Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Metallica - Master Of Puppets

Metallica, thrash metal, Ride The Lightning, Master Of Puppets

Po dwóch latach od genialnego „Ride The Lightning” Metallica uderzyła po raz trzeci. „Master Of Puppets” stała się kolejną monumentalną płytą, na której znajdują się wielkie przeboje zespołu, choć pod pewnymi względami ten album różni się od poprzednich. Są na nim pozycje lżejsze i bardziej eksperymentalne, co niektórzy do dziś traktują jako początek odchodzenia od thrash metalowych korzeni. Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że jest to wybitne dzieło i choćby ktoś stawiał je trochę niżej od dwóch pierwszych płyt, to chyba każdy zgodzi się, że Metallica po jego wydaniu potwierdziła swoją wielkość i ugruntowała czołową pozycję w świecie metalu.

Delikatny akustyczny wstęp zwiastuje tylko nawałnicę jaka nadciąga wraz z „Battery”. Bardzo ostry i agresywny kawałek jest świetnym otwieraczem, który ukazuje zespół w doskonałej formie i na stałe wpisał się w repertuar koncertowy. Największym hitem z tej płyty jest jednak następny numer tytułowy. Myślę, że „Master Of Puppets” jest najbardziej znanym utworem Metallicy, nie pochodzącym z czarnego albumu, dla tak zwanego przeciętnego Kowalskiego, Smitha czy innego Carlosa. Charakterystyczny, długi hymn, z powszechnie znanym „Master, master” w refrenie i uspokojeniem w środkowej części jest wizytówką tego albumu.

Dalej zaczyna się część, która właśnie odróżnia to wydawnictwo od poprzednich „The Thing That Should Be” to powolny i dość psychodeliczny numer. Dla mnie taki rozlazły i ciągnący się ślamazarnie i muszę przyznać, że nigdy za nim nie przepadałem. Znacznie lepszy, moim zdaniem, jest następny „Welcome Home (Sanitarium)”. Opowieść o piekle jakie przechodzą ludzie w szpitalach psychiatrycznych, gdzie są izolowani od społeczeństwa, lecz nie jest im udzielana odpowiednia pomoc, jest chyba drugim najbardziej znanym utworem z tej płyty. Delikatne zwrotki kontrastują z bardziej intensywnym refrenem, a całość tworzy bardzo udaną kombinację.

Druga połowa płyty składa się z trzech bardziej tradycyjnych dla Metallicy kawałków oraz utworu instrumentalnego. Wszystkie cztery pozycje są wyśmienite. „Disposable Heroes” opowiada o młodych ludziach ginących na wojnach. Ich życie zostało zaprogramowane bez ich wiedzy, a oni tylko podążają jak ślepcy na chwalebną śmierć. Świetny jest też „Lepper Messiah” o różnych wyłudzaczach, którzy potrafią hipnotyzować tłumy i pod różnymi pozorami wciągać od nich pieniądze. Instrumentalny „Orion” to wspaniała, długa kompozycja, okraszona solówkami, w tym jedną na basie. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że tak jak w poprzednich przypadkach na „Master Of Puppets” jest dużo doskonałych gitarowych solówek, choć poszczególne kawałki nie są nimi naszpikowane, aż tak jak kiedyś. Kończący wszystko „Damage, Inc.” Jest kolejnym mocnym i bardzo udanym strzałem.

Myślę, że do historii ta płyta przeszła nie tylko dzięki muzyce jako całości, ze szczególnym uwzględnieniem największych szlagierów, ale także dzięki bardzo rozpoznawalnej okładce. Rzędy białych krzyży na zawsze wpisały się w rozwój metalu lat osiemdziesiątych i straszyły przechodniów z licznych bluz, koszulek i naszywek. Minęły dekady, a legenda wiąż jest żywa. „Cannot kill the battery”.

Tracklista:

1. Battery
2. Master Of Puppets
3. The Thing That Should Not Be
4. Welcome Home (Sanitarium)
5. Disposable Heroes
6. Leper Messiah
7. Orion
8. Damage, Inc.

Wydawca: Elektra Records (1986)

Ocena szkolna: 6

Komentarze
rob1708 : cała płyta jest zajebista za 2lata stuknie jej 30-ka
interpretacja : mi szczególnie przypadł do gustu utwór "Welcome Home (Sanitarium)",...
zsamot : Pięknie ujęte, pięknie zagrane. Powiem tylko, że Orion to podróż dzw...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły