Dwa dyski i ponad półtorej godziny oldschoolowego metalu – tylko tyle i aż tyle serwuje nam na „The Malefice” Pentagram Chile. Biorąc pod uwagę czas jaki zespołowi zabrało nagranie debiutanckiego albumu (media donoszą, że zespół istnieje od 1985 r.) trzeba przyznać, że dwa dyski muzyki składające się na pierwszego pełniaka zespołu to niewiele. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę jakość muzyki Chilijczyków to wypada się cieszyć, że zdecydowali się na dwupłytowe wydawnictwo.
Muzyka Pentagram Chile to staroszkolny, bluźnierczy thrash-death metal, który zasadniczo nie pędzi na złamanie karku, nie miażdży kości ciężarem, nie onieśmiela produkcją i nawet nie buja melodią, ale poraża klimatem, który, gdyby nie to, że jak byk widnieje na okładce data 2013, bez mrugnięcia okiem umiejscowiłbym gdzieś w latach 80-tych. Od rozpoczynającego rytuał „The Death of Satan” aż po „Spell of the Pentagram” mamy mnóstwo odniesień do chociażby takiego Infernal Majesty, który nagrywał materiały w podobnym klimacie. Trochę monotonny, momentami lekko punkowy, ale wystarczająco jadowity wokal wykrzykujący niepochlebne opinie o katolickim porządku świata na tle przeciągłych, jedynie momentami przyspieszających riffów gitarowych i gęstej, ale nie nazbyt zblastowanej perkusji. Dodatkowo od czasu do czasu pojawiające się solówki, które swoją drapieżnością urywają przysłowiowy łeb przy przysłowiowej szyi („The Malefice”). Czego więcej może chcieć fan tego typu grania? Jeżeli dodamy do tego pojawiających się znamienitych gości jak chociażby Tomas Lindberg udzielający się wokalnie w „Sacrophobia” czy Schmier w „Spontaneous Combustion” to powyższe pytanie staje się retoryczne, bo każdy fan tego typu grania powinien być kontent.
Dodatkowo trzeba przyznać, ze chłopaki mają ogromne wyczucie w kwestii optymalnego formatowania swoich wydawnictw. Ilość muzyki zawartej na „The Malefice” sprawia, że jestem syty po jednym odsłuchu, ale że jeść należy, jak zalecają dietetycy, przynajmniej trzy posiłki dziennie to już teraz planuję obiadowy odsłuch „The Malefice” bo to smaczny tatarek jest.
Ocena: 9/10
Tracklist:
01. The Death of Satan
02. La Fiura (ft. Marc Grewe)
03. The Apparition
04. Horror Vacui
05. Spontaneous Combustion (ft. Schmier)
06. Grand Design
07. Sacrophobia (ft. Tomas Lindberg)
08. Arachnoids
09. King Pest
10. Prophetic Tremors
11. Fatal Predictions
12. The Malefice (ft. Pera Cuadra)
13. Demoniac Possession
14. Demented
15. Profaner
16. Temple of Perdition
17. Spell of the Pentagram
Wydawca: Cyclone Empire (2013)