Wysłany: 2006-06-10 11:27
Jak ktoś wcześniej to już określił ideał to pojęcie względne i bardzo niejednoznaczne. Według mnie ideały są tylko trzeba umieć je dostrzec…ja kiedyś tego nie rozumiałem…teraz już wiem :PP Tylko teraz już moje pojęcie ideału…a właściwie definicja się trochę zmieniły.
Wysłany: 2006-06-12 09:31
każdy ideał z biegiem czasu się zmienia i to co było dla nas idealem kilka lat temu wcale nie musi byc nim teraz... w końcu ludzie sie zmieniaja
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-12 12:55
To, że ludzie się zmieniaja to odwieczna prawda...
Na szczęście wiemy, że to co w nas dobre nalezy pielęgnować :)
Wysłany: 2006-06-12 13:50
Heh, czasem Ci, którzy byli dla nas ideałem nagle się zmieniaja i stają kimś zupełnie innym poczym czasem okazuje, że zupełnie na gorsze. Przykro widziec ludzi mających w sobie coś niezwykłego, a jednoczesnie widzieć ich niezwykle szybko staczajacych się w dół. Z pośród tych, kórych znam, po stoczeniu się, jeszcze rzaden nie wrócił do dawnegoi stana. Są dla mnie skonczeni.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-13 07:59
No widziś. Tych ludzi, których ja znam zmieniło zioło i w dużej mierze alkohol. Dla nich życie bez tego jest nudne. Dzień w dzień zbierają sie gdzieś po kątach i piją. Ech, dobra, back to Ideał.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-13 11:22
W moim mieście nie słyszałem o takim przypadku ale kto wie może też i tacy sa u mnie. Bardzo mało ludzi znam w moim mieście.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-16 06:52
każdy kto zmienia sie pod wpływem drugiej osoby szuka najczesciej nowych wrazen i emocji oczywiście wskazane jest zmienianie sie na lepsze ale pytanie co znaczy lepsze?? kazdy ma przeciez inne wartosci i naczej postrzega "lepszosc" drugiej osoby i dlatego powinnismy mimo silnej woli zmiany posluchac czasem najblizszych nam osob ktore wskaza nam wlasciwe dla nas wartosci... mi sie taka sytuacja zdarzyla calkiem niedawno tylko ze to ja zaczelam sie zmieniac i z pomoca przyszla mi moja przyjaciolka
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-16 08:35
Nie ma idealnych ludzi, gdyż ktoś, kto ma zalety, musi mieć także wady, aby nie pozostać nudnym. Jednak pomijając drobne wady, mogę wyróżnić dwa ideały (wzorce do naśladowania): moja mama i Dalai Lama. Poza tym St. Lem oraz JPII (i kto to mówi .
Wysłany: 2006-06-16 08:46
ja ma to szczęście że przyjaciólke to mam akurat swietna (mam nadzieję ze tego nie przeczyta bo nie mam w zwyczaju jej chwalic)
a jesli chodzi o idealy to dla mnie byl to moj dziadek, teraz go juz co prawda nie ma ale pewne wartosci mi po nim pozostaly
a jeśli chodzi o JPII to ja go ceniłam ale nie jako duchowego przywodce tylko jako wspanialego czlowieka
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-16 09:17
Dokładnie, Hexe, poza tym nie uznaję duchowych przywódców... Potrzebuje się kogoś takiego, gdy jest się w trakcie poszukiwań "czegoś"... wtedy może za niego posłużyć szumiące drzewo, płaczące dziecko czy pijak na ulicy, oni wbrew pozorom mogą wskazać ściężkę. A od prawie kilkunastu lat nie poszukuję i mam się z tym dobrze :-) Jednak JPII to był po prostu wielki człowiek, tak samo jak trzeba uznać wagę matki Teresy dla świata. To są właśnie wspaniali ludzie, których można naśladować bez względu na to w co wierzą.
A co do przyjaciół... mam kilka osób, którym ufam, jednak największym przyjacielem człowieka jest dla niego on sam...
