Patrząc na kolejne płyty Running Wild można odnieść wrażenie, że z płyty na płytę formacja coraz bardziej zamykała się w ramach heavy/power metalu. Nic więc dziwnego, że coraz mniej osób postrzegało zespół jako objawienie, a coraz więcej jako kolejnego reprezentanta tego gatunku.
"Black Hand Inn" często był wymieniany w gronie
najmocniejszych pozycji w dyskografii zespołu, więc po zapoznaniu się z
zawartością niewiele osób powinno czuć się zawiedzionych. Zacznę chyba
od tych mniej przyjemnych kwestii - rzeczywiście formacja coraz
bardziej zamyka się w estetyce power/heavy metalu. Mniej na tej płycie
rozbrykanych melodii, pirackich zaśpiewów czy w ogóle motywów
szantowych czy epickich. Zdecydowanie więcej jest tutaj natomiast
typowego metalowego łojenia. To co skupia uwagę to fakt, ze wiele z
tych partii jest stosunkowo nieskomplikowanych, tak aby łatwiej dotarły
do słuchacza. To właśnie techniczne smaczki dodawane okazjonalnie
stanowią o sile tej płyty. Pyszne techniczne solówki, mocne riffy,
ciekawe przejścia - nie ma przesytu, ale kiedy te elementy się
pojawiają płyta zyskuje w oczach. Felerem natomiast są owe, żywe
powermetalowe schematy (np. w "The Privateer") - niestety są one
szalenie jednostajne i okrutnie tandetne. Trzeba jednak podkreślić, że
materiał jest szalenie spójny i w 90% dopracowany. Swoją droga
chciałbym zauważyć, że to chyba właśnie na tej płycie znajdziemy
najbardziej techniczne solówki w dorobku grupy."Black Hand Inn" nie jest płytą pozbawioną wad, ale nie można ocenić jej powiedzieć wiele złego. Wręcz przeciwnie - płyta jest naprawdę dobra i jedynie czasami wydaje się, że zabrakło pomysłów na dobry, urozmaicony podkład. Może i nie jest to najlepsza płyta zespołu, ale warto posłuchać, bo to kawał przemyślanego, pełnego smaczków metalu.
Tracklista:
01. The Curse
02. Black Hand Inn
03. Mr. Deadhead
04. Soulless
05. The Privateer
06. Fight The Fire Of Hate
07. The Phantom Of Black Hand Hill
08. Freewind Rider
09. Powder & Iron
10. Dragonmen
11. Genesis (The Making And The Fall Of Man)
Wydawca: Noise Records (1994)