu mój Boże po tym długim pocałunku prawie nie mogłam oddychać tak powiedział że jestem kwiatem górskim tak to prawda wszystkie jesteśmy kwiatami ciało kobiece tak to była jedyna prawdziwa rzecz jaką powiedział w życiu i słońce świeci dla ciebie dzisiaj tak to dlatego go polubiłam bo zobaczyłam że on rozumie albo czuje czym jest kobieta i wiedziałam że zawsze będę mogła go omotać i dawałam mucałą przyjemność jaką mogłam podprowadzając go aż wreszcie poprosił mnie żebym powiedziała tak i nie chciałam najpierw odpowiedzieć tylko patrzyłam na morze i na niebo imyślałam o tylu rzeczach o których on nie wiedział o Mulveyu i o panu Stanhope i o Hester i o ojcu i o starym kapitanie Groves i o marynarzach grających w wszystkie ptaki lecą i w salonowca i w zmywanie naczyń jak to nazywali na nadbrzeżu i o wartowniku przed domem gubernatora z tą rzeczą naokoło swego białego hełmu biedaczynie na pół upieczonym i o hiszpańskich dziewczynach śmiejących się w tych swoich szalach i z tymi swoimi wysokimi grzebieniami i o porannych wyprzedażach z Grekami i żydami i Arabami i sam diabeł wie jeszcze z kim ze wszystkich krańców Europy i o Duke street i targu drobiu gdzie wszystkogdacze przed Larby Sharonem i o biednych osiołkach potykających się na pół uśpionych i otych niewyraźnych facetach w opończach śpiących w cieniu na stopniach i o wielkich kołachtych wózków o bykach i o starym zamku mającym tysiące lat tak i o tych przystojnych Maurach całych w bieli i w turbanach jak królowie proszących cię żebyś usiadła w tych ich malutkich sklepikach i o Rondzie ze starymi oknami posadas zerkające oczy kryła krata aby kochanek jej ucałować mógł żelazo i o winiarniach na pół otwartych w nocy i o kastanietach i o nocy kiedy spóźniliśmy się na statek w Algeciras a strażnik chodził sobie pogodny z latarnią i o Och o tym strasznym prądzie głęboko w dole Och i o morzu o morzu szkarłatnym czasamijak ogień i o wspaniałych zachodach słońca i o drzewach figowych w ogrodach Alamedy tak i o tych wszystkich dziwnych uliczkach i różowych i niebieskich i żółtych domach i o ogrodach różanych i o jaśminie i o pelarganiach i o kaktusach i o Gibraltarze gdzie jakodziewczyna byłam Kwiatem górskim tak kiedy wpięłam różę we włosy jak to robiły andaluzyjskie dziewczyny a może lepiej mieć czerwoną tak i o tym jak całował mnie pod Mauretańskim murem i pomyślałam cóż może być tak samo dobrze on jak inny i wtedy poprosiłam go oczyma żeby poprosił znowu tak a wtedy on poprosił mnie czy ja tak powiem tak mój kwiecie górski i najpierw objęłam go ramionami tak i przyciągnęłam go w dół ku sobie tak że mógł uczuć moje piersi pachnące tak a serce biło mu jak szalone i tak powiedziałam tak chcę Tak.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-05-05 21:57
Wiersz Tadeusza Micińskiego niezwykłego poety młodopolskiego. W swoich utworach Mitas był często zdolny do egzaltacji i szeroko pojętej przesady, stąd jego poezja jest dość avangardowa i odtrąca tych, dla których taki typ liryki jest niestrawny.
Nie byłem w stanie zrozumieć tego wiersza przez długi czas, i stan ten prawdopodobnie trwałby do dziś, gdybym nie natknął się, przeglądając blog Jerzego Sosnowskiego, na propozycję by liryk ten interpretować jako erotyk. Tygrysica niczym Salome.
Ama
Moja tygrysica biękitnooka,
na hebanowym łożu wyciągnięta,
jedwab kaszrnirski otula ją - śni.
Szemrzą strumyki wśród araukaryj. -
Kazałem do marmurowej sali
wpuścić lwa olbrzymiego z gór Atlasu.
Wsunął się niemy - z piorunami w ślepiach.
Obszedł mnie w krąg, nie racząc spozierać.
Zwarłem drzwi na łańcuch
i z miradoru patrzę
wśród purpurowo-złoto-biękitnych arabesek.
Ama ocknęła się -
moręgowatym ogonem wyrażając radość -
leniwo - niby odaliska - szła ku lwu pustyni.
Lecz on drapieżną opętany chucią
runął, jak z góry oberwana skała.
Zwarli się -
i czworgiem łap wyskoczył w powietrze -
- czarna jaskinia mignęła pod brzuchem.
Ama łyskawicą wysunęła się - kłąb
sinych wężów niosąc w paszczy - wnętrzności lwa.
Z pustą ziejącą otchłanią zataczał się
i z wolna obchodził lew jamę krwi konając.
Jak na wieczornych przechadzkach nad morzem,
łasiła się do mej ręki Ama - od lwa nie tknięta -
tylko bardziej leniwa pokłada się u mych nóg -
i nie mogła wstać.
Cierpiąc patrzała na mnie tajemniczym blaskiem,
a w oczach jej morze gasło i ciemniało.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-05-13 19:20
Wiersz E.E.Cummingsa, mój ulubiony to
***
gdy węże będą walczyć o prawo pełzania
a słońce zastrajkuje by zarobić więcej
gdy ciernie zaczną róże wstydliwie zasłaniać
i gdy się od starości ubezpieczą tęcze
gdy drozd nie będzie śpiewał przy księżyca blasku
póki puszczyki jego głosu nie ocenią
-a każda fala złoży swój podpis na piasku
bo jeśli nie to władze rozwiążą ocean
gdy dąb będzie upraszał brzozę o koncesję
na rodzenie żołędzi-doliny oskarżą
szczyty gór o wyniosłość-a marzec doniesie
że kwiecień, znany łotr, jest winien sabotażu
wtedy, nieufni dotąd, uwierzymy wreszcie
w niezwykłą niezwierzęcą ludzkość (lecz nie wcześniej)
To inni mówią CI kim jesteś, dopóki sam im tego nie powiesz!
Wysłany: 2011-06-18 00:38 Zmieniony: 2011-06-18 00:39
"To niepopularne, to sentymentalne" ale wysoko cenię sobie nasz parnasizm. Sztuka to całość, nie tylko współczesność.
Ale kto by o tym pamiętał...
Tetmajer
Lubie, kiedy kobieta...
[i:ad83992f0d]Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust., a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to – i tę chwilę, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.[/i:ad83992f0d]
(Mała Śmierć)
Szatan
[i:ad83992f0d]Nad oceanu przywiódł brzeg
szatan, zły duch, człowieka
i rzekł mu: patrz na fale te,
co idą tu z daleka.
Jedna zśród wszystkich owych fal
płynie pomiędzy niemi;
jeśli na wodzie ujrzysz ją,
posiądziesz raj na ziemi.
Odszedł. Zaś człowiek patrzy w dal,
wytęża zadnie oczy -
miriady swoich wiecznych fal
pod brzeg ocean toczy.
On patrzy, czeka. Żre go głód,
pali słoneczna spieka,
członki mu łamie ciągły trud,
sen morzy go - on czeka.
Nadzieja i wątpliwość mu
na przemian sercem miota,
a wszystką duszę chłonie w nim
pragnienie i tęsknota.
Wtem traci z oczu widok fal -
zapadła noc ponura;
może szła fala szczęścia tam,
lecz nie mógł poznać: która?
I z żalu włosy z głowy rwie,
a szatan drwi zeń: biedny!
Idź w las jodłowy - igły tam
szukaj - tej igły jednej...[/i:ad83992f0d]
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-06-20 16:47
Końcówka "[b:82ffb07c94]Płonącej żyrafy[/b:82ffb07c94]" [b:82ffb07c94]Grochowiaka[/b:82ffb07c94]:
[i:82ffb07c94]Bo życie
Znaczy:
Kupować mięso Ćwiartować mięso
Zabijać mięso Uwielbiać mięso
Zapładniać mięso Przeklinać mięso
Nauczać mięso i grzebać mięso
I robić z mięsa I myśleć z mięsem
I w imię mięsa Na przekór mięsu
Dla jutra mięsa Dla zguby mięsa
Szczególnie szczególnie w obronie mięsa
A ONO SIĘ PALI
Nie trwa
Nie stygnie
Nie przetrwa i w soli
Opada
I gnije
Odpada
I boli
Tak
To jest coś[/i:82ffb07c94]
Czy na tym zacnym skądinąd forum jest jakiś wątek powitalny? Bo jeśli nie ma, to witam się tutaj. Cześć.
