Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Różowe pierdoły i Shelby Mustang



Kochany Mikołaju,

W tym roku proszę byś tylko:
- umył szybki,
- ogarnął chałupę,
- puknął karpia, wybebeszył, oskrobał i POZBYŁ SIĘ GŁOWY, bo krewniakowi w oczy nie spojrzę!
- nakręcił maku,
- upiekł te wszystkie dziwne rzeczy, które mają zwyczaj upadać po wyciągnięciu z pieca.

A przede wszystkim, żebyś się od prezentów odpier…, znaczy się, żebyś mi zostawił zakup prezentów, ich pakowanie i wręczanie. Chętnie się tym zajmę!

Pozdrawiam, cmokam
Konik

Prezenty to jeden z przyjemniejszych aspektów świąt. Lubię dostawać prezenty (chociaż nie przepadam za niespodziankami) ale równie dużą przyjemność sprawiają mi te wszystkie ceregiele związane z dawaniem.

Co kto dostanie mam zaplanowane z kilku miesięcznym wyprzedzeniem. Muszę tylko pilnować, żeby się nie wygadać. Czasem jak zdobędę coś sympatycznego, to na zadzie usiedzieć nie mogę z radości i niecierpliwości. Nawet tasiemki, papiery, folie i ozdoby mam kupione już w listopadzie.

Z prezentami dla dzieci miewam problem. Próbowaliście znaleźć małej dziewczynce zabawkę, która nie byłaby różowa (i głupia)? Dla chłopca łatwiej coś wybrać. I sensowniejsze  jakieś te klocki, tory i maszyny. Konik znalazłby coś dla siebie. :) Pułapka polega na tym, że np.: w związku z tym, że z potomstwem znajomych podzielam zamiłowanie do motoryzacji, rozstanie się z miniaturą Shelby’ego Mustanga - kupioną dla małego Kuby, przyszło mi z trudem. Tak wiem - zły Konik, niedobry!

Jako „nadworny pakowacz” przez cały rok dostaję „zamówienia” na zasadzie „strasznie niewymiarowa ta czekoladowa farba do ciała a akwarium na mrówki nie mieści się w żadną torebkę, weź to fajnie razem spakuj, plisss!”. Przed świętami następuje istny wysyp „zleceń” od istot „dwuleworęcznych” i tych co to, po prostu, nie lubią pakować. Mój Małż patrzy jak na świra, gdy ćwiczę gigantyczne orgiami, owijając kolejne pudełka. Nożyczki szczękają, papier fruwa a kolekcja poukładanych według kolorów wstążek znika w zastraszającym tempie. Ja po prostu to lubię. Skromnie twierdząc: nie ma prezentu, którego nie dałabym rady spakować. Z dziką satysfakcją. :)

Poza tym, gdy wiem co znajduje się w pudełku, które komuś spakowałam, to reakcji obdarowanego jestem niemal tak ciekawa, jak obdarowujący. Ach to napięcie, ta niecierpliwość, te miny. ;)

„It’s a kind of magic,
Magic, magic, magic, magic,
Ha, ha, ha, it's magic,
It’s a kind of magic.”
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły