Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

ksiązka...przyjemność czy nałóg??. Strona: 4

Wysłany: 2006-07-01 21:24

Ekhm... przeczytałam tylko fragment dyskusji. Jeśli chodzi o fantastykę, to ją czytuję, ale preferuję science-fiction ;P Jeśli nad tą odmianą nie trzeba myśleć, to nie wiem... ;P Czytając zastanawiam się czy w którymś momencie autora za bardzo nie poniosło i nie popełnił jakiegoś błędu rzeczowego hehe :D Ostatnimi czasy czytam mniej, kiedyś to był mój nałóg... Lubię czytać książki i oglądać dobre filmy w chwili, gdy mogę się im całkiem poświęcić... a jak są studia, to mało jest takich chwil W wakacje ponadrabiam :-)



Wysłany: 2006-07-14 19:43

Książka to dla mnie przyjemny nałóg. Chodź dzięki mojemu poloniście, który potrafił przez 3 lata we mnie zabijać radość do pisania, czytania etc. Jest ciężko, no ale z czytaniem już się przemogłam, nie dam się dziadowi!
Ale wracając do tematu, książka to naług co jeszcze nikomu nie zaszkodził, chyba że ktoś oberwał w bibliotece grubym tomem i umarł.


Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^


Wysłany: 2006-07-14 20:09

VampirePandora: Pomijając olbrzymi wpływ kompa, m.in. czytanie książek przy latarce pod kołdrą lub w namiocie sprawiło, że widzę tak jak widzę = nie widzę hahaha :D Czasem szło się czytając świeżo wypożyczoną książkę z biblioteki czy księgarni nie patrząc na przejeżdżające samochody i ludzi :D Niekiedy było się przyłapanym na lekcjach na czytaniu nie tego co trzeba Chyba nie taki do końca zdrowy nałóg..... :-)



Wysłany: 2006-07-14 20:53

Ha no tak :) ja w szkole zostałam przyłapana na czytaniu Markiza de Sade
I jeśli patrzymy na czytanie pod tym kontem masz absolutną racje.


Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^


Wysłany: 2006-07-15 04:03

Hahaha :D To ładnie, ładnie :-)... chyba, że na biologii to nie było tak źle, a nawet w temacie i celujący za chęć poszerzenia wiedzy :D



Wysłany: 2006-07-15 09:50

Hope (Primogen)
Hope
Posty: 419
Zielona Góra

Czytanie jest jak poezja... Jeśli zaczniesz to nie możesz przestać.
Zaczyna się od Coelho, Kinga, Masłowskiej, itp. Kiedy dojrzeje sie do tego, że to totalne dno przechodzi się na wyzszy poziom... Moze Chmielewska? Może Shakespeare? Ale Sheakespeare to już chyba ta najwyższa półka, niemniej jednak ludzie wcześnie próbuja zrozumieć... Kiedy dochodzi się do tego, że chce się czegoś więcej, że chce się więcej myslenia, wpada w ręce Ibsen, Huxley, Orwell, Kundera, Eco, Kobo, dla rozrywki moze Hasek? Wtedy zaczyna się klarować obraz... wtedy wiemy, ze "Ćpun" to nie była wcale rewelacyjna książka, wtedy zauważamy ze Coelho pisze schematycznie, a King się sprzedał. Tylko, że wtedy jesteśmy już totalnie uzależnieni od czytania. (:


Czepianie przynosi mi ulgę. Cóż o mnie... gryzę, kopię, jestem wredna. Jestem nałogową amatorką jogurtów biszkoptowych i bananów. Narzeczona narzeczonego :P


Wysłany: 2006-07-15 21:16

A czy powinno się podsumowywać? Dla jednego Coehlo to kicz (dla mnie jest nie do przejścia) - innemu jego powieść mogła uratować życie. Zazwyczaj to co jest powszechnie uznawane za dobre to papka, czasem nieco mądrzejszymi słowami napisana lub przeciwnie - całkiem nieźle strawna. Dla mnie świetne książki to te, które wwiercają mi się w głowę i powodują, że odkładam je na lata nie chcąc przeczytać ostatniej strony.



