Dwa poprzednie wydawnictwa Ulver były ścieżkami dźwiękowymi do filmów i były w całości instrumentalne, a właściwie to bardziej komputerowe. Na „Blood Inside” zespół wrócił do całkowicie swobodnych kompozycji i zaprezentował utwory z wokalem, a także mocno nasączone gitarami, perkusją i innymi instrumentami. Podstawowy skład się nie zmienił, ale, co już stało się tradycją, w nagraniach wzięła udział całkiem spora liczba gości. Większość nazwisk odpowiedzialnych za skrzypce, chóry, gitary, perkusję i wibrafon (cokolwiek to jest) nic nie mówi, dlatego chciałbym zwrócić uwagę tylko na dwie postacie.
Grający w trzech utworach na gitarze Håvard Jørgensen długo był członkiem zespołu i miał swój udział w pięciu dotychczasowych albumach Ulver, a obsługujący perkusję w ostatnim „Operator”, Czral, to nikt inny jak Carl-Michael Eide, który wystąpił na dwóch pierwszych demówkach Ulver, a także w mnóstwie innych znanych projektów, z takimi jak Aura Noir, Infernö, Virus, Dødheimsgard, Ved Buens Ende i Cadaver na czele.
Jak już wspomniałem „Blood Inside” to płyta mocno instrumentalna, co wcale nie oznacza, że sfera komputerowa schodzi tu na dalszy plan. Ta muzyka to mistrzowskie połączenie różnego rodzaju emocji wyrażonych w różnorodny sposób. Bardzo delikatne ambientowe pasaże, wymieszane są z całkiem intensywnymi kombinacjami i są tu wręcz metalowe fragmenty przypominające ostatnie dokonania Arcturus. A wszystko oczywiście fenomenalnie wyważone, precyzyjnie skomponowane i fantastycznie podane. To niesamowite, jak Kristoffer potrafi to wszystko ogarnąć i poukładać. Dla mnie jest to absolutny geniusz. Jest to kolejne jego dzieło genialne w całości i mimo, że czasem jest bardzo wolno i spokojnie to nie ma tu mowy nawet o sekundzie nudy. Cały czas coś się wierci, przewala i eksploduje. Kolejne wątki instrumentalne przeplatają się ze sobą tworząc wielowarstwowe i urzekające kompozycje. Tu ciągle coś się dzieje, dźwięki to delikatnieją, to znów uderzają z całą mocą, to plączą się w kalejdoskopowych układankach złożonych z pianina, gitar, perkusji, skrzypiec, instrumentów dętych, komputera, dzwoneczków i innych atrakcji. Ambient, rock, metal, jazz, anielskie chóry, industrialne podkłady, odgłosy kroków, dzwoniący telefon, jakieś głosy, a nad wszystkim unosi się delikatny i subtelny śpiew Kristoffera.
Muzyka jest bardzo przestrzenna, a w tą przestrzeń idealnie wkomponowują się teksty, które są jakby wierszami. Ich konstrukcja przypomina poezję, taką, która mogłaby stanowić odrębną wartość. To są takie przebłyski, tematy rzucone do własnej interpretacji, dlatego też nie chciałbym ich rozwijać bo mógłbym to opowiedzieć inaczej niż „autor miał na myśli”.
Czwarty „Blinded By Blood” jest wyróżniającym się bardzo spokojnym i delikatnym utworem. Mimo tej pozornej błogości ileż tam się dzieje. Tylko najwięksi kompozytorzy są w stanie stworzyć tak łagodne dźwięki, które mimo to są tak interesujące. W ósmym „Your Call” intryguje dzwoniący telefon, a kiedy wreszcie zostaje odebrany okazuje się, że dodzwoniliśmy się na policję i z hukiem zaczyna się ostatni „Operator”. Potem niestety koniec. A może właśnie wcale nie niestety. Może gdyby ta płyta była dłuższa, to nie byłaby tak doskonała. A tak mamy absolut, w którym nie ma choćby jednego zbędnego dźwięku. Totalne arcydzieło.
Tracklista:
1. Dressed in Black
2. For the Love of God
3. Christmas
4. Blinded by Blood
5. It is not Sound
6. The Truth
7. In the Red
8. Your Call
9. Operator
Wydawca: Jester Records (2005)
Ocena szkolna: 5+