Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Kącik Oldschoolowego Deathmetalowca. Strona: 13

Wysłany: 2009-04-08 08:05

Ogólnie nie ma krzywdy z ta płytką,kochacie takie granie,wiec wierze ze sie podoba :)



Wysłany: 2009-04-08 12:22

No to wracając do tematu: proponuję wziąc na tapetę album "Altars of Madness" wiadomo kogo. Wielki klasyk, album, który wywarł ogromny wpływ na rozwój muzyki ekstremalnej, może i najważniejszy album deathmetalowy w historii. jak sie broni po latach, jak postrzegacie go na tle innych wydawnicwt Morbid Angel ?


.


Wysłany: 2009-04-08 14:59

Hmm "Altars..." to było jest i będzie pierwsze dzieło czegoś co ja określam mianem Death Metalu właściwego. Czyli są blasty (wolne co prawda jak na dzisiejsze standardy), są pojechane czasem amelodyjne riffy. Wszystko jednak ma swój piekielny klimat takiej pewnej niepewności :twisted: .

Mimo dość normalnie strojonych gitar i dość wysoko brzmiącej perkusji poraża mocą zwłaszcza wspomnianego wyżej klimatu. Przede wszystkim jest tu kupa chwytliwych riffów poprowadzonych przez typową dla tamtych lat prostą (choć pod względem przejść na pewno nie) linię perkusji co natychmiast powoduję chęć do walenia banią i wejścia w "kocioł". Ze względu na riffy trochę brak mi harmonijnych solówek Treya znanych z późniejszych albumów bo one mogłyby dopełnić dzieła ale nie ma co się czepiać. Tak wtedy został zdefiniowany Death Metal (w hamerykańskim stylu :wink: ) i tak to zostało w 70% przypadków po dziś dzień.

Morbid Angel tą płytą pokazał, że jest nr 1 w Dath Metalu a dlaczego??? Wielu się zastanawia a wg. mnie to właśnie połączenie brutalności i melodyjnych/chwytliwych riffów oraz wspomianej prostej rytmiki wraz z trochę inaczej przedstwionymi satanistycznimi tekstami był źródłem ich sukcesu, którego pierwszą odsłoną był właśnie "Altars...". I do tego ta okładka prezentująca wg.mnie różne typy ludzkiego charakteru :lol: .

Oczywiście część utworów znana była z demo płyty "Abominations of Desolations" z 1986 r. ale to była tylko wprawka do tego co ten zespół zrobił dla Death Metalu.

The Best of Old school "Właściwy" :wink: Death Metal z lat 80tych.


Keep Talking...


Wysłany: 2009-04-08 15:40

A to inna sprawa. Sam nazwałem "Altars..." początkiem czegoś co określam "Właściwym" DM czyli obecnie uprawianym amerykańskim DM.

Natomiast Kapele w stylu Death, Possessed czy Master nazywam Death/Thrash. I co by nie powiedzieć wolę tą właśnie stylistykę (czyli mniej napierdalacką hehehehe).

Nie zmienia to faktu, że "Altars of Madness" było czymś co zmieniło tą muzykę na zawsze :twisted: .


Keep Talking...


Wysłany: 2009-04-08 18:33

Oj swietna jak na tamte czasy płyta która idealnie moim zdaniem obrazuje transformacje thrashu w stronę DM,gdzie jeszcze thrashowo nastrojone wiosła piłowały riffy i sola, poprzeplatane zblastowaną naparzanką jakze popularną w tym ciezszym gatunku.Pamietam ze MORBID był wtedy najbardziej chyba plugawą i blużnierczą ekipą która potrafiła ten cały chory syf przekazać za pośrednictwem muzyki, szczególnie chore wolniejsze momenty, bardziej rozwiniete na BLESSED... potrafiły upodloną psychikę oddać w ramiona rogatego



Wysłany: 2009-04-08 20:50

[quote:49a5904f91="Summoned"]czy best? to juz kwestia otwarta, jak dla mnie Death stworzyl ideal bo nie potrzebowali napierdalanki zeby niszczyc publike[/quote:49a5904f91]
Hehe DEATH tworzył konstruktywną muze którą cięzko mi skojarzyć z jakimkolwiek zniszczeniem,no moze troszke LEPROSY demolowało w mojej głowie ostatnie dwie szare komórki,ale nastepne płyty to juz próba rozkochania słuchacza w melodiach technicznego grania,zdecydowanie lepiej na "polu"zniszczenia i destrukcji ludzkiej psychy spisywał sie MORBID ANGEL ze swoim plugawym i chorym w tamtym czasie materiałem



Wysłany: 2009-04-09 06:14

Ja szanuje ten album za jego nowatorstwo ==> tak jak pisze demonemoon, idealnie pokazywał przejscie z thrash do death metalu. Materiał na ówczesne czasu dziki, świeży, zagrany z werwą, posiadajacy sporo pzrestrzeni, relatwynie nieskomplikowany w konstrukcji no i dosć klimatyczny w całej swojej thrashowej otoczce.

Musze jednak przyznać, że kolejne 2 albumy bardziej mi sie podobają, a zwłaszcza "Blessed ...". Te albumy pokazały, bardziej wyrafinowane instrumentarium i mniejszy poziom niechlujstwa wykonawczego. Nawet chyba do "Gateways ..." wracam częsicej niż do "Altars ...". Dlatego z perspektywy lat określił bym ten album raczej jako bardzo ważny, ale niekoniecznie genialny.

No własnie ... a co myślicie o "Blessed Are The Sick" - wolniejszy, cięższy, chyba brutalniejszy i na pewno najbardziej zakręcony album grupy. Do tego szalenie klimatyczny i zadziwiająco chwytliwy. Brakuje mi natomiast tej pzrestrzeni, która była w debiucie. Mino wszystko uważam, że jest to szczytowe osiagnięcie MA. Co wy na to ?


.


Wysłany: 2009-04-09 15:38

BLESSED?Całkowicie zmieniono brzmienie,nie jest ono juz tak klarowne i przejrzyste jak na debiucie lecz niżej zestrojone i duszne co oczywiście ogranicza przestrzeń na tej płycie.Płyta znacznie bardziej ciemna w swoim przekazie z wrecz hipnotycznym i wyniosłym utworem tytułowym,swietny tez poczatkowy riff zagrany w DAY OF SUFFERING i duzo wiecej zakreconych solówek które juz nie brzmią tak thrashowo jak na debiucie.Jezeli mam rozpatrywac twórczośc MA pod kątem nejlepszych płyt to własnie debiut i BLESSED stawiam na równi z lekkim wskazaniem na ta pierwsza i uwazam te płyty za dobre,choć bez przesadnego uwielbienia,przeciez juz w tamtym okresie mielismy u nas na przykład taki CARCASS który naprawde miał coś ciekawego do przekazania :)



Wysłany: 2009-04-17 18:49

Ja na chwilę przerwę wątek o Morbidach i mam zapytanie "co sądzicie o Bolt Thrower" :?:

To wg. mnie chyba najbardziej nietypowy Death Metalowy oldschoolowy zespół. Prosty do bólu ale bardzo ciężki i powolny. Uwielbiam ich gęste (choć perkusyjnie dość wolno zagrane) chwytliwe riffy, z płyty na płytę coraz więcej motywów prowadzących i harmonijnych solówek. Do tego z pozoru wydawałoby się wojenne texty.

Zawsze ich muzyka kojarzyła mi się z czołgiem, który powoli sunie w moją stronę, zgniata wszystko co ma na swojej drodze i za chwilę rozjedzie również mnie :wink: .


Keep Talking...


Wysłany: 2009-04-17 19:56

Nie będę ukrywał, że nie sikam za Angolami, ale na tyle ile słyszałem to mam o nich pozytywne zdanie. Słyszałem tylko "Realm ...", "War master" i "IVth crusade", ale chłopaki maja pomysł na swoje granie. Gęste, niekoniecznie skomplikowane, ale bardzo chwytliwe, brutalne, poukładane (w przeciwieństwie do np. Deicide) i zapadające w pamięć. Nie wiem za bardzo jak na kolejnych płytach BT sie prezentował, wiec sie nie wypowiem.


.


Wysłany: 2009-04-18 10:33

Oj prekursorzy europejskiego a śmiem twierdzić ze swiatowego ciezkiego brzmienia z motoryka za ktora mozna podziekować dziadkom ze SLAYERA.Dwie pierwsze płytki wyraznie ukazuja swietne thrashowe riffy ubarwione ciezka i miazdzaca sekcją rytmiczna,to był rok 88-89 nikt tak ciezko jak oni wtedy nie zagrał ani w europie ani za oceanem,zdecydowanie jedna z pierwszych brutalnych DM ekip.Nie znam ich dwóch ostatnich płyt ale REALM...to dla mnie przełom w ciezkim DM brzmieniu,jedni chyba z pierwszych którzy zaczęli stosować przesterowany bas,co pózniej jeszcze bardziej wyeksponował ENTOMBED.Świetne granie.
Ps jak juz wspominałem nie znam ostatnich płyt tej ekipy,ale uwazam ze najlepsze solówki sa na IN BATLE...czyli pierwszej płycie :)