Wysłany: 2006-07-15 22:06

Hope (Primogen)
Hope
Posty: 419
Zielona Góra

Raczej nie podsumowanie... obserwacje i autopsja
Fausthie niektórzy zaczynają czytać od ostatniej strony (;
Co do Coelho.. to Ty powiedziałaś.
Ci, którzy zyja w błogiej nieświadomości nie wiedzą czasem że czytają coś beznadziejnego... Weźmy na ten przykład Huxley'a czy Orwella... Jego bohaterowie nie widzieli totalitaryzmu jaki nimi rządzi, bo nie znali innego życia. (:


Czepianie przynosi mi ulgę. Cóż o mnie... gryzę, kopię, jestem wredna. Jestem nałogową amatorką jogurtów biszkoptowych i bananów. Narzeczona narzeczonego :P


Wysłany: 2006-07-15 22:24

Zgadzam się... ten kto poprzestał na czytaniu "Kopciuszka" stwierdzi, że to najlepsza książka świata... dopiero czytając wiele różnych pozycji nabieramy jako takiego obrazu. Doczepiłam sie jedynie do tego, że nadałaś kolejność, którą inni mogliby potraktować zbyt poważnie... , porzucając własne preferencje...
ps. Nie uważam Coehlo za kicz... po prostu nie odpowiada mi na tyle, żebym mogła przez niego przebrnąć



Wysłany: 2006-07-16 15:15

Hope (Primogen)
Hope
Posty: 419
Zielona Góra

No co Ty, Fausthie... Rzuciłam kilka nazwisk ważnych dla mnie, poza tym dość sztandarowych, licząc na inteligencję odbiorców hyhyhy


Alphar... Jak to było...? Kto z kiczu nie próbuje się wydostać, ten w kiczu trwać będzie? :P

A moim skromnym zdaniem Coelho po prostu nie umie pisać. Jest zbyt dobrze wychowany <lol>


Czepianie przynosi mi ulgę. Cóż o mnie... gryzę, kopię, jestem wredna. Jestem nałogową amatorką jogurtów biszkoptowych i bananów. Narzeczona narzeczonego :P


Wysłany: 2006-07-16 21:44

ja coelho nie jestem w stanie przeczytać...po prostu się nie da. takie moje zdanie. i widzę, że nie jestem tutaj jedyna :D


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-07-17 00:24

"Słowacki wielkim poetą był"

Pokój! :D Znów potem usłyszę, że wojnę rozpętałam, a nie miałam przecież nic złego na myśli :D

A wracając do nieszczęsnego pana C. dodam jeszcze, że jeśli ktoś będzie uważał, że jego książki są dobre - droga wolna. Trudno powiedzieć, która krytyka jest właściwa. Nie dajmy się zwariować kanonom

ps. Kocham Gombrowicza Jeśli ktoś mi po nim pojedzie, skopię na miejscu hahahaha :D Agggrreeeessssjaaaa rodzi agresję!!!! :twisted: Hahaha :D Idę spać, dobranoc wszystkim :))))))



Wysłany: 2006-07-17 11:49

Gombrowicz…..raz w życiu coś jego autorstwa w gim czytałem i przypadło mi do gustu ale tytuł mi umknął… ja mam taką jedną book która jest dla mnie zdecydowanym nałogiem ( z resztą jednym z wielu )….Czyli „Buszujący w Zbożu” =] Zawszę się z nim identyfikuje…bo jego problemy wydają mi się podobne do moich i ogólnie bardzo aktualne. Nie pamiętam po prostu żeby jakaś książka wywoływała we mnie podobnie skrajne emocje. Historia z początku tylko wydaje się banalna ale potem okazuje się jakby jedną wielką metaforą =) Czy książka to nałóg? Oczywiście że tak…=] Dobra książka jest lepsza od setek doskonałych filmów; ponieważ tylko ona może otworzyć „rawdziwą” ścieżkę” do innego świata a nie jakieś przelotne mignięcie…które w rzeczywistości nie jest wiele warte =D



