Jaką jest miłowanie płci słabej.
Wyobrażam sobie jak zasypiam wypełniony namiętnością
Otulony dłońmi nikogo innego jak jej samej.
Nawet gdyby ciała mego stykała żywa ciepła tkanka,
To jednak śmierci należy się ten ostatni dotyk.
Jakby to tylko z niej była ta właściwa kochanka,
Odurzająca zmysły i świadomość niczym narkotyk.
Ona, która niczym matka, dla wielu oaza schronienia,
Kroku od poczęcia nie ustępuje, dogląda, wychowuje.
Szczęśliwość zatem tych, których spełnia marzenia,
Zaś łzy i ukojenie tym, których za niewinność prześladuje.
KostucH