Walczą o mnie. Cenią sobie mój profesjonalizm, doświadczenie, a pozbyć się dobrego pracownika nie chcą. Ale za to lubią obniżać morale. Oh jak te skurwysyny lubią obniżać morale. A to Ci koleżankę z pracy zwolnia. Dobrego pracownika, z doświadczeniem. Musieli zwolnić, bo było jak w ulu. Miodu mało, a ul pełny. Zwolnic , wykopać, wypierdolić. Na zbity pysk. A my zostawmy sobie pracownika średniego, mniej doświadczonego, o gównianym pojęciu gdzie się znajduje. Nie ważne, czy pracowałby teraz na Marsie, i tak by tego nie zauważył. Ważne, aby robił to o co prosimy i aby był na zawołanie. Najlepiej jakby się dało aby pracował 24h. I nie zadawał trudnych pytań. I najważniejsze - aby nie błagał, nie wiercił drugiej dziury w tyłku o podwyżkę, o awans.
Wykopali, a mi jednocześnie złość, wkurwienie i obniżone morale, bo podobno hieny Videoworldowe ostrzą ząbki na mnie. Bo z poprzednim się nie udało. Bo się nie zgodził, by przejść na inną placówkę. Więc jak doświadczony, lojalny pracownik... to może złapie się na haczyk. Mamy tyle przecież asów w rękawie - a to premie widmo na przykład. Zdziwi się potem dlaczego nie dostał tej premii. To się wymyśli, że kryzys, albo coś. I nic nie dostanie. Szybko się nie zwolni, bo martwica na rynku pracy... a my będziemy jego krew sobie powolutku sączyć.
Idę sobie dzisiaj do pracy. Do gniazda hien, węży, muz od plotek. Zrobię sobie kawę, wyobrażę sobie, że jestem laleczką voodoo i utopię tą firmę i wszystkich skurwysynów płci damskiej, męskiej, z wykształceniami wyższymi, którzy nie znają się na systemie Windows i mieszają herbatę widelcem. Utopię. A potem usiądę i zrobię sobie lunch. Tak po amerykańsku. Na swoim.
Wykopali, a mi jednocześnie złość, wkurwienie i obniżone morale, bo podobno hieny Videoworldowe ostrzą ząbki na mnie. Bo z poprzednim się nie udało. Bo się nie zgodził, by przejść na inną placówkę. Więc jak doświadczony, lojalny pracownik... to może złapie się na haczyk. Mamy tyle przecież asów w rękawie - a to premie widmo na przykład. Zdziwi się potem dlaczego nie dostał tej premii. To się wymyśli, że kryzys, albo coś. I nic nie dostanie. Szybko się nie zwolni, bo martwica na rynku pracy... a my będziemy jego krew sobie powolutku sączyć.
Idę sobie dzisiaj do pracy. Do gniazda hien, węży, muz od plotek. Zrobię sobie kawę, wyobrażę sobie, że jestem laleczką voodoo i utopię tą firmę i wszystkich skurwysynów płci damskiej, męskiej, z wykształceniami wyższymi, którzy nie znają się na systemie Windows i mieszają herbatę widelcem. Utopię. A potem usiądę i zrobię sobie lunch. Tak po amerykańsku. Na swoim.