Siedzę teraz sama bez sensu wgapiając się w monitor. Powinnam zabrać
się do pracy, jakoś wziąć się w garść. Te oficjalne zaręczyny przyszły
w samą porę - odciągnęły moje myśli od zła, które wyszarpuje mi z życia
spokój... Dziś nie wiem jak się czuję - szczęśliwa, czy smutna? Myślę, że szczęście jest jednak nadrzędne... szkoda tylko, że nie absolutne. Ja po prostu bardzo się boję i ten strach zabiera mi wszystko. Choruję od zawsze. Kocham na zawsze.