Pierwszy kontakt z płytą "Nienasycenie" zespołu Less Is More przyniósł przede wszystkim oczarowanie. Choć krążek ukazał się stosunkowo niedawno - światło dzienne ujrzał 28 września tego roku, to nigdy wcześniej nie miałam okazji usłyszeć tego zespołu. To co stworzyli, okazało się jednak czymś wyjątkowym. Album zawiera 11 kompozycji. Singlem promującym płytę jest utwór "Nienasycenie".
Z całą pewnością krążek przypadnie do gustu miłośnikom alternatywnych
brzmień gitarowych. Zespół gra bowiem melodyjnie, ale mocno, stara się
zostawić przestrzeń dla wokalisty, a swoją muzyką wciąga słuchacza w
świat magicznych dźwięków.Less Is More powstał w październiku 2002 roku, gdy trójka starachowickich muzyków, spotkawszy się na warszawskim Żoliborzu, zapragnęła stworzyć zespół i zwerbowała w swe szeregi dwóch warszawiaków. Zadebiutowali na antenie Programu III Polskiego Radia, w audycji Trójkowy Ekspres. Obecny skład zespołu (Michał Dąbrowski - wokal, Przemysław Buchelt - gitara elektryczna, Sławomir Buchelt - gitara elektryczna, Michał Padalewski - gitara basowa, Andrzej Ratajczyk - perkusja) wykrystalizował się jesienią 2005 roku. Tak właśnie powstało połączenie, które zaowocowało albumem "Nienasycenie".
Z całą pewnością jest to płyta wyjątkowa. Wiele pozytywnych wrażeń daje już sam sposób jej wydania - papierowe, dwuskrzydłowe opakowanie, przemyślana i niezwykle wymowna okładka, staranne wykonanie - to przejawy pełnego profesjonalizmu oraz nie ukrywajmy, zmniejszenia kosztów. Zdjęcie na obwolucie - kunsztowna butelka, wypełniona niezidentyfikowaną substancją, światłem, mgiełką, zamknięta w dłoniach, budzi myśli o zatrzymaniu oddechu czasów, pewnym duchowym niedopełnieniu, nienasyceniu… Zapowiada ciekawą treść, ukrytą w interesującej formie. O takich albumach jak ten pisze się najciekawiej.
Do zapoznania się z płytą zaintrygował mnie już sam jej tytuł, który przyniósł nieuchronnie konotacje z Witkacym i jego powieścią "Nienasycenie". Po analizie tekstów, zawartych na płycie utworów, utwierdziłam się w przekonaniu, iż jest to właściwe skojarzenie. Witkiewicz dla wyjaśnienia upadku, prawdziwej jego zdaniem, sztuki, używał określenia "nienasycenie", które wyraża szczególny rozdźwięk, powstający na linii stara kultura - nowa rzeczywistość. Stara kultura ze swoimi ukształtowanymi schematami i harmonijną tradycją nie może dostosować się do reguł nowej rzeczywistości - rozchwianej, pospiesznej, a przede wszystkim nastawionej na nowość, dlatego "nienasycenie" wynika z niemożności przeżywania siebie w formach spokojnych. Podobną wymowę mają teksty utworów z płyty. Sugerują niedopełnienie, niekompletność, niepełność ludzkich przeżyć w świecie; swoiste zagubienie i niespełnienie w relacjach międzyludzkich, w świecie, w życiu, we własnym umyśle, pragnieniach, uczuciach. Jednocześnie są to teksty na tyle uniwersalne, iż ich interpretacja może być subiektywna, zależna od indywidualnych przeżyć i doświadczeń, wielostronna i złożona.
Także od strony muzycznej "Nienasycenie" to przede wszystkim minimum środków, a maksimum wyrazu. Zawarte na płycie utwory, utrzymane są w rockowo - alternatywnej estetyce. Można bez obaw stwierdzić, iż muzyka prezentowana przez Less Is More to w stu procentach gitarowe granie, przywodzące na myśl najlepsze dokonania zespołów brytyjskich i amerykańskich, jak: Muse, Radiohead, Queens Of The Stone Age, Dead Can Dance, Tool, Placebo, Interpol, a także polskich: Goya, Freak Of Nature, Agressiva 69. Sami artyści, wśród swoich muzycznych fascynacji wymieniają przede wszystkim: Sunny Day Real Estate, Tool, Leiah, Mineral, The Gloria Rekord.
Niezwykła surowość nagrań podkreśla eklektyzm i uniwersalność utworów. Od strony muzycznej przyciągają uwagę zwłaszcza znakomite, chwytliwe melodie, efektowne riffy, niesamowita sekcja rytmiczna. Dzięki owej rozpiętości, ta rockowa muzyka ociera się momentami o pop, nie tracąc jednak swego charakteru. Zespół postawił sobie za cel nieco surowe brzmienie, chcąc zapewne pokazać w ten sposób najprawdziwszą postać muzyki. Zabieg ten był możliwy dzięki kooperacji z tak wielkim profesjonalistą jak Andrzej Karp, który na stale współpracuje z Anną Marią Jopek czy zespołem Hunter.
Płytę promuje singiel "Nienasycenie", który w marcu tego roku wywołał spore zamieszanie w stacjach radiowych i zagościł na wielu listach przebojów. Podobnie zresztą cała płyta. „Nienasycenie” dowodzi bowiem faktu, iż na półce z napisem „polski rock” robi się coraz ciaśniej, z racji takich właśnie interesujących debiutów. Less Is More wydanie pierwszej płyty nie przyszło jednak bezproblemowo, choć zespół dostrzeżono na renomowanych festiwalach już kilka lat temu (Węgorzewo: 2 miejsce, Heineken Open'er Festival).
Artyści odważnie poruszają się w zakresie gitarowych, melodyjnych tematów. Chociaż na płycie sięgają momentami po bardzo ostre riffy, dzięki przestrzeni i wyciszeniom budują intrygujący klimat, w którym nawet balladowe przebłyski mają swoją szczególną aurę i dynamikę. W tekstach krzyk zagubienia i bezradności, "nienasycenia" światem, przybiera kunsztowną poetycką formę, która nie zakłóca jednak wyrazistości i jasności przekazu. Przeżycia, o których mówią teksty, są dodatkowo potęgowane poprzez wyraziste interpretacje wokalisty. Less Is More stara się również operować zmiennymi tempami i nastrojami, nie stroni od melodyjnych refrenów. Z tego właśnie powodu albumu słucha się wyśmienicie, muzyka pochłania, porywa w uniesienia. Dla każdego, kto ceni sobie dobre gitarowe granie, ten krążek będzie z pewnością "strzałem w dziesiątkę" - utwory z "Nienasycenia" mają bowiem w sobie to „coś”, co sprawia, że chce się ich słuchać wciąż na nowo. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu kawałek "O Dojrzewaniu", zapewne za sprawą tzw. "dobrego wejścia", cięższych gitar i przemyślanej konstrukcji słowno - muzycznej.
Choć Less is More nie jest zespołem szczególnie oryginalnym, to dawno nie spotkałam się z takim ładunkiem energii, a jednocześnie pewnego rodzaju naturalności, bezpretensjonalności. To zdecydowanie z jeden z lepszych tegorocznych debiutów płytowych.
Wydawca: EMI Music Poland (2007)