Dla większości ludzi brzydota i dewiacje seksualne są czymś odrażającym i godnym potępienia. Są jednak tacy, którzy widzą w nich prawdziwe piękno i potrafią uczynić z tego sztukę. Dotyczy to zazwyczaj artystów, zarówno ze świata malarstwa i muzyki, jak również literatury i kina. Wśród nich znalazła się postać Piera Paolo Pasolini – twórcy, który w wyjątkowy i charakterystyczny sposób potrafił opowiadać o erotyzmie i pornografii.
To czego z pewnością nie można odmówić temu tragicznie zmarłemu Włochowi, to talent. Urodził się 5 marca 1922 roku w Bolonii, a zasłynął przede wszystkim jako reżyser filmowy. Jednakże, X muza nie była jego jedyną namiętnością. Pasolini był również pisarzem, dramaturgiem, filozofem, publicystą, poetą, malarzem i scenarzystą. Przez całe swoje życie poprzez twórczość oraz działalność artystyczno-publicystyczną starał się jak najgłębiej wyrazić siebie i swoje odczucia. Być może to właśnie ta potrzeba ułatwiła mu swobodne wypowiadanie się na temat własnego homoseksualizmu. Wolność, niezależność oraz brak wszelkich barier moralnych przejawiała się zarówno w sferze życia prywatnego, jak i zawodowego. Jego spektrum zainteresowań i fascynacji obejmowało również wiele zagadnień dotyczących człowieka i ludzkiej natury. Szczególną uwagę poświęcił także tematyce śmierci. Pasolini lubił poruszać sprawy związane z umieraniem, czyniąc z nich bohatera swoich wierszy, w których w szokujący sposób opisywał okoliczności własnego końca. Swoją filozofię życia i sztuki zawarł w jednym, ale jakże sugestywnym stwierdzeniu:
Przed człowiekiem stoją tylko dwie możliwości: albo wyrazi samego siebie i umrze, albo pozostanie nieśmiertelnym, ale niemym.
Pier Pasolini już od najmłodszych lat wykazywał behawioralne odchylenia, objawiające się głównie kompleksem Edypa – nienawidził swojego ojca, zaś matkę darzył obsesyjną miłością. Takie zachowania z pewnością wpłynęły na ukształtowanie jego psychiki. Kolejnymi, ważnymi i traumatycznymi wydarzeniami było wcielenie do armii w 1943 roku oraz śmierć młodszego brata, Guido. Już w tamtym okresie artysta był zaangażowanym komunistą oraz stał się znanym i cenionym poetą. Po wojnie Pasolini ukończył studia i zatrudnił się jako nauczyciel literatury włoskiej w małym miasteczku pod Udine. Pierwsze lata pracy nie okazały się dla niego zbyt pomyślne. W 1949 roku został aresztowany pod zarzutem uwiedzenia jednego z uczniów, co zakończyło się procesem. Zanim wydano wyrok artysta za homoseksualizm został wykluczony z partii komunistycznej, która uznała go za człowieka moralnie bezwartościowego. Ostatecznie Pasolini uchylił się od dalszego postępowania, ale przypłacił to wygnaniem, utratą pracy i etykietą zboczeńca. Wtedy postanowił wyemigrować do Rzymu, zabierając ze sobą matkę. To właśnie tam, poeta i reżyser po raz pierwszy zasmakował prawdziwie ciężkiego życia, poznając najgorsze slumsy stolicy Włoch. Swoje doświadczenia i przeżycia później opisywał w swoich utworach. Mimo trudnej sytuacji i warunków, Pasoliniemu szybko udało się wejść w kręgi świata artystyczno-intelektualnego. W tamtym okresie zaczął również interesować się dialektem rzymskim oraz środowiskiem lumpenproletariackim.
Jak się okazało, pobyt w Rzymie dał Pasoliniemu wiele inspiracji. Jego pierwsze ważne dzieła powstawały właśnie w stolicy Włoch i to dzięki nim, już pod koniec lat pięćdziesiątych stał się jednym z najwybitniejszych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych pisarzy. W swoich dziełach, takich jak „Chłopcy z marginesu” (1953), czy „Gwałtowne życie”(1955) w mistrzowski sposób łączył swoje zainteresowania lingwistyczne z marksistowską teorią emancypacji proletariatu. Jednakże, prawdziwą sławę przyniosła mu wydana w 1955 roku powieść „Chłopcy życia”. Książka ze względu na swój pornograficzny charakter wywołała duży skandal, w wyniku którego jej autor został pozwany do sądu. Wtedy też rozpoczęła się istna nagonka na pisarza – nawet prasa nie pozostawiła na nim suchej nitki. Faktem niekorzystnie wpływającym na jego wizerunek była sama postawa Pasoliniego. Nigdy bowiem nie ukrywał tego, że jest ateistą, wyznawcą ideologii Marksa oraz swoich homoseksualnych skłonności. To głównie wokół nich rodziło się najwięcej kontrowersji. Wkrótce, na temat związków artysty z nastoletnimi chłopcami zrobiło się coraz głośniej. Jednym z jego stałych młodych kochanków był Ninetto Davoli, którego poznał, gdy ten miał 16 lat. To właśnie dzięki reżyserowi mogła się rozpocząć aktorska kariera młodzieńca.
W trakcie swojego pobytu w Rzymie Pasoliniemu udało się rozpocząć pracę jako scenarzysta filmowy, pisząc dialogi m.in. do obrazów Federico Felliniego. Niestety, ich współpraca wkrótce zakończyła się konfliktem, gdy przy realizacji „Nocy Cabirii”(1956) nazwisko Pasoliniego zostało pominięte w napisach końcowych. Dopiero, gdy film odniósł sukces na festiwalu w Cannes, błąd został poprawiony. Te doświadczenia były sygnałem, że praca przy tworzeniu filmów jest prawdziwym powołaniem bohatera tej opowieści. Włoch postanowił sam nakręcić film, a jego debiut nastąpił w 1961 roku i nosił tytuł „Włóczykij”. Dzieło było ekranizacją jego własnej książki „Una vita violenta”, opowiadającej o losach zdemoralizowanego alfonsa z rzymskich slumsów. Zarówno powieść, jak również film wzbudziły mieszane emocje i wiele kontrowersji. Warto tutaj zaznaczyć, że przy tworzeniu „Włóczykija”, Pasoliniemu asystował bardzo uznawany dzisiaj reżyser – Bernardo Bertolucci.
Kolejne produkcje reżysera nawiązywały do podobnej tematyki. Ważne, żeby opowiadane przez niego historie były skandalizujące, przesiąknięte seksem i nawiązujące do marksistowskiej ideologii. Pierwszym filmem, który wywołał największe poruszenie, był „Twaróg”, nakręcony w 1962 roku. Dzieło było jedną z czterech nowel, wchodzących w skład projektu zatytułowanego „Ro.Go.Pa.G.”, w której wystąpił m.in. Orson Welles. Obraz opowiadał o aktorze, który po zjedzeniu sera zmarł na krzyżu w czasie kręcenia filmu pasyjnego. Produkcja okazała się skandalem, która zbulwersowała kościół katolicki i włoskich konserwatystów. W konsekwencji, Pasoliniego skazano na cztery lata pozbawienia wolności. Kary jednak nie odbył, gdyż ogłoszono wyrok zawieszający. Wiele kontrowersji wzbudził inny film – „Ewangelia według Mateusza” (1964), gdzie fraza „świętego” celowo została pominięta. Paradoksalnie, mimo że obraz znacznie się różnił od typowych, przesłodzonych ekranizacji Biblii, zyskał uznanie nie tylko wśród wiernych, ale także samego Watykanu. Ciekawostką jest, że rolę Chrystusa zagrał amator – kierowca ciężarówki, zaś w Matkę Boską wcieliła się matka reżysera, Susanna. Nieoficjalnie się mówi, że obsadzając ją w tej roli, Pasolini chciał złożyć jej hołd, wyrażając w ten sposób podziw i szacunek dla prostej wiary jedynej ważnej kobiety w jego życiu.
Innymi, wartymi uwagi pozycjami w filmografii reżysera są takie dzieła jak: „Ptaki i ptaszyska” (1966), „Król Edyp” (1967), „Teoremat”(1968), „Dekameron”(1970), „Opowieści kanterberyjskie” (1971), „Kwiat tysiąca i jednej nocy”(1974) oraz „Salo, czyli 120 dni Sodomy” (1975). Każdą z tych produkcji charakteryzuje nie tylko podobna tematyka, ale również zbliżona stylistyka i konwencja. Pasolini w swoich obrazach kładł silny akcent na ideę wolności jako wartości najwyższej, zachwyt nad cudem życia, ale z jednoczesną fascynacją śmiercią oraz cielesność i seksualność. Jeśli chodzi o stronę techniczną jego filmów, to ich realizacja również przebiegała według pewnego klucza. Można bowiem dostrzec w nich swoistego rodzaju synkretyzm – spotykamy się zarówno z neorealizmem i nihilizmem, jak również z hedonizmem oraz pochwałą witalności i zmysłowości. Kolejnym wyróżnikiem jest brak klasycznej narracji, co jest specyficzną cechą zapisu wizji poetyckich reżysera. Wszystkie te elementy, połączone z nietuzinkową i wyrazistą fabułą, sprawiły że o filmach Pasoliniego mówi się jako o „kinie życia i śmierci” lub „życia i witalności”.
Najbardziej znanym, a zarazem ostatnim dziełem włoskiego reżysera jest wspomniany przed chwilą „Salo, czyli 120 dni Sodomy”, inspirowany powieścią markiza de Sade „120 dni Sodomy”. Fabuła filmu skupia się głównie na orgiach seksualnych, krwawych rytuałach oraz czerpaniu przyjemności i doznawaniu zmysłowej ekstazy, płynących nie tylko z zachowań dewiacyjnych, ale również z mordowania ludzi. Całość, osadzona we włoskich realiach 1943 roku, wydaje się być podła, okrutna i odrażająca, ale jest to jedynie tło i alegoria do panującego w owym okresie ustroju faszystowskiego, które Pasolini uważał za zło absolutne. Poprzez swoje dzieło reżyser chciał ukazać groteskowy portret społeczeństwa włoskiego i złośliwy komentarz do współczesnej mu rzeczywistości politycznej.
Niestety, twórca filmu swojego życia nie dożył jego premiery. Ciało reżysera znaleziono 2 listopada 1975 roku na plaży w Ostii – trzy tygodnie przed pokazem premierowym „Salo, czyli 120 dni Sodomy”. Miał zgniecioną klatkę piersiową, posiniaczoną twarz, złamany nos i szczękę. Palce u rąk były połamane lub obcięte. Jak wykazało śledztwo, mordercą okazał się siedemnastoletni Giuseppe Pelosi, z którym Pasolini utrzymywał kontakty seksualne. Chłopak zeznał, że filmowiec gwałtownie się do niego dobierał, co zmusiło go do obrony, a w konsekwencji również do ataku. Dziwne w tym wszystkim jest to, że młodzieniec sam przyznał się do morderstwa, a trzydzieści lat po zbrodni (5 maja 2005) wycofał swoje zeznanie. Stwierdził wtedy, że Pasoliniego zamordowało trzech nieznanych mu mężczyzn, mówiących z południowowłoskim akcentem, którzy obelżywie nazywali reżysera „plugawym komunistą”. Wyznał, że musiał przyznać się do zabójstwa, gdyż napastnicy zagrozili mu skrzywdzeniem jego rodziny. Inna teoria, do której przychyla się jego uczeń, Bernardo Bertolucci, mówi że za zabójstwo jest odpowiedzialna rządząca wówczas we Włoszech Chrześcijańska Demokracja. Ze względu na stale ujawniające się nowe fakty w tej sprawie, postępowanie zostało wznowione i toczy się do dziś.
Śmierć Pasoliniego z pewnością była dla wszystkich zaskoczeniem i wielkim ciosem, przede wszystkim dla kinematografii – nie tylko włoskiej, ale również światowej. Wielu artystów uważa, że jego tragiczne odejście było dopełnieniem jego twórczości oraz spełnieniem idei „wyrazić siebie i umrzeć”. Reżyser umarł tak jak chciał umrzeć, co doskonale wyrażają te oto słowa, pochodzące z jednego z jego dramatów pt. „Bestia stylu”:
Jest święto. A ja w proteście chcę umrzeć z upokorzenia. Chcę, aby znaleźli mnie martwego, ze sterczącym penisem, ze spuszczonymi spodniami poplamionymi białą spermą, pośród zboża zabarwionego krwistoczerwoną posoką. I jestem przekonany, że moje ostatnie przedstawienie – którego będę jedynym aktorem i jedynym widzem, w rzece, nad którą nikt nie przychodzi – nabierze znaczenia.