Muszę stwierdzić, że ta płyta przywróciła mi - nadwątloną ostatnio - wiarę w rodzimą scenę rockową. Uistiti to bez wątpienia jedna z największych niespodzianek jakie przytrafiły się polskiej muzyce ostatnich kilku lat. W naszym kraju mało jest zespołów takich jak nasz bohater - odważnych, śmiałych, pomysłowych. Wyjątkowość tej kapeli ukryta jest w tym co jest nie do wyobrażenia. Zespół posiada swoje indywidualne "ja" i skwapliwie z niego korzysta. Bardzo powoli odsłaniając przed słuchaczem swoje niezwykłe walory.
Nie można nie lubić Uistiti i melancholii emanującej z ich muzyki, intrygująco łączącej folkowe brzmienia z postgrunge'ową gitarą Szelęgiewicza i wszędobylskim basem Wyrwy. A wszystko to zatopione w psychodelicznym aranżu. Słowem, alternatywny full serwis, w który z niebywałą gracją i niesamowitym wyczuciem wpisuje się śpiew Anny Ujmy. Wokalista radzi sobie wybornie, a jej niepowtarzalny i mocno wyeksponowany śpiew (w tylko sobie znanym języku) to kolejne bardzo ważne ogniwo, które decyduje o barwnej specyfice całego repertuaru.To muzyka bardzo dobrze wyprodukowana. Niemal pozbawiona solowych gitarowych uniesień, która czaruje głównie swym osobliwym nastrojem budowanym przez sekcję rytmiczną. Przede wszystkim brak tu nadęcia, patosu i przeładowania dźwiękiem. Warto jest zauważyć, że żaden utwór nie przekracza granicy pięciu minut, a mimo to czuje się w nich spory pokład epickiego rozmachu, zamkniętego w ramach przebojowości ( i to w jak najlepszym tego słowa znaczeniu). Dobrym przykładem niech będzie "Nohaj" - piękna, zapadająca w pamięć linia wokalna, znakomity podkład perkusyjny, a także urzekająca solówka. To jedna z tych kompozycji, które sprawiają, że ogromnie przydatna okazuje się funkcja "repeat" w odtwarzaczu. Jednakże, nie radzę z niej korzystać. Radość ze słuchania tej płyty w dużym stopniu zależy od gotowości do tego, czy pozwolisz jej przemijać. "Uistiti" najlepiej czaruje wtedy, gdy słucha się jej całościowo. Wielowątkowość i folkowe bogactwo sprawiają, że każdy ma szansę uszczknąć z niej coś dla siebie. Nie warto jest więc, zatrzymywać się tylko na kilku nutach, czy też na wybranych utworach. Pozwólmy tym dźwiękom płynąć w ich naturalny sposób a na pewno odkryjemy ich urok. Album można polecić przede wszystkim słuchaczom wrażliwszym, lubującym się w wysublimowanej i nastrojowej muzyce. Choć, oczywiście tworzonej przez jak najbardziej rockowe instrumentarium.
Cieszę się, że te dźwięki dotarły do mnie właśnie teraz - długie jesienne wieczory są wymarzona porą na słuchanie takiej muzyki. Jest to także bardzo miła odmiana w czasach, kiedy obiegową monetą stał się mechaniczny recycling starych sprawdzonych patentów. Podsumowanie może być tylko jedno. Świetny debiut, który po prostu trzeba wysłuchać.
Tracklista:
01. Las 02. Blues 03. Krisz-Kris 04. Bliźniak 05. Nana 06. Nohaj 07. Adna 08. Bliźniak 09. Tali 10. Jesteśmy Razem 11. Uistiki 12. Rawinka
Wydawca: Lynx Music (2008)