Wysłany: 2006-07-18 12:41

Hope (Primogen)
Hope
Posty: 419
Zielona Góra

Gombrowicz -tak tak tak... Nasz program studniowkowy się na nim opierał

Co do Witkacego to bym się trochę pokłóciła :P ale to już sprawa indywidualna. Natomiast Białoszewski Mironek tak tak i jeszcze raz tak. O jego poezji robiłam prezentację maturalną. :DDD


Czepianie przynosi mi ulgę. Cóż o mnie... gryzę, kopię, jestem wredna. Jestem nałogową amatorką jogurtów biszkoptowych i bananów. Narzeczona narzeczonego :P


Wysłany: 2006-07-18 18:04

Ja pisałam o Białoszewskim na maturze ^^ i do tego bym wszystkieo dołożyła Różewicza prozę, zwłaszcza wspomnienia wojenne. Możecie się śmiać, ale teraz w wakacje czytam od nowa cały cykl o Ani z Zielonego Wzgórza. Dawno mnie żadna książka tak optymistycznie nie nastroiła. Bo Ania jest taką postacią w której odnajduje siebie i może z tąd ten pozytywny nastrój. Chodź jeszcze po za Anią mam do czytania wykłady Kołakowskiego o filozofach. :)


Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^


Wysłany: 2006-07-18 19:19

Heh, Ania... Stare dobre czasy książek z podstawówki :)

A wracając do początku rozmowy: przyjemność czy nałóg?
Zdecydowanie jedno i drugie. Jak jedność. Do rozgraniczenia na dwa osobne pojęcia tylko w skrajnych przypadkach.

Od kiedy pamiętam, zawsze się zaczytywałam książkami. (to wina moich rodziców. Po co mama zaczęła mnie uczyć czytać i pisać jak miałam cztery lata?!)

Czytam, kiedy mogę, kiedy muszę, kiedy chcę, kiedy nie mogę i kiedy nie chcę też. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się kupować nową książkę do biblioteki, bo wypożyczona wpadła mi do wody podczas kąpieli albo dlatego że wylało mi się na nią piwo lub sok. Ileż baterii poszło też do latarki na nocne czytanie :D

Jak tak czytam te wszystkie posty, dochodzę do wniosku (po raz kolejny), że zbyt mało jeszcze wiem. Te wszystkie tytuły, autorzy... A naprawdę pochłaniam książki jak powietrze. Fantastyka, psychologiczne, sensacyjne, horrory, kryminały, niekiedy zwykłe wyciskacze łez...

Czasem po to, by się czegoś nauczyć, czasem dlatego, że nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Jeszcze innym razem dla estetyki mojego chorego mózgu, bo za dużo takich mądrych woluminów to tyż nie dobrze :D Wtedy właśnie się przydają pełne abstrakcyjnego poczucia humoru książki fantasy :twisted: ehh, coś z długie mi to wyszło, lepiej już to wyślę, bo mnie o prowadzenie monologów posądzicie i oskarżycie o blokowanie linii :twisted:



Wysłany: 2006-07-18 23:03

fuuu gombrowicz :? nie znoszę... nie wytrzymuję przy nim... witkacy jest dla mnie o wiele bardziej strawny(mało powiedziane :D ), nie ma co. ale wiadomo, każdy swoje gusta ma :D


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-09-14 10:23

książka nałóg czy przyjemność nawiązując do tematu...ja bym powiedziala ze to i to...

czytam wszedzie ,bez ksiazki nie wychodze z domu...do tego sprawia mi to przyjemnosc...


Czarna róża z kolcami...


Wysłany: 2006-09-14 10:40

Od kiedy mamy media, to jestesmy zasypywani coraz wiekszym kiczem. A panowie Coelho i Brown niewatpliwie sie do tego zaliczają. Media zazwyczaj promują kicz i wmawiaja ludzia ze to jest dobre ... :twisted:


.


Wysłany: 2006-09-14 12:14

[quote:e11372040c="Harlequin"]Od kiedy mamy media, to jestesmy zasypywani coraz wiekszym kiczem. A panowie Coelho i Brown niewatpliwie sie do tego zaliczają. Media zazwyczaj promują kicz i wmawiaja ludzia ze to jest dobre ... :twisted:[/quote:e11372040c]

popieram jak najbardziej :D


Czarna róża z kolcami...


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło