Słowacki Disloyal to bardzo stary przedstawiciel sceny death metalowej i nie powinno się go mylić z polskim zespołem o tej samej nazwie. „Nineth Gate” to ich czwarty album, a jego wydanie zajęło aż osiem lat, które upłynęły od poprzedniego „Resting Evil”. Czasu na komponowanie i nagrywanie było więc co niemiara i może dlatego końcowe dzieło jest obszerne i zawiera prawie godzinę muzyki. Niestety nie znam poprzednich dokonań Disloyal, więc nie mogę napisać czy przez ten czas dokonały się jakieś zmiany stylistyczne, tylko skupię się na opisie materiału, który dostałem od zespołu.
„Nineth Gate” to czarny i grobowy doom/death metal, który z założenia jest muzyką wolną i ociężałą. Przelatuje niespiesznie co i rusz rozpędzając się do średnich temp, lecz nie przekracza pewnych granic i nie uświadczymy tu żadnych szybkich fragmentów. Kawałki są długie, ale co bardzo ważne intrygujące i wypełnione w całości interesującym graniem i dobrymi pomysłami. Chciałbym wyraźnie to zaakcentować ponieważ zawsze uważam, że znacznie trudniej jest zrobić ciekawą muzykę wolną niż szybką, a tu na pewno nie można narzekać na nudę. Gitary grają swą melodię w sposób płynny i kojący tak, że można się zasłuchać i zatracić w tej muzyce. Często gitara rytmiczna i prowadząca prezentują w jednym momencie całkiem odrębne zagrania wspólnie tworząc doborowe struktury. Można by powiedzieć, że są to takie długie i powyciągane solówki. Do tego wokal jest bardzo niski, taki funeralny growling, który przypomina mi trochę Crest Of Darkness, ale jest go stosunkowo niewiele i przez większość czasu mamy do czynienia z graniem instrumentalnym.
Na płycie występują trzy dwuczęściowe kawałki. Dwa pierwsze składają się z długiej części pierwszej i drugiej krótkiej, stanowiącej takie jakby końcowe intro. Kończący wszystko, dwuetapowy utwór „Bathory” to wyjątkowa pozycja. Jest to walcowate, psychodeliczne granie, okraszone różnymi głosami i piekielnymi pomrukiwaniami, gdzie, szczególnie w drugiej odsłonie, dźwięki odpływają w stronę bardziej progresywnych rozwiązań, wzbogaconych o klawisze.
Cały album jest na pewno warty sprawdzenia. Widać dużo pracy włożonej w jego powstanie. Szczególnie biorąc pod uwagę długość trzeba docenić to, że „Nineth Gate” do końca trzyma w napięciu i nie powoduje znużenia. Jest to kawał dobrej muzyki, z pewnością godnej polecenia.
Tracklista:
1. To The Kingdom Of Shadows
2. The Mysteries - Part I Revelation
3. The Mysteries - Part II Confusion
4. Born To Start To Hell
5. Endless Dream - Part I Return To Memories
6. Endless Dream - Part II Awakening
7. Damned
8. Bathory - Part I Unspoken
9. Bathory - Part II Wrong Side
Wydawca: Disloyal (2012)
Ocena szkolna: 4+