Wysłany: 2011-07-10 15:55
Hmm... No tak
Miłosz
[i:5855c0ff2a]Który skrzywdziłeś[/i:5855c0ff2a]
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się kłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świat zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-07-10 16:50
Jakże mi tego utworu w pamięci brakowało! Tytuł znajomy się wydał ale treści z początku nie poznałem. Dopiero na końcówce przypomniałem sobie głos polonistki i w pamięci wyrecytowałem. Dziękuję Szarl, dziękuję za odświeżenie :)
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2011-07-10 17:17
Też bardzo go lubię
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Ja wole Wysłany: 2011-07-16 23:01
Ja tam wolę [color=RED:01570be342]Juliana Tuwima[/color:01570be342] bo w tych ostatnich daje równo jedzie po systemie i po ludziach co [color=RED:01570be342]się lapią i zazdroszczą [/color:01570be342][color=green:01570be342]xD[/color:01570be342]
Nie płacz... Jutro będzie gorzej ;)
Wysłany: 2011-07-17 16:42
pił wino przez całą noc w noc
28-ego i wciąż o niej myślał:
o tym jak chodziła i mówiła i kochała się
o tym jak opowiadała mu o rzeczach które wydawały się
prawdziwe a było odwrotnie, i znał kolor jej każdej
sukienki
i jej butów - znał kształt i wysokość
każdego obcasa
podobnie nogi ułożonej w bucie.
i znów jej nie było kiedy przyszedł do domu, i
znów wróciłaby z dziwnym zapachem na sobie,
i tak był
oprzyszła o 3 nad ranem
brudna jak prosie ryjące w gnoju
i
wyciągnął rzeźniczy nóz
i ona krzyknęła
cofając się do ściany pokoju
wciąż jakoś ładna
pomimo smrodu jej miłości
i on dokończył szklankę wina.
ta żółta sukienka
jego ulubiona
i ona znów krzyknęła.
i podniósł nóż
i odpiął pasek
i zerwał z siebie przed nią ubranie
i odciął sobie jaja.
niósł je w dłoniach
jak morele
i spuścił je do
klozetu
i ona dalej wrzeszczała
kiedy w pokoju zrobiło się czerwono
i usiadł trzymając 3 ręczniki
między nogami
mając gdzieś czy odejdzie czy
zostanie
czy nosi na sobie żółtą czy zieloną czy
też żadną.
i jedną ręką trzymając i drugą
podniósł i polał sobie
kolejną szklankę wina.
autor: Charles Bukowski
przełożył: Jacek Szafranowicz
życie - opowieść idioty
Wysłany: 2012-03-09 18:35
Herbert
[i:991dbb9cea]Dlaczego klasycy[/i:991dbb9cea]
1
w księdze czwartej Wojny Peloponeskiej
Tukidydes opowiada dzieje swej nieudanej wyprawy
pośród długich mów wodzów
bitew oblężeń zarazy
gęstej sieci intryg
dyplomatycznych zabiegów
epizod ten jest jak szpilka
w lesie
kolonia ateńska Amfipolis
wpadła w ręce Brazydasa
ponieważ Tukidydes spóźnił się z odsieczą
zapłacił za to rodzinnemu miastu
dozgonnym wygnaniem
exulowie wszystkich czasów
wiedzą jaka to cena
2
generałowie ostatnich wojen
jeśli zdarzy się podobna afera
skomlą na kolanach przed potomnością
zachwalają swoje bohaterstwo
i niewinność
oskarżają podwładnych
zawistnych kolegów
nieprzyjazne wiatry
Tucydydes mówi tylko
że miał siedem okrętów
była zima
i płynął szybko
3
jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
mała rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą
to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety
I dla kontrastu, też Herbert, ale tym razem jako tłumacz
Trakl
[i:991dbb9cea]Śpiew pojmanego kosa[/i:991dbb9cea]
Ciemny oddech w zielonych gałęziach.
Małe niebieskie kwiaty fruwają wokół oblicza
Samotnego, złotym tupotem
Zamierają pod drzewem oliwnym.
Na pijanych skrzydłach pierzcha noc.
Jak wolno krwawi uległość,
Powolne kapanie rosy z kwitnącego ciernia.
Litości promieniste ramiona
Obejmują rozbite serce.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2012-03-13 21:50
Ani mię zgnębią zórz krwawe zawiście,
Ni złote groźby słonecznej potęgi!
Grzbiet mój w złość słońcu czerni się plamiście
W przeciwsłoneczne, przeciwzłote pręgi!...
Gotowam słońce rozszarpać na ćwierci!
Na ziemi - ryk mój, milczenie me - w niebie...
Z nieznanych światów czaję się na ciebie
Ja - rozpląsana dookoła śmierci!
Przeciwzłocącą się - porwij w ramiona,
Bym z ciebie życia wydarła niemoce,
Bym czuła nozdrzem ten szał, że ktoś kona
W chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!
W róże mię uwieńcz, w zmierzch winnicy prowadź,
W pałaców głębie - na marmur i kwiaty,
Gdzie win purpura i śmiechu szkarłaty
Chcą falę życia do dna rozfalować!
Wśród dziewcząt - jedna jest tylko w żałobie,
Niepewna losu... zapatrzona w cienie...
Jej ciało - biały sen o samej sobie,
Tym snem objęta - czeka na skinienie.
Rzuć ją w mą żądzę, w puchy mego łona,
Na okamgnienie - nie na długie noce,
bym nozdrzem czuła szał, że miłość kona
W chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!...
Ten, kto mię stworzył dla krwi i pieszczoty,
Dał mi skok zwinny, co w śmierć mię przerzuca,
Kły moje wygiął w kształt własnej tęsknoty
I własnym rykiem natężył me płuca!
On we mnie ryczy, szaleje zbłąkany
W moich żył sieci i kości gęstwinie!
Raniąc mię, sobie zadaje te rany,
Które mi w gniewu przeznaczył godzinie!
Bolesław Leśmian - Pantera
On razem ze mną hen - w dzikim ostępie
Z wiecznym się głodem w zapasach szamocze,
A ja z nim wspólnie zmorę życia tępię,
I z nim się wspólnie słońcu przeciwzłocę!
Kimkolwiek jesteś - czy Lwem niewidzialnym,
Czy wszechobecnym raczej Jaguarem -
Węszę Twe tropy w błękicie upalnym
I kuszę ciała wonnego wyparem!...
Wyjdź na swe żery z jaskini lazurów!
Otom - gotowa!... śnij uczty weselne!
Chcę być radością dla twoich pazurów,
Chcę krwią upoić twe kły nieśmiertelne -
I chcę cię zdradzić, gdy przywrzesz do łona,
Pokąsać w strzępy twą wieczność, twe moce,
By chłonąć nozdrzem ten szał, że Bóg kona
W chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!
●▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬๑۩۞۩๑▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬● ...................ǝızpǝzsʍ..ǝıɔ..ızpɐʍoɹdɐz..ɐıuzɐɹqoʎʍ.................... ...........q..nʇʞund..op..ɐ..nʇʞund..z..ǝıɔ ızpɐʍoɹdɐz..ɐʞıboן........... ●▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬◢◤●◥◣▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬●
Wysłany: 2012-04-21 22:38
Wiersze zajebistego poety Marcina Świetlickiego
[i:4da1a162df]Piekło[/i:4da1a162df]
Piekło,
piekło,
przestało. Grube skóry, groby
gadające. A wschód
słońca w południe następuje, kiedy
samotnie zamówiwszy wódkę i drożdżówkę
w "Zwisie", w którym pracuje pani, co nas lubi,
palimy sobie papierosa. Podstawowy zestaw,
wywołujący wschód słońca oraz nową miłość
do niewiadomoczego, na nic konkretnego
nas nie stać i nie będzie nas stać, a za chwilę
nie będziemy tu stali, pan tu stał, a teraz
nie stoi, poszedł. Piekło i przestało.
[i:4da1a162df]Pułapka[/i:4da1a162df]
Śnieg. Deszcz.
Psy osaczają.
Rozpoznaję niektóre z nich.
[i:4da1a162df]Przecieki[/i:4da1a162df]
Rowerzyści na nocnej ścieżce mijający mnie i
rozpoznający mnie, przeze mnie nie są rozpoznani,
odjeżdżają i nigdy pewnie się nie dowiem,
tak jak nie dowiem się o
i o.
Był ktoś i pytał o ciebie, kto? nie jestem w stanie
ci opisać, nawet płci, ktoś był, nie zostawił
wiadomości.
Wyszedłem rano, wsiadłem i jechałem.
Gdzieś jest to drzewo.
[i:4da1a162df]Państwo von Kleist[/i:4da1a162df]
Tak. A ponadto donosimy, że
leżymy zastrzeleni - i jeszcze w tej chwili
można nas tu odnaleźć. Bardzo staromodnie
leżymy - przytuleni, a trawy zwyczajnie
ruszają się - i drzewa, bo wszystko jest w ruchu:
państwowe trawy i państwowe drzewa,
nawet i nasze ciała, wyjątkowo martwe
(gdyby popatrzeć na nie z pewnej odległości,
jak pewnie to uczynisz, widać że falują,
w tę samą stronę co wszelka natura,
wiatr jest po prostu). List ci
przyniosą we śnie. Otwieraj go wolno.
Wszystko należy robić cicho i powoli,
ponieważ miłość jednak jest. Tak.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2013-06-11 02:23
to napisali Todi i Gnom
Wysłany: 2013-06-11 02:25
sorki to nie do tego
Łowca Wysłany: 2013-06-11 02:31
napisane jadąc na Orkon Dawno Temu przez Toudiego i Gnoma. Miałam tę niemiłą tendencję do zaczepnego zaczynania tekstów, a potem moi przyjaciele je kończyli. Może dlatego są czasami tak ciekawe. Pozdrawiam.
Wysłany: 2013-06-11 15:52
Tadeusz Miciński
"Wampir"
Modlą się duchy ciemnych wód -
modli się serce krwawe.
W wnętrznościach mogił szlocha lud
i szlocha serce krwawe.
Armat śpiżowych tętni grzmot
i tętni serce krwawe.
Bagnety pełzną pjanych rot
i pełznie serce krwawe.
Zadrgały bruki rżniętych miast -
zadrgało serce krwawe.
Wampiry gaszą wieczność gwiazd
i gaszą serce krwawe.
Zhańbione ciała - pusty dwór -
zhańbione serce krwawe.
Wtem tryumfalnie zapiał kur -
i pękło serce krwawe.
"Samobójca"
Biją w mą czaszkę, jak w dzwon, głuche grzmoty
i krwawa ręka pisze mi przekleństwo.
Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo
i porzuciłem raj i zeszłem w czarne groty.
I płynę w mrok - i wiem, że oto zgasnę,
jako pęknięte słońce. W imię Ojca, Syna!
mam w sercu głaz, a tu głębina -
jam tułacz - ale będę miał królestwo własne.
Ta lufa zimna - lecz ogień gorący -
dobry to ogień, co ucisza serce -
na górach wschodzi blask błogosławiący
me wrogi i płaszcza królewskiego zdziercę.
Jako pelikan - krwi mojej żywicą
karmiłem - nicość! - a dzieci me z głodu
umarły - a moja Matka niewolnicą
obraca w żarnach krew i łzy narodu.
Wezmę mój pług - ja Piastów pogrobowiec -
ja dumny kneź - zaoram ziemię czarną -
i będą iskry iść - jak złote ziarno.
- A na Łomnicy - strzaskam z porfiru grobowiec
i wyjmę moje serce...
Oczywiście "Lucifer" i generalnie cały tomik "W mroku gwiazd"
Lubię jeszcze Baudelaire'a i E.A Poe
"Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo."
Charles Baudelaire - Kwiaty zła Wysłany: 2013-06-11 17:40
Modlitwa poganina
Ogrzej mi serce w noc ponurą
Płomieniem swoim, miłościwa
Rozkoszy, naszych dusz torturo,
Exaudi supplicem, o Diva!
Bogini wszędzie rozproszona,
Ogniu w naszego lochu pleśni,
Dusza zbolała i strapiona
Zaklina cię w spiżowej pieśni.
Królową bądź mi po kres czasów,
Gdy zechcesz, maskę włóż syreny,
Zrobioną z ciała i atłasów,
Albo mi lej swój płyn nasenny
W wino bezkształtne i mistyczne,
Rozkoszy, widmo elastyczne!
Na pohybel
Wysłany: 2013-06-12 14:44
Władysław Broniewski "Śmierć"
Patrzy przez okno dzień chory, trupio nabrzękły i siny.Po korytarzu szpitalnym wolno przechodzą godziny.
Szaro. I cicho. I pusto. Nie ma radości ni smutku.Chmury się snują po niebie, jak chorzy w ciasnym ogródku.
Palce, jak martwe pająki, nad czymś się trudzą, mozolą.W szklanym wazonie powiędły kwiaty pachnące karbolem.
Myśli, jak muchy jesienne, łażą, czepiają się sprzętów,po raz ostatni skrzydłami biją o okna zamknięte.
Ktoś się zaczaił pod drzwiami.Ktoś podsłuchuje i czeka.Cicho, na palcach podchodzą - śmierć, zakonnica i lekarz.
I oczywiście fantastyczna twórczość Micińskiego
"Zawsze na siebie zdani, swoje szczęście tworzymy sami"