Wysłany: 2006-06-16 09:34
niestety takich wspaniałych bezinteresownych ludzi jest na swiecie coraz mniej...
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-16 11:16
Hmmm... też tak robię, ale nie uważam tego za powód do świętości. Myślę, że przede wszystkim trzeba żyć wedle własnego sumienia i spełniać się w jakiejś dziedzinie... nie ma ideałów, które byłyby idealne w każdej dziedzinie życia tylko w jakiejś kategorii jak już.
Wysłany: 2006-06-16 12:04
macie calkowicta racje
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-19 09:56
Ja nie potrafie utrzymywać takiej mocnej przyjaźni z kobietami bo już dwie z nich skonczyły się tym, ze wystartowały do mnie a potem cieżko było sobie w oczy spojrzeć. Przyjaźń z dziewczyną tak ale z jakis dystansem dobrze wyczuwalnym. Taka przyjemność utrzymuje miedzy Angarią i Minawi. Są to wielce złote i bardzo cenne postacie w moim życiu. Dziękuje.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-19 10:32
A piątek już blisko... 8)
To jest właśnie ciekawe,że widzi się kogoś raz na rok,ale kontakt i tak jest...
A przecież znałyście się około roku,a potem już tylko na duuuużą odległość... :wink:
Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P
Wysłany: 2006-06-19 10:35
A co do wypowiedzi KostucHa- to ja mam raptem dwóch przyjaciół płci "takiej samej jak moja", a resztę stanowią kobiety...Mnie się udaje, i nie obawiam się, że któraś do mnie wystartuje, bo i tak ma falstart zanim spróbuje... :twisted:
Przyjaźń kobiety i faceta jest możliwa, tylko trzeba do niej podjesć inaczej niż do przyjaźni męsko-męskiej...
Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P
Wysłany: 2006-06-19 11:23
A pewnego dnia wy przejdziecie do mnie do wrocławia, ściagne jeszcze Minawi i pójdziemy ekipką podbijac wrocław. Ja nie potrafie utrzymac takiej mocnej przyjaźni z dziewczyną. Musi być jakiś wyczuwalny dystans bo jeśli go nie będzie to prędzej czy później komuś coś w środku pęknie.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-19 23:27
No trzeba być ostrożnym, dystans jest nieodzowny,ale jest to możliwe,
ja zazwyczaj takie przyjaciółki traktuję jak siostry... 8)
Wrocław...Poznań...tyle miejsc do podbicia... :twisted:
Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P
Wysłany: 2006-06-19 23:40
nie sądziłam, że w takich "przyjaźniach" to tylko kobiety startują. mi się przynajmniej tak nie wydaje. coś chłopcy jesteście bardzo życzliwi dla siebie i swoich zachowań. nic przecież nie wychodzi bez przyczyny. kobiety przeważnie muszą otrzymać jakiś sygnał, by pierwsze zadziałać. i są na tyle ostrożne, by sygnałów nie mylić. przynajmniej większość. chyba, że z jakimiś wielce wyzwolonymi, nowoczesnymi kobietami się spotykaliście, ale takich jest naprawdę mało (albo są głupimi szma****)-sorki, poniosło mnie, za dużo takich przypadków widziałam :?
zauważyłam, że to przeważnie mężczyźni źle odczytują sygnały, jakie przekazuje im kobieta. to oni mylą koleżeństwo z czymś więcej, wszystkie sygnały odbierają jako znak na coś więcej (oczywiście nie mówię, że wszyscy-wybitne jednostki się też zdarzają).
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2006-06-20 11:05
Nie, nie jesteśmy dla siebie życzliwi. Zaznaczyłem, że prędzej czy później może komuś peknąć cośw srodku. Przyznam się bez bicia, że źle odebrałem pare sygnałów i potem było jakoś dziwnie głupio ale sie wyjaśniło i jest ok. Co tu dużo mówić, mam potworną słabość do kobiet
"God made me a cannibal to fix problems like you."