Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Devo - Q: Are We Man? A: No We Are Devo!

Wśród zespołów wyróżniających się czy to wyglądem scenicznym, czy samym, nieprzeciętnym i trudnym do objęcia w jakiekolwiek ramy stylistyczne, brzmieniem, zasłużone miejsce, już od dość dawna zajmuje pochodzący ze Stanów Zjednoczonych Devo. Informacja o mającym pojawić się w nadchodzącym roku, najnowszym albumie grupy - "Fresh" - zachęciła mnie do przyswojenia sobie  twórczości tych weteranów nowej fali. Jak to zwykle bywa retrospekcję warto rozpocząć od samego początku, czyli w tym przypadku od 1978 roku, kiedy to, na rynku muzycznym pojawia się debiut grupy zatytułowany: "Q: Are We Not Man? A: We Are Devo!".
Pierwszy w historii Amerykanów krążek nie należy raczej do najśmielszych poczynań grupy, jednak z całą pewnością 11 utworów na nim zawartych zasługuje na uwagę. Przede wszystkim, warto zauważyć, iż producentem płyty był Brian Eno - postać, która wiele osiągnęła w muzycznym świecie i współpracowała chociażby z samym Davidem Bowie. Znany ze swojego zamiłowania do rozlicznych eksperymentów z elektroniką (był chociażby jednym z twórców ambientu), zapewne odcisnął swoje piętno na tym krążku, co zresztą uwidacznia się w bardziej połamanych i chaotycznych momentach tej pozycji, które choć do częstych nie należą, to stanowią o unikalności muzyki tutaj zawartej.

Zupełnie inną sprawą jest wkład samych członków Devo. Pomimo elektronicznych smaczków (dotyczą one zwłaszcza warstwy rytmicznej, rzadziej zaś dopełniają głównego wątku melodii, dźwiękami płynącymi z syntezatora), nie trzeba mieć zbyt wielkiej wiedzy muzycznej, by odkryć, że instrumentem odgrywającym rolę pierwszoplanową jest mocno przesterowana gitara elektryczna, zaś głównym kierunkiem gatunkowym, który obiera grupa - post-punk. I tak, elektronika łącząc się z prostymi melodiami, często opartymi na jednym, powtarzającym się dźwięku gitary ("Too Much Paranoias" czy też "Come Back Jonee"), zyskuje miano niezwykle udanego eksperymentu muzycznego, mieszczącego się w pojęciu nowej fali.

Oczywiście przy tego typu twórczości, nie wolno zapominać o wokalizach, które wydają się żyć własnym życiem, na tym materiale. Dzięki, czy to niesamowitej intuicji, czy genialnie rozwiniętym zdolnościom władania własnym głosem, Gerald Casale zachwyca i szokuje sposobami śpiewania, czy po prostu lirycznego wymawiania kolejnych linijek tekstu. Słychać tutaj punkowy brud ("Uncontrollable Urge") ale i nieco monotonne, na poły śpiewane i mówione słowa, posiadające w sobie pierwiastek ekscentryzmu i - jak dla mnie - niezidentyfikowanej tajemniczości, co słychać chociażby w "Shrivel Up".

Na sam koniec zostawiłem, jednak największą zagadkę zawartą na płycie, bowiem obok własnych kompozycji, formacja nie stroni również od interpretacji cudzych utworów, więc tak zwanych coverów. Opatrzony numerem drugim, cover klasyka The Rolling Stones - "(I Can't Get No) Satisfaction" - należy chyba do najbardziej śmiałych interpretacji jakie kiedykolwiek dane było usłyszeć światu. Już sam sposób śpiewania ponadczasowego hymnu, daje nam jasno do zrozumienia, że utwór ten, odziedziczył po Stonesach tylko tekst, i tytuł. Banalna melodia budowana głównie na wyraźnym basie i szaleństwa wokalne Gerarda - tak można by podsumować ten utwór.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że choć muzyce ekipy Devo łatwo przyznać tytuł "muzycznego eksperymentu", to nie jest on tworem męczącym, obfitującym w zgrzytliwe i odstraszające momenty pełne chaotycznej przestrzeni wypełnionymi trudnymi do nazwania, dźwiękami. Debiutując tym materiałem, Amerykanie praktycznie od razu zdobywają sobie fanów, choć nie jest on pozbawiony błędów, wynikających zapewne z dość krótkiego stażu w muzycznym światku.

Tracklista:

01. Uncontrollable Urge
02. (I Can't Get No) Satisfaction
03. Praying Hands
04. Space Junk
05. Mongoloid
06. Jocko Homo
07. Too Much Paranoias
08. Gut Feeling (Slaap Your Mammy)
09. Come Back Jonee
10. Sloppy (I Saw My Baby Gettin')
11. Shrivel Up
    
Wydawca: Warner Bros. (1978)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły