Apokalipsa nie będzie śliczna ani romantyczna - kilka słów o jednym z najbardziej przygnębiających filmów ostatnich miesięcy. Szanowny Panie Mortensen. Piszę do Pana, aby Pana przeprosić. Jeszcze do
niedawna wydawał mi się zupełnie przeciętnym i bezbarwnym aktorem,
którego na szczyt niezasłużonej popularności wydźwignęły role
legendarnych herosów, gracko wymachujących mieczem i bardzo rzadko
korzystających z niespecjalnie obfitych zasobów własnej inteligencji.
Proszę mi wybaczyć.
Swój niesprawiedliwy osąd oparłam w dużej mierze na wrażeniach po obejrzeniu „Władcy Pierścieni” i „Hidalgo – ocean ognia”. O tym, że moja opinia, tycząca się Pana kunsztu aktorskiego była błędna, przekonałam się po seansie filmu „Droga”.Proszę mi uwierzyć – jest mi autentycznie przykro, że wspomniany wyżej film nie cieszy się u nas, w Polsce, szczególną popularnością, na którą w pełni zasługuje. Szkoda, że podczas seansów sale kinowe świecą pustkami. Nieprzyjemnie jest widzieć, jak doskonały produkt kinematografii umyka ludzkiemu zainteresowaniu, choć to specjalnie nie dziwi, zważywszy na fakt że „Droga” nie jest filmem akcji. Widzi Pan, kiedy widz staje przed wyborem pójścia do kina na wesołą, kolorową i olśniewającą wizualnie bajkę bądź na film surowy, refleksyjny i równocześnie pozbawiony tych wszystkich bajerów, o których wspomniałam wyżej, to wybierze tę pierwszą opcję. Musi Pan przyznać, że dla wielbicieli efektów specjalnych „Droga” nie jest zbyt apetycznym daniem.
Muszę z przykrością stwierdzić, że idąc do kina na „Drogę” miałam cichą nadzieję, że film zapewni mi rozrywkę na kształt „2012”. Nastawiłam się na łatwy odbiór i szybkie wyrzucenie z pamięci wrażeń po obejrzeniu tego obrazu, nie biorąc pod uwagę tego, że takie nastawienie w stosunku do tego filmu zupełnie nie wchodziło w grę.
Zagładę Ziemi oglądałam już na ekranie kilkakrotnie, ale nie pamiętam, aby kiedykolwiek zrobiła na mnie tak kolosalne wrażenie. Wie Pan, czasami zastanawiam się jak wygląda piekło, którego obawiają się po śmierci chrześcijanie. Teraz myślę, że ich wizja zaświatów może być w wielu punktach zbieżna z obrazami „Drogi”.
W teologii chrześcijańskiej piekło przedstawiane jest jako bezkresna pustka, będąca zaprzeczeniem wszelkiej celowości, przez brak boskiej obecności. Świat „Drogi” niewiele się od takiego wyobrażenia różni. Jest szary, brudny, odpychający wizualnie i zimny. Nieustannie omywają go strugi lodowatego deszczu. Jest też już nieomal martwy. Nieomal, bo wciąż jeszcze krążą po nim nieliczne i bardzo żałosne niedobitki rodzaju ludzkiego. Jest ich tak mało, że wędrują całe dnie po pustych drogach, nie natykając się na innych przedstawicieli swojej rasy. Wszystkich tych włóczykijów łączy jeden cel – zdobyć coś do zjedzenia i znaleźć schronienie na noc. Ludzie, którzy przewijają się po ekranie, wzbudzają w widzu odrazę. Są brudni, śmierdzący, a czynności życiowe zredukowali do podstawowych funkcji fizjologicznych. Wyzbyli się atrybutów człowieczeństwa i nieaktualne staje się, w stosunku do nich, słynne powiedzenia Kanta: „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”.
Panie Mortensen, wiem, że nie jest pan filozofem, ani fantastą, ale czy próbował pan odpowiedzieć sobie na pytanie, co stałoby się z nami, ludźmi, gdyby tak jak w Pana filmie, świat spotkała katastrofa, która spowodowała śmierć wszystkich żywych organizmów. Oprócz przedstawicieli gatunku homo sapiens. Czy na skutek utraty wszystkich odnawialnych źródeł pożywienia zaczęlibyśmy zjadać się nawzajem? Czy w obliczu nieodwracalnej katastrofy ekologicznej miałoby sens wegetowanie z dnia na dzień, nie podparte nadzieją na to, że jutro nie zostaniemy zaszlachtowani i zjedzeni przez jakiegoś oszalałego z głodu kanibala? Czy cokolwiek, prócz uczucia głodu miałoby jeszcze sens? Dla kogo mielibyśmy żyć i właściwie po co? Czy nadzieja znalezienia przegapionego przez kogoś słoika ze śliwkami w syropie jest wystarczającym powodem?
Po obejrzeniu „Drogi” nie umiem odpowiedzieć na te pytania. A Pan?
* * *
Ocena końcowa nie może być inna niż 10/10
Dystrybucja: Kino Świat (2009)