Towarzyszy mi całymi dniami. Budzi się z chwilą kiedy rano otwieram
oczy. Przeciąga się, kiedy odkrywszy kołdrę wystawiam nagie ramiona na
chłodne powietrze. Obserwuje mnie, kiedy niewyspana wsuwam stopy w
miękkie kapcie i kieruje się do łazienki.Za mną podąża leniwie... kot.
Czeka aż się rozbiorę. Czuję, że jest przy mnie kiedy naga szybkim
krokiem wchodzę do zimnej kabiny. Gęsia skórka zamiast go ostudzić
dodaje mu animuszu. Odkręcam gorącą wodę i z ulgą zmywam...senność. Ale
nadal czuję jego wyczekiwanie Namydlam ciało starając się go ignorować.
Bezskutecznie. Muszę mu coś dać. Jakąś obietnicę. I daję.
Godziny przed południowe ciągną się niemiłosiernie. Przerzucam się z jednego zajęcia na drugie, ale w każdym na mnie czyha. Kiedy robię pranie, niby przypadkiem bierze bieliznę w moje ręce i podsuwa mi pod nos. Zawstydzona pośpiesznie kończę ładować pralkę. Przy myciu podłóg ogląda mnie z boku i swoimi myślami wykrzykuje wyuzdane propozycje. Zła kończę pracę i zabieram się za obiad. W kuchni musi dać mi spokój. Obieram ziemniaki, obierki wpadają do kosza, a nowo obrane kartofle do miski z wodą. Chlup! Chlup! Chlup! A idź że w cholerę! Zostaw mnie paskudo! Wymachuję tłuczkiem do mięsa jak cepem bojowym. A i co teraz?! Nie dam się. Ale szybko daję za wygraną, kiedy oblewam piersi kurczaka oliwną marynatą. Zmęczona przymykam oczy i... Dzwonek do drzwi. Wreszcie! Kochany. Ratuj! Jak było w pracy? No to dobrze. Głodny? Tak? No już się gotuje. Co u mnie? A nic takiego. To co zwykle. Pranie, sprzątanie. Ja zmęczona? No może trochę. Czym? Powinieneś zapytać kim... Towarzyszy mi całymi dniami. Myślę, że jest rodzaju męskiego, bo jest silny, nieustępliwy i dominujący. On - Pożądanie.
To jak uratujesz mnie od niego?