Źle się stało, że wokół zagadnień iluminacji zostały napisane utwory tworzące dwunasty album studyjny Dream Theater. Legendzie przydarzył się bowiem romans z przeciętnością. W ten sposób niefortunnie z zawartością tego dzieła kontrastuje się rozprawianie o iluminacji. Trudno rozstrzygnąć jakie okoliczności popchnęły Dream Theater do tego romansu. Można zgadywać, że chodzi o wyczerpanie się pomysłów zasygnalizowanych jeszcze w okresie przystąpienia do rodziny Roadrunner Records, a może wręcz przeciwnie zespół w tym roku przesadził z ich ilością? Niepokojąco kształtuje się wrażenie, że legendarni muzycy ugrzęźli w progresywnym sosie, choć przecież nawet nie każdemu z aktualnego składu przystoi tytuł legendy.
W każdym razie nie o szlachectwie opowiada dwunasty album studyjny zespołu, ponieważ centralnym punktem dzieła jest wspominane zagadnienie iluminacji. Zatem rzecz dotyczy procesów zachodzących w człowieku. Jego niepamiętnych dążeniach do osiągnięcia oświecenia, a więc cudownego poznania rzeczywistości duchowej i odwiecznych praw życia. Muzycy Dream Theater opowiedzieli o tych procesach i dążeniach w sposób logiczny i oparty na chrześcijańskich prawidłowościach iluminacji. To ważna i przemyślana konstrukcja. Umożliwia słuchaczowi przyjęcie roli uczestnika zachodzącego procesu, a nie tylko biernego obserwatora. Poszczególne utwory zostały ułożone w taki sposób aby najpierw opowiedzieć o trudach osiągnięcia iluminacji. Muzycy Dream Theater przedstawili bohaterów nie tyle w stanie surowym, co obciążonych niezdefiniowanym bagażem trudnych doświadczeń. Ludzi wewnętrznie skonfliktowanych, zagubionych bardziej w sobie niż otaczającej ich rzeczywistości, wreszcie tchórzliwych, próbujących chronić za wszelką cenę swojego małego zamkniętego świata i zarazem odpornych na otaczające ich uczucia. Taka marna egzystencja nie pozostaje w beznadziei. Budującym fragmentem przesłania zawartego na tym dziele jest nadzieja, że dostąpić iluminacji mogą nawet ludzie stojący daleko od sensu tej teorii. Dlatego też muzycy Dream Theater skupili się na bohaterach negatywnych aby uwydatnić najgłębszy sensu przemiany jaka może nastąpić w człowieku.
Warunki tej przemiany, będące jednocześnie w interpretacji zespołu podstawowymi aksjomatami leżącymi w teorii iluminacji, zostały omówione w optymistycznej i bardzo doniosłej części albumu. Posługując się trafnymi metaforami, sięgając nawet technicznego znaczenia iluminacji, odwieczne dążenia człowieka zostały złożone w uczuciach. Według muzyków Dream Theater powodzenie wewnętrznej przemiany zależy od wsparcia płynącego z zewnątrz. Nie jest przesądzone czy najpierw chodzi o wsparcie drugiej osoby, czy od razu o Boga. Jednak wokół łaski, miłości, poświęcenia, wiary i zaufania zależy osiągnięcie iluminacji. To pięć artefaktów powodzenia tego procesu. Żaden człowiek nie jest skreślony z możliwości dostąpienia oświecenia. Nigdy nie jest za późno do nawrócenia. Jednak różną długość mają drogi, którą trzeba pokonać aby osiągnąć cel. Warunkuje to stan uduchowienia człowieka. Ilość zebranych przezeń artefaktów iluminacji. Z wielką emocjonalnością w finale tego dzieła James LaBrie zaśpiewał, że najpierw należy poddać się światłości aby móc stawić czoła mrocznym dniom. Te słowa najlepiej oddają chrześcijański wydźwięk przesłania zawartego w dwunastym albumie studyjnym Dream Theater. Nie jest to zdeprawowane chrześcijaństwo. Nie ma nic wspólnego z narodowymi kościołami, ani negatywnymi wymiarami wiary. Rozważania legendy progresywnego metalu zostały skoncentrowane wokół teoretycznego założenia o czystej i niezmąconej doktrynie chrześcijańskiej.
Niestety tej opowieści nie zawsze towarzyszyła muzyka jaką można sobie wyobrażać przywołując na myśl Dream Theater. Dzieło zostało napisane z wielkim rozmachem, znalazły się w nim nawet partie smyczkowe pod batutą Erena Başbuğa, które zostały umieszczone w logicznej klamrze w pierwszym i ostatnim utworze albumu. Wszystkie instrumenty Johna Petrucciego, Jordana Rudessa, Mike’a Manginiego i Johna Myunga zostały poukładane na swoim miejscu. Wokale Jamesa LaBrie zabrzmiały nadzwyczaj świeżo. Sześcioletnia mrówka by się nie prześliznęła, a co dopiero mówić o jakimś wielbłądzie? Jednak w tej znakomitej maszynie zapomniano o utworach, które wprawiłyby ją w ruch. Nie ma bowiem na dwunastym studyjnym krążku Dream Theater potencjalnego klasyka, nie ma też utworu na sztandary. Materiał nie porywa. Wywołuje uczucie przesytu. Bywa wtórny. To nie są kwestie, które zepchną to dzieło w niepamięć. Nie wolno pozostawać we wrażeniu o kryzysie Dream Theater. Chodzi wszak o to, że zaproponowany materiał przegrywa z wyobrażeniami i legendą zespołu. Romansuje z przeciętnością tylko jeśli chodzi o standardy wypracowane przez Amerykanów. W definicji wielkości Dream Theater, w tym wyobrażonym albumie jaki nie został nagrany, mogą mieścić się utwory o różnych wymiarach piękna. Chodzi o następujące jeden po drugim „The Bigger Picture” i „Behind The Veil”. To ciekawe interpretacje na wypełnienie progresywnej przestrzeni. Utwory do pewnego stopnia organiczne, bo odporne na schematyczność, ciekawie urozmaicone, a przede wszystkim ufające we wrażliwość i inteligencję słuchacza. To lśnienie kompozycyjne słychać jeszcze tylko w refleksach „The Enemy Inside”, na pewno też „Surrender To Reason”. A jeśli nie lśnienie to przynajmniej sprawdzone ideały tradycyjnej szkoły progresywnego metalu. Oczywiście z naciskiem na drugie słowo.
Śmiała definicji muzyki progresywnej pod postacią „Illumination Theory” podsumowała to nierówne dzieło. Wyobrażeniom o wielkości Dream Theater, przecież nawet tu na głęboką chwilę urzeczywistnionym, przeszkodził romans z zespołem istniejącym poniżej oczekiwań. Zdarzało się na trzech ostatnich albumach Amerykanów mrużyć instrumenty do przeciętności. Wyniknął z tego mrużenia romans. Nie ma zatem mowy, że muzycy Dream Theater osiągnęli iluminację swojej twórczości. Na dwunastym studyjnym dzieli potrafili opowiedzieć interesującą historię i nadać jej fragmentami lśniącą oprawę. Zaledwie tyle by iluminacja nie pogrążyła legendy.
----
O przesłaniu: "Z wielką emocjonalnością w finale tego dzieła James LaBrie zaśpiewał, że najpierw należy poddać się światłości aby móc stawić czoła mrocznym dniom. Te słowa najlepiej oddają chrześcijański wydźwięk przesłania zawartego w dwunastym albumie studyjnym Dream Theater"
O muzyce: "Wyobrażeniom o wielkości Dream Theater, przecież nawet tu na głęboką chwilę urzeczywistnionym, przeszkodził romans z zespołem istniejącym poniżej oczekiwań"
Tracklista: False Awakening Suite, The Enemy Inside, The Looking Glass, Enigma Machine, The Bigger Picture, Behind the Veil, Surrender to Reason, Along for the Ride, Illumination Theory
Wydawca: Roadrunner
Harlequin : Nie chce się bawić w wyliczanki, która lepsza, która gorsza. Najlepszą...
Yngwie : U mnie byłoby jakoś tak: 1) Awake 2) Images... 3) Six Degrees... 4) SFA...
Moravcik : Pełna zgoda! Niestety ostatni album Dream Theater nie równa się z pozos...