Wysłany: 2009-04-18 17:31

[quote:61e868ce8c="Summoned"]no czy prekursorzy? ciezko powiedziec Grave tez olbrzymie pietno wywarl w europie. osobiscie wole grave ale bolci to klasa sama w sobie[/quote:61e868ce8c]
Dlaczego ciezko powiedziec przeciez wystarczy posłuchać?Stary uwielbiam GRAVE jednak kiedy oni wydawali INTO THE GRAVE to BOLT THROWER miał juz trzy długograje na koncie,a poza tym GRAVE wystartowal po premierze LEFT HAND PATH wtedy juz nie było trudno osiagnac takie brzmienie i ciezar jak ENTOMBED,bo cała szwecja zaczeła tak grac.Chodzi mi o to ze BOLT THROWER naprawde ze swoim ciezarem i brzmieniem był pierwszy jak nie jedyny,jesli sie myle to chetnie poznam ekipe z czasów REALM OF CHAOS która przyppierdalała ciezszy i brutalniejszy DM



Wysłany: 2009-04-18 20:04

[quote:487c905e4b="cellar_door"]racja, zgadzam się z demonicznym księżycem :-), Bolt Thrower pod koniec lat 80tych był protoplastą brutalnego death metalu, który wyrósł na kanwie grind core'a. W tamtym okresie tylko Napalm Death i Carcass mogło stawać w szranki z Boltami. [/quote:487c905e4b]
CELLARze zgadzam sie z toba w tym ze BOLT THROWER był protoplasta gatunku,jednak moim zdaniem inspiracje czerpal z amerykanskiej sceny thrash metalowej,pierwsze dwie płyyty sa czystym dowodem fascynacji SLAYERem,motoryka jak i sola gran e przez ta ekipe to potwierdzają,na REALM...pomimo thrashowego grania nisko strojone gitary i podkrecone brzmienie naprawde daja juz efekt solidnego DM.Inna sprawa jest z NAPALM i CARCASS te ekipy wypracowywały DM styl na kanwie swoich GRINCOREOWYCH korzeni i z biegiem czasu wprowadziły brutalne DM granie,tak ze BOLT THROWER do tej dwujki GRINDCOREowców nie bardzo sie zaliczał :wink:



Wysłany: 2009-04-18 20:32

:D :wink: ok spoko
a THOSE ....przerobie bo podobno dobre granie :)



Wysłany: 2009-04-30 05:48

chyba przespałem wątek o Bolec Thrower :cry: Pierwszej płyty Bolców nie słyszałem i nie wiem czy zajeżdża grindem czy nie, ale ja bym jednak nie podczepiał tej kapeli pod Karakas i Napalm Deszcz - kazda z tych kapel inaczej traktowała grind - carcass ewidentnie poszedł w goregrind, a napalmy szukały inspiracji w punku i hc, vo tez widoczne było w tekstach.

Co do Disincarnate - nie wracam do tej płyty. Niezły, sprawnie zagrany, ale zbyt schematyczny death metal jakiego wiele było. Nie widzę w tych dźwiekach oryginalnosci.


.


Wysłany: 2009-04-30 07:07

[quote:03bbea0d6e="cellar_door"]Disincarnate - "Dreams Of The Carrion Kind" krótko, co myślicie? co sądzicie? :-)[/quote:03bbea0d6e]
Chyba wczesniej bylo na temat.Ogolnie moj klimat,cos pod pierwszy Resurrection.
Co do BT na pierwszych plytach jest slyszalny powiew grindu natomiast od War Master to juz czysty death.



Wysłany: 2009-05-02 20:31

Nie słyszałem wczesniej ale odsłuchałem i powiem ze dobrze zagrane,jednak wszystko juz gdzieś sie dało słyszec,dla mnie to taka wypadkowa wczesnego DEATH i MORBID z wiekszym naciskiem na tą pierwsza ekipe.Ogólnie wrazenie to jednak brak oryginalności.



Wysłany: 2009-05-03 05:03

taki jest death metal,kilku pionierow a reszta to ich kalka



Wysłany: 2009-05-03 07:04

Ale gdzie Disincarnate do Cause of Death? Miedzy tymi plytami sa lata swietlne roznicy.
Dreams of the Carrion Kind to poprawna plyta ,Cause of Death klasyka jest od dawna.



Wysłany: 2009-05-03 07:51

[quote:b123fe4b16="leprosy"]Ale gdzie Disincarnate do Cause of Death? Miedzy tymi plytami sa lata swietlne roznicy.
Dreams of the Carrion Kind to poprawna plyta ,Cause of Death klasyka jest od dawna.[/quote:b123fe4b16]

Leper, przeciez Caause of death to słaba płyta. Z reszta jak cała twórczosć obituary. Zdecydowanie wole solidne Disincarnate.

A co do Jamesa Murphy ... pochwały troche na wyrost. Koleś jest dobry, ale bez przesady.


.


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło