Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

ksiązka...przyjemność czy nałóg??. Strona: 3

Wysłany: 2006-05-30 21:43

Oooo, to coś dla mnie :) Jako wykwalifikowana bibliotekara nie wyobrażam sobie życia bez tych złożonych z kilku kartek "dzieł sztuki". Nawet nie wyobrażacie sobie jakiego szacunku można nabrać do knig przez pięć lat studiów.
A z fantastyki polecam Bułhakowa i jego "Mistrza i Małgorzatę", natomiast z powieści grozy (jeśli ktoś lubi przesycone erotyzmem sceny) Grahama Mastertona :twisted:


My, psychiatrzy odkryliśmy, że ponad osiem procent ludzkości zawsze składała się z myszy. W każdym z nas jest coś z myszy... Monty Python


Wysłany: 2006-05-31 09:33

Co do Mistrza i Małgorzaty to moim zdaniem arcydzieło :]



Wysłany: 2006-06-01 22:57

Ja ostatnio przeczytałam "Tajemniczy płomień Królowej Loany"Umberto Eco, dawno nie czytałam książki która by mnie doprowadziła do takiego stanu.(400 stron na raz :) ) A teraz czytam "Juliette"Markiza de Sade.
Z horroru jestem pod wielkim urokiem książki Aleksandra Dumas'a (ojca) pt. Biesiady widm.


Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^


Wysłany: 2006-06-03 19:38

Raz o tym słyszałem bardzo pozytywne rzeczy.....chyba się skusze....(cholera, biedna moja kieszeń)



Wysłany: 2006-06-04 18:13

Droga Alphar, widze, że dużo wyniosłaś z lektury "Mistrza i Małgorzaty"... polecam w takim razie "Kota w butach", tam mruczek również ludzkim głosem przemawia... rewelacja, i do tego nie jest to lektura skarzona jakimś Stalinowskim tłem.
Pięknie w oryginale też na pewno się czyta Homera, w końcu żaden przekład nie sprosta temu geniuszowi wśród poetów...


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-04 18:33

Nie zamierzam się kłócić, cynizm mam w naturze nie lubię mentorskich tonów wypowiedzi, nieznoszących sprzeciwu, bo one cynizm mój jeszcze wzmagają... ale to nic osobistego :-)

A tak odbiegając od sporu to polecam Tobie i wszystkim zresztą książki Hermana Hessa... swoijego czasu ta proza zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, do dzisiaj zresztą robi.


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-04 18:40

Pokój hmmm.... a wojna jakaś była? Po prostu dyskusja od tego jest forum Koteczku...
Zapewne pamiętasz z Sapkowskiego, że kotki Wiedźminów nie cierpią :wink:


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-04 18:48

Hessa poleciłbym przede wszytkim "Wilka Stepowego", dziwna, mroczną i magiczna powieść o człowieku rozdartym wewnetrznie, pełna symboli... ale zbyt wiele zdradzać nie można...
i "Gra szklanych paciorków"... opowieść o społeczności artystów i uczonych w odrealnionym świecie...

Opowiadanie o którym wspominasz i antologia jakimś dziwnym sposobem nigdy mi w ręce nie wpadła, więc nie xczytałem opowiadania, o którym wspominasz.


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-04 19:06

Z Hessa dysponuje obecnie tylko "Rosshalde" metaforyczną powieścią o rozpadzie związku... pozostałe pozycje niestety kiedyś komuś porzyczyłem i do mnie nie wróciły już :evil: :evil: :evil:
Edit:
A nawiązując do Dostojewskiego "Bracia Karamazow" jak dla mnie bardzo średnie dzieło, za dużo mnicha Zosimy w tym, "Idiota" rewelacja, a polecałbym raczej "Wspomniania z domu umarłych"...


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-04 19:31

Może kiedyś, przy okazji sesji fabularnej jeśli takowa dojdzie do skutku :wink:


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-08 09:55

Zgodze się z alphar, że książka to nałóg. Jeśli uda mi się odstawić czytanie na jakiś czas (np by sie uczyć) jest ok, ale ostatnio znow mnie skusiło by kupić książkę ... na dworcu no bo jak jeżdżę codziennie 1.5h PKSem i tak dużo sie nie nauczę znowu wpadłam w ciąg, najgorsze gdy książka się kończy, (pół biedy jak jest to seria i można kupić ciąg dalszy) czuję się wtedy jak narkoman na głodzie. Niestety przy okazji prekonałam się, że mój ulubiony Masterton schodzi na psy. Uzależnene od czytania jest jak najbardziej przyjemne, tylko czasami to potworny pożeracz czasu i uwagi, ostatnio przyłapałam się na tym, że na zajęciach i wykładach zamiast słuchać czytam pod ławką (choć zakładająć że treść niektórych wykładów jest drastycznie nudna a przekaz nie trzyma się kupy dużo nie straciłam)
To jak może założymy Stoważyszenie Anonimowych Czytelników Nałogowych :P miało by to swoje plusy, można dzielić się uwagami co warto czytać, lub robić składki na książki...ten nałóg wykańcza finansowo)


Let go, it's all wright, cause there is beauty in breakdown


Wysłany: 2006-06-11 11:07

Cieżko będzie z anonimowością w takim stowarzyszeniu i pewnie z zebiórką kasy też... ale pomysł wymiany doświadczeń czytelniczych i ostrzeżeń co omijać łukiem jaknajszerszym bardzo mi się podoba :)


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-12 15:47

dla mnie literatura to, tak jak większość używek, przyjemny nałóg :D więc to pytanie jest bezsensu, przecież nałogi są przyjemne :D a już w szczególności łączenie nałogów: kawa, papieros i książka...uwielbiam takie wieczory :) czytanie to fantastyczny nałóg :D


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-06-13 00:23

ha :D jak się od czasu do czasu powie coś mądrego, to nawet inni się z tobą zgadzają :D
a tak przy okazji polecam "lilith" aliny reyes. całkiem całkiem, jeśli lubicie to, co wywołuje skandale :twisted: bo ja przepadam, wprost ubóstwiam takie książki (chociaż "kodu..." nie czytałam i nie zamierzam :wink: )


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-06-18 23:09

Ja niestety nie czytałem, a chętnie bym się kiedyś do tego zabrał...
Ja dziś po remoncie rozkładałem książki z powrotem na półki... strasznie dużo ich, a jednocześnie ciągle tak mało, do tylu rzeczy chciałbym wrócić, tak wielu jeszcze nie czytałem... życia by zabrakło na czytanie, a i tak nie byłbym nigdy usatysfakcjonowany, nigdy nie powiedziałbym, że przeczytałem choćby jedną dziesiątą tego co bym chciał przeczytać...


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-18 23:55

to chyba wszyscy tak mamy, ciągły niedosyt na czytanie, chociaż można kilka dni nad książkami tylko spędzić :D zawsze będzie malo...przecież tyle książek wydano...trzeba by wszystko przeczytać :lol:


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-06-18 23:57

Tak... wszystko przeczytać... bardzo chętnie, ale to nawet sto żyć było by mało :cry:


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2006-06-29 22:46

dasz radę :D sesja już się chyba kończy...z tego co mi wiadomo :)


...I forgot to remember to forget... /johnny cash


Wysłany: 2006-06-30 12:05

Ja przez ostatnie pare lat w ogóle nie miałem ochoty na czytanie. Potem dorwałem "Świat wegług Garpa" Irvinga, parę książek Kurta Vonneguta i "Imię Róży" i "Wahadło Foucaulta" Eco. Znowu mnie to wciągnęło i chociaż nałóg jeszcze to nie jest to wsyztsko wskazuje na to że się z tego zrobi :D Szczególnie lubię Vonneguta, Wsumie nie wiem za bardzo za co ale bardzo przyjemnie mi się go czyta. Teraz dorwałem "Władcę Pierścieni" i trochę topornie mi momentami idzie głównie może daltego że czytam po angielsku ale jest parę nudnawych momentów chociaż ogólnie bardzo to wciągające. A "Kod Lenarda" mi się w sumie podobał bardzo przyjemna lekka bajeczka chociaż "Anioły i demony" tego samego autora uważam że są o wiele ciekawsze i więcej się w nich dzieje. Co do przesłania to nie zawsze książka dla mnie musi cos ze sobą nieść. Lubię fantastykę właśnie za to ze nie zawsze niesie ze sobą jakieś prawdy życiowe i pozwala mi zagłębić się w zupelnie innym świecie o czym juz tu tyle było mówione i przy okazji wyłączyć mózgowinicę na jakiś czas. :D


"You gotta put your faith in a loud guitar..."


Wysłany: 2006-07-01 16:17

Oj Nightcreature, nie zgodzę się z Tobą, że fantastyka służy do wyłączenia szarych komórek i niezbyt intensywnego zagłębiania się w życiowe prawdy.
Wybacz, ale albo ich tam nie widzisz, albo chwytasz za chujo.. fantastykę.
Przekartkuj sobie jakąkolwiek knigę Williama Gibsona (Neuromancer, Idioru, Gaff Zero, Mona Lisa Turbo, etc.) albo niejakiego Franka Herberta serę Diuny, tam to ci mózg wyda się mały żeby to wszystko pojąć, i nie chodzi mi tu o świat fikcyjny czy przyszłościowy, tylko o pewne jak to nazwałeś "jakieś prawdy życowe".

Co do Władcy, to obecnie czytam go po raz drugi, heh i owszem też wydaję mi się nieco ślimaczyć, zwłaszcza w Dwóch Wierzach i Powrocie Króla kięgi, odpowiednio, IV i VI, gdzie opsane są koleje Froda z Samem, to fakt, nieco się dłuży. Mimo to czytam dalej, bo to dobra lektura.

Również jestem fanem Buhłakowa i jego Mistzra i Małgorzaty, to co tam się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie, książka genialna, a Kot Behemot nie tyle że mówi, to co przy tym wyprawia; jest po prostu cudowny.

Ale wracając do głównego tematu, to również uważam, że książka jest w porównywalnym stopniu nałogiem co przyjemnością.

Nałogiem, bo czasem naprawdę trudno się od takowej oderwać, zwłaszcza jeśli zdaża Wam się czytać w łóżku, a rano TRZEBA wstać, nie będę kontynuował hehe. A i kiedy się nie czyta (choć nie zawsze) to pożąda się jakichś foliałów lub innych voluminów do przewertowania :twisted:

Przyjemnością, oczywiście, przynajmniej w większym procencie, bo pocóżby czytać jeśli się do tego trzebaby zmuszać, przecież sięgamy po ksiażki po to właśnie by sprawiały nam przyjemność w takim czy inny stopniu. Czasem rozweselą, czasem podtrzymają nostalgiczny nastrój, czasem zasmucą, ale o to właśnie chodzi, tego pożądamy, w przeciwnym razie wogóle byśmy po nie nie sięgali.


Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło