Długo wojownik musiał czekać na ten dzień. Dzień zemsty. Dzień wielkiego, pogańskiego triumfu. Dobrze pamiętał krew rozlaną w imię chrześcijańskiego krzyża. Dużo myślał o latach jarzma, ale zawsze wskrzeszał w sobie nadzieję, gdy przesiadywał „by the old oak every day by day…”. Dziś jest silny i gotowy, a wszechwładny Odyn poprowadzi go by zerwać wreszcie haniebne kajdany. „No more mercy will be when Gjallarhorn will sound…”
„Z siłą i chwałą”. Tak, mniej więcej, można przetłumaczyć „…Magni Blandin Ok Megintiri…” - tytuł drugiej płyty Falkenbach. Jest to cytat ze staronordyckiego poematu. Cała ta płyta też jest takim jednym wielkim poematem. Eposem rycerzy wyruszających na wojnę z odwiecznym wrogiem. Ciemiężycielem ich dziedzictwa. Muzyka jest bardzo melodyjna, ale jednocześnie podniosła i marszowa. Nieśpieszne riffy są niesione przez rozlewające się po fiordach klawisze, które są tu wręcz podstawą linii melodycznych. A do tego odgłosy przyrody, wiatru, wody. W ten sposób otrzymujemy efekt epickości i podniosłości utworów. A sprawa jest poważna. Tylko Odyn wie jak wielu z tych dzielnych ludzi odejdzie dzisiaj do Walhalli. Pieśń wojownika jest więc smutna i przejmująca. Odbija się od skalnych grani i wraz z echem, niesie daleko, daleko po górskich przełęczach. Ten pozornie smętny wokal jest bardzo charakterystyczny dla Falkenbach. Jest jego znakiem rozpoznawczym, ale nie brakuje tu też i blackowych wokali. „…Magni Blandin Ok Megintiri…” to cudowne połączenie pagan, folk i black metalu, które w natchniony duchowością sposób obrazuje wielką, wojenną wyprawę Wikingów.
Wiosła uderzyły o wodę, odpłynęli. Smocze statki suną po wodzie. O tym traktuje drugi „When Blood Soon Be Shed” i to możemy zobaczyć na okładce. Cóż za spójność tekstu, dźwięku i obrazu. Zresztą w wewnątrz okładki grafik nie brakuje i możemy zobaczyć znacznie więcej scenek rodzajowych, wtapiając się w tą fantastyczną sztukę. To jest prawdziwy pokaz emocjonalnego uniesienia, nostalgicznej harmonii i krystalicznego piękna. Ta muzyka płynie, faluje, unosi się, czaruje, emanuje bólem. Ona cierpi, ona tęskni, ona płacze.
Nie trzeba chyba dodawać, że nasz wojownik jest jednym z tych, którzy tego dnia odejdą z tego świata. O jego śmierci opowiada wspaniały utwór „Walhall”. To jest klawiszowo-gitarowy majstersztyk i do tego świetnie wyśpiewany. Ale to nie koniec, bo zostaje jeszcze niesamowity instrumentalny „Baldurs Tod”, który jest kolejną muzyczną perełką wieńczącą to dzieło. „Walhall the hall to shining shields where once I’ll be to celebrate my death… Oooo hea he…”
Tracklista:
1. ...When Gjallarhorn Will Sound
2. ...Where Blood Will Soon Be Shed
3. Towards The Hall Of Bronzen Shields
4. The Heathenish Foray
5. Walhall
6. Baldurs Tod
Wydawca: Napalm Records (1998)
Ocena szkolna: 5