W odruchu romantyzmu przykleiłam je z powrotem. Tak, w razie „wu”, że może ktoś na te wyznania czeka itd. (jakby nie było innej możliwości skomunikowania się ;) słyszał ktoś może o mailach i smsach?). Przez myśl przeszły mi historie rodem z tanich romansideł: stewardessa i biznesmen, pilot i turystka. Niespełniona miłość itp., itd.
Tia… a w domu czekają mężowie, żony i dzieci.
Mam wrażenie, że romantyzm w dzisiejszych czasach zionie „retro tandetą”.
Mimo to, te różowe karteczki wydały mi się jakieś takie sympatyczne i nietuzinkowe.