Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Ion Dissonance - Solace

Bardzo długo zabierałem się do napisania recenzji tego krążka. Już debiutancki "Breathing Is Irrelevant" pokazał, że Ion Dissonance ma coś do powiedzenia w gatunku jakim jest mathcore, a zespół okrzyknięto Dream Theater gatunku. Tym razem Kanadyjczycy nagrali album, który nie pozwoli nam długo zasnąć.
Czy ktoś z nas wyobrażał sobie jak mógłby wyglądać najbrutalniejszy album jaki da się nagrać? Jeśli nie potrafiłby sobie tego wyobrazić, niech posłucha "Solace". Ten krążek to uosobienie brutalności. Niesłychany ciężar emanuje z każdej nuty. Gitary są niesłychanie brutalnie, miażdżące, utrzymane w zawrotnych tempach i okraszone mnóstwem łamańców jeszcze mniej przyswajalnych niż te grane przez The Dillinger Escape Plan. Wokal także jest o wiele bardziej brutalny niż typowy wokal dla tego gatunku, często zahaczając o ryczenie. Muzyka przypomina stado szarżujących i ryczących mamutów, jest furiatyczna i szalenie agresywna. Nie sposób jest wyszczególnić którykolwiek z utworów, gdyż są tak zagmatwane, pozornie chaotyczne i brutalne, że naprawdę ciężko jest zapamiętać jakiś motyw. Tym bardziej, że muzycy nudzą się grając jeden patent dłużej niż 5 sekund. Najbardziej chwytliwy moment albumu pojawia się w drugim utworze, gdzie mamy niesłychanie szybki i brutalny shredding, a wokalista ryczy jakby chciał wykrzyczeć z siebie agresję i negatywne emocje.

Uroku dodaje także bardzo metaliczne brzmienie, przez co gitary brzmią jak odhumanizowane, podobnie jak perkusja. Ion Dissonance jawi się jako maszyna do zabijania. Poszczególne utwory nie sprawiają wrażenia poukładanych, jak to jest w przypadku The Dillinger Escape Plan. Jako całość płyta stanowi muzyczny monolit i każdy utwór jest na bardzo wysokim poziomie. Jedynie kompozycja wieńcząca płytę odstaje od reszty, gdyż trwa prawie 10 minut i jest okrutnie wolna i ciężka, wręcz doomowa.

Nie mam wątpliwości, że "Solace" potwierdza klasę zespołu i pokazuje, ze Ion Dissonance ma coś do zaoferowania. Kwestia jest tylko taka, ilu z nas jest w stanie przetrzymać nawałnicę dźwięków serwowaną przez zespół. Ja osobiście dosyć rzadko dotrzymuję do końca albumu, gdyż nie jestem w stanie przetrawić takiej dozy agresji. Jestem jednak pewien, że kapela posiada na tyle charakterystyczny styl, że nie ma możliwości pomylenia jej z jakimkolwiek innym zespołem z gatunku. Kto więc spodziewa się zwykłej kopii Dilinger Escape Plan może się poczuć mile zaskoczony.

Wydawca: Abacus Records (2005)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły