Duński, blackmetalowy Solbrud właśnie wydał swoją drugą płytę pod tytułem „Jærtegn”, tym razem z ciemnego lasu, schodząc w głąb piekielnych czeluści. Cały digipack jest jakby płomienną cegiełką, która, aż szkoda, że nie jest rozgrzana i nie parzy. Wszędzie podziemny ogień i sam rogaty. Są też niewyraźne zarysy nieszczęśników wciągniętych przez tą kipiącą żarem otchłań. Włączając play w wieży staję się jednym z nich.
Określenie tej muzyki jako piekielna jest chyba najodpowiedniejszą jej charakterystyką. Solbrud zalewa słuchacza podmuchem infernalnych blastów i szybkich riffów. Nawałnica dźwięków incydentalnie się wycisza jakby odpoczywając przez moment w oczekiwaniu na kolejny transport straconych dusz do dręczenia. Można wtedy usłyszeć czyste gitarowe dźwięki, ale to są nieliczne i krótkie wyjątki. Cztery długie utwory w zasadniczej części nie dają wytchnienia i nieustannie rozpruwają świadomość, niszcząc wszelkie poczucie estetyki i męcząc zagubione myśli. Nastój podżega również brudny wokal w języku duńskim, udanie wtopiony w melodię gitar. Mimo to, jak dla mnie, jest to kojąca muzyka. Wprawia w taki stan odrętwienia, czy też pewnego otępienia i uważam, że dobrze się przy tym odpoczywa czy wręcz zasypia.
No właśnie, jeżeli chodzi o wytworzenie klimatu to nie mam nic do zarzucenia, ale muzycznie, nie da się ukryć, że płyta jest monotonna. Właściwie to można odnieść wrażenie, że cały czas leci to samo. Sączy się i sączy, jak byśmy szli niekończącym się, płonącym, black metalowym korytarzem. Ja lubię taką muzykę więc nie mam nic przeciwko temu, żeby sobie tak pochodzić. Całe szczęście, że płyta nie jest przesadnie długa i nie powoduje znudzenia. Chętnych zapraszam, pozostałych nie będę namawiał.
Tracklista:
1. Sortedøden
2. Afbed
3. Klippemennesket
4. Ursult
Wydawca: Mighty Music (2014)
Ocena szkolna: 4