Od jakiegoś czasu obudziła się we mnie nadzieja, że może powrót dobrego kina grozy, będzie możliwy. Nie kręconego na ostatnie końskie kopyta, które pachną przeterminowanymi chwytami, gdzie biedni studenci walczą z psychiczną rodziną, a ich pupil biega na prawo i na lewo z siekierą albo piłą mechaniczną, z którą pomocą tworzy pewną "sztukę" z ciał ludzkich. Albo gdzie szaleniec za pomocą pewnych maszyn tortur, jak kaznodzieja daje wybór pomiędzy - dobrem a złem, której to misji czy ideologii końca nie widać. Albo gdzie bogacze chorzy na raka pieniądza, torturują innych ludzi, bo tylko wtedy im staje, i dostają kobiecego(już nie męskiego) orgazmu.
Zresztą, gdy spojrzałem na wschód - kino japońskie/koreańskie, taka podobna choroba "amerykańska" panuje i tam, od jakiegoś czasu. Wielu, także miało przecież nadzieję, gdy wkroczyły w świat przeróżne ringi, klątwy i inne nawiedzone kosmetyczne dzieciątka. Była nadzieja - że bardzo dobre kino grozy odżyło. Ino przez chwilę, gdy kinematografia japońska zaczęła karmić widzów takimi obrazami jak "Kobieta-Wąż", "Tokio Gore Police", z interesującymi postaciami z wibratorami w oczach, czy "Machine Girl", historia dziewczyny, która zamiast dłoni ma maszynę do zabijania. Nie nadmieniając, że w tych filmach serwują krwi jak na tacy, czasami muszę się napracować, aby pościerać krew z monitora, czasami nawet nie nadążam, a czasami moja lodówka już jest pełna od pociętych i rozsiekanych kończyn, wzbudzając we mnie dylemat - co dzisiaj zjeść na śniadanie. Aż pewnego dnia spojrzałem na zachód, w hiszpański wzrok, który sieje grozę.
Nie będę wymieniał filmów, dzięki którym Hiszpania zaczęła być szanowana w kinematografii w ogóle. W prezentowanych obrazach hiszpańskich, przeważnie był przytaczany problem emocjonalny, psychologiczny, czy fizyczny człowieka. Bardzo rzadko hiszpańscy twórcy sięgali bo fantastykę, czy do gatunku horror, słynęli raczej z inteligentnych, bardzo charakterystycznych, nie rzadko trudnych filmów z gatunku dramatycznego, komediowego, czy thriller. Dopiero od jakiegoś czasu Hiszpanie uwierzyli, że mogą kręcić także niezwykłe filmy grozy, co jakiś czas kładąc wszystkich na kolana(z zazdrości inni postanowili kręcić swoje wersje). I tak jest w przypadku słynnego już obrazu "[REC]".
Na film trafiłem przypadkiem, a mianowicie przypadkiem trafiłem na portugalski festiwal filmowy horror i sf - Fanstporto, gdzie główną nagrodę za najlepszy film zdobył właśnie "[REC]" . Tym bardziej byłem zdumiony, że jest to film hiszpański, i najwybredniejsi krytycy filmowi zaczęli ten film wysoko oceniać, porównując do takiego m.in. obrazu "The Blair Witch Project". Obraz słynny, zrobił trochę zamieszania, z tegoż względu, że wielu uwierzyło, że film jest obrazem autentycznym. Dopiero jakiś czas później, okazało się, że była to zacna reklama, bo autorzy filmu zdradzili, że jest to całkowita fikcja. Jedni żałowali, bo legenda wiedźmy, jej prawdziwość, "padła na sutki", drudzy odetchnęli, bo już myśleli, że to prawda.
"[REC] "reżyserii głównie Jaume Balagueró, został nakręcony jedną kamerą. Stąd tytuł "[REC]" od słowa record - nagrywać. Reżyser tenże hiszpański już ma za sobą parę filmowych tworów m.in. (tu wymienię najsłynniejsze) "Ciemność" (Darkness) (pachnie takim obrazem jak japoński "Krąg") z roku 2002, "Bezimienni" (Los Sin Nombre) z roku 1999, "Delikatna" (Fragiles) z roku 2005.
