Słuchając takich zespołów jak Wintersun dochodzę do wniosku, że Children Of Bodom to naprawdę wartościowy zespół mający więcej do zaoferowania niż wirtuozerię gitarową. Nie chodzi o to, że Wintersun jest kiepskim zespołem, ale o to, co tworzy.
Lider Ensiferum pozyskał perkusistę i stworzył sobie kolejny zespół, w którym dał upust swoim umiejętnościom technicznym. Debiutancki krążek przynosi muzykę bardzo zbliżoną do tego, co tworzy Children Of Bodom. Dodałbym jeszcze do tego wpływy Amon Amarth, Blind Guardian i całej sterty powermetalowych gniotów. Wintersun próbuje bowiem grać power/black, ale jedyną wspólną rzeczą z tym drugim członem jest skrzeczący wokal. Muzyka jest przesłodzona, utwory są patetyczna, nadęte i bardzo do siebie podobne. Muzyce brak polotu i energii; jest wtórna, a solówki choć bardzo dobre technicznie to bezpomysłowe i bezcelowe. Muzyka Wintersun w takim wydaniu nie ma prawa wywoływać jakichkolwiek pozytywnych emocji - wszystko grane jest na jedno kopyto, melodie bliższe są folkowi aniżeli rockowym standardom Childrenów. Z tego co piszę wynika, że Wintersun o wiele lepiej wypadłby gdyby grał muzykę bliższą zespołowi Alexiego Laiho, co jest szczerą prawdą. W tym wcieleniu jakie prezentuje zespół brzmi on o wiele bardziej wtórnie. Wszystko co usłyszymy na "Wintersun" mieliśmy okazję usłyszeć już wcześniej, często z lepszym efektem.
"Wintersun" nie jest żadnym objawieniem - to raczej odgrzewany, poprawnie zrobiony kotlecik. Z taką muzyką zespół powinien zginąć w zalewie podobnych kapel i jedynie względy promocyjne sprawiły, że formacja została zauważona. Jeśli ktoś lubi melodyjne, sprawne techniczne choć nieoryginalne granie, to może polubić ten krążek, ale ci, którzy oczekują czegoś więcej powinni darować sobie to wydawnictwo.
Wydawca: Nuclear Blast Records (2004)
Rubezahl : Uśmiech na mojej twarzy wywołują ludzie, którzy uparcie porównują...
Aghast : Gust jest jak dupa i każdy ma swój. Taka prawda. Ja ze swoich obserwacj...
Harlequin : Kurwa koles co pisał recke do wintersun miał za dużo miodu w uszach....