Film "[REC]" opowiada historię pewnej dziennikarki, która wraz z kolegą Pablem - kamerzystą, realizują dokument na temat miejskiej straży pożarnej, a mianowicie nocnej pracy strażaków. W krótkim czasie strażacy zostają wezwani do pewnego blokowiska. Dziennikarze również im towarzyszą, aby zrealizować ciekawy materiał. Okazuje się, że wezwanie dotyczyło pewnych hałasów u jednych mieszkańców. Po przybyciu na miejsce zdarzenia, pewna dziwnie zachowująca się staruszka, kąsa jednego z funkcjonariuszy. W między czasie okazuje się, że budynek został poddany kwarantannie, z powodu podejrzeń, iż w budynku panuje jakaś zaraźliwa choroba. W krótkim czasie okazuje się, że mieszkańcy będą musieli walczyć o przetrwanie. A raczej z zombiakami (znowuuu).
Film jak wspomniałem został nakręcony jedną kamerą. Momentami się wydaje, że rzeczywiście widzimy dokument, zdjęcia są nie ostre, bardzo często trzęsie kamerą na boki, a ludzie w nim występujący sprawiają tępych, i pachną amatorstwem na mile. Ale wcale nie jest to minus tegoż obrazu. Bo reżyser chciał, aby film sprawiał formę dokumentu, a nie filmu odszlifowanego efektami specjalnymi. Czesto pachnie takim nie przygotowaniem aktorów, czy pewnych scen z akcją związanych. Nawet muzyki w filmie nie usłyszymy. Uwagę w szczególności zwraca się jak najbardziej na dźwięk. Film oglądałem na słuchawkach, i przyznam, że wrażenia są niesamowite. Momentami podskoczyłem na fotelu, przerażony przeróżnym hałasem.
Obraz jest nie przesadzony, bardzo dopracowany, naprawdę wydaje się, gdybym oglądał reflację na żywo. Scena gdy w bloku, z kilku pięter spada człowiek, rozbryzgując krwią podłogę, jest naprawdę dobrym efektem tej "prawdziwości". Scen takowych w filmie jest mnóstwo. I co najważniejsze, nie są przesadzone, jak to bywa w filmach o trupkach. Choć gdzie nie gdzie widać element gore. I choć wydaje się, że chodzące trupki mogą psuć pewien efekt (fikcyjnej) autentyczności, scenariusz tej historii, jest sprawnie skonstruowany. Widać w ludziach przerażenie, panikę, bezsilność. Wielokrotnie wspominałem, że Hiszpanie, jeżeli chodzi o klimat grozy i umiejętność przerażenia widza, to pod tym względem są profesjonalistami. Powoli, zaczynają doganiać Japończyków i Koreańczyków, jeżeli chodzi o efekt grozy, czy strachu.
Oczywiście, film nie jest tak odkrywczy, jak to bywało z "Krągiem". Takie obrazy już się widziało bardzo często w życiu i nic nowego i odkrywczego tutaj nie zobaczymy. Lecz zwrócić uwagę trzeba po raz kolejny, że jeżeli chodzi o napięcie - film ma u mnie piątkę. Mam tylko nadzieję, że Hiszpanie obiorą sobie swoją drogę w przerażaniu widza, i oby nie brali przykładu od japończyków, czy amerykańskich tworów. Oni już swoje zaprezentowali, ich styl w tworzeniu obrazów przeszedł już do legendy/historii, teraz czas na doskonałe hiszpańskie kino grozy, które od jakiegoś czasu można obejrzeć w kinach. Bo jest to powiew świeżego powietrza, które już od dawna w Hollywoodzie, pod względem kina grozy, nie ma.
Podsumowując, obraz "[REC]", polecam jak najbardziej tym, którzy pragną czegoś nowego, którzy są już znudzeni kinem azjatyckim, amerykańskim, filmami kręconymi na ostatnie kopyto, ale także tym, którzy pragną dobrego kina grozy, i wkurzają się, że ciągle muszą ścierać wiadra krwi z monitorów i z telewizorów. "[REC]" jest sprawnie zrobionym obrazem, który myślę gwarantuje satysfakcje i dobrą zabawę. I choć znów będą nas tutaj przerażać trupki z oczodołami, warto obejrzeć film, ze względu na klimat grozy, z którego słyną już Hiszpanie.
Ocena filmu: 7,5/10
Wydawca: Filmax (2007)