Mówią o nich "najlepszy zespół świata". Mają na świecie miliony fanów, a na ich nową płytę czekaliśmy prawie trzy lata. Najnowsze muzyczne dziecko grupy Depeche Mode otrzymało na chrzcie buńczuczne imię "Sounds Of The Universe" ("Dźwięki Wszechświata"). Jaką przyszłość można mu wróżyć?
Już na kilka miesięcy przed wydaniem albumu, muzycy obiecywali fanom powrót do brzmień lat 80-tych, w wywiadach opowiadali o nowym hobby Martina, który namiętnie kupował na aukcjach internetowych analogowe syntezatory, pamiętające jeszcze czasy Układu Warszawskiego. Na ile zapowiedzi potwierdziły się w muzyce zawartej na krążku "Sounds Of The Universe"? Czy tytuł ów nie jest trochę na wyrost? Czy to naprawdę dźwięki wszechświata?Na pierwszy ogień poszedł singlowy utwór "Wrong". Można go było usłyszeć w radiu już na początku kwietnia. To mocna rzecz - budzi kontrowersje, ale chyba o to chodziło. Tekst, wyskandowany, wręcz wykrzyczany na jednym oddechu przez Gahana, traktuje o błędach, jakie popełniamy w życiu. Brzmi jak skarga człowieka, który zmęczony jest już ciągłymi oskarżeniami i zarzutami. "There's something wrong with me chemically/Something wrong with me inherently/The wrong mix in the wrong genes/I reached the wrong ends by the wrong means/It was the wrong plan/In the wrong hands" ("Jest coś źle z moją chemią/Coś źle ze mną dziedzicznie/Zła mieszanka złych genów/Złymi sposobami osiągałem złe rezultaty/Byłem złym planem/W złych rękach"). Muzyka "Wrong" jest również agresywna, atakuje słuchaczy wielowarstwową aranżacją wokali i instrumentów. W finale wszystkie te poziomy nakładają się na siebie, tekst łączy się z melodią, co daje piorunujące wrażenie.
Początek płyty również może zaciekawić. "In Chains" rozkręca się na syntezatorach mooga, w trakcie dołącza się gitara z efektem 'wah-wah'. Bardzo dużo ten utwór zawdzięcza tekstowi. Mówi on o całkowitym zniewoleniu przez drugą osobę. Z niemal soulową manierą Dave Gahan śpiewa: "The way you move/Has got me yearning" ("To, jak się poruszasz/Budzi we mnie pragnienie"). A już w refrenie Gore-tekściarz sięga wyżyn: "You've got me dying for you/It's you that I'm living through/You've got me praying for you/Saying to you anything you want me to" ("Dla ciebie umieram/Dzięki tobie żyję/Do ciebie się modlę/Mówię ci wszystko, co chcesz"). Zmysłowy wokal buduje charakter intymnego, osobistego wyznania miłosnego.
Ucho słuchacza może także przyjemnie zaczepić się na "Fragile Tension". To wreszcie typowa dla Depeche Mode popowa piosenka - ciekawy początek i fajny rytm potem, chwytliwy refren (podobny do "Lilian" z "Playing the Angel"), zakończenie (podobne do "Suffer Well") - wszystko to działa na korzyść tego utworu. Fani, którym podobała się poprzednia płyta, mogą polubić nowy album między innymi za "Fragile Tension".
Po nim następuje "Little Soul", o którym warto wspomnieć z powodu niezwykłego nastroju, jaki po mistrzowsku kreuje Martin. Modulowane chórki w jego wykonaniu i partie syntezatorów nadają temu skądinąd radosnemu utworowi ("My little light/Is going to shine/Shine out so bright/And illuminate your world" - "Moje światełko/Zaświeci/Rozbłyśnie tak jasno/I rozświetli twój świat") niespodziewanie niespokojny klimat, rodem jak ze złego snu.
Utwór "In Sympathy" prawdopodobnie będzie następnym singlem (o ile to ma "w dzisiejszych czasach jakiekolwiek znaczenie" - Martin Gore). To byłby dobry wybór, gdyż po "Fragile Tension" jest to kolejna typowo "depeszowa" piosenka. Energiczny rytm, generowany przez automat perkusyjny, przywodzi na myśl najlepsze czasy synthpopu, a pozytywny tekst zdaje się idealnie współgrać z warstwą muzyczną: "You're bright, you're strong/You know your right from wrong/At elast to some degree/You're wise, you're tough/You've heard the lies enough/You smile in sympathy" ("Jesteś mądry, jesteś silny/Odróżnisz dobro od zła/Przynajmniej do pewnego stopnia/Jesteś mądry, jesteś silny/Dość już słyszałeś kłamstw/Uśmiechasz się współczująco").
Po nim następuje kolejny mocny punkt płyty - "Peace". Już pierwsze kilka sekund przypomina do złudzenia "See You". Potem, przy wtórze mocnego beatu i zapętlonych klawiszy słyszymy coś, co brzmi, jak brat bliźniak "People Are People" z płyty "Some Great Reward". Cofamy się 25 lat wstecz i mamy chóralne śpiewy, rozlewny refren, prosty do powtórzenia, np. na stadionie podczas koncertu i optymistyczny, nieco młodzieńczo naiwny, tekst: "Peace will come to me/I'm leaving anger in the past/With all the shadows that it caused/There is a radar in my heart/I should have trusted from the start" ("Pokój przyjdzie do mnie/Zostawiam gniew za sobą/I wszystkie cienie, które spowodował/W moim sercu jest radar/Któremu powinienem był ufać od początku").
Niestety, pozostałe utwory (jak dla mnie) nie wyróżniają się niczym wyjątkowym. Są one zbyt podobne do siebie i nikną na tle pierwszej połowy płyty. Znać, że oddano trochę za dużo swobody kompozytorskiej Gahanowi. Wprawdzie muzycy opowiadali o wspaniałej atmosferze podczas pracy nad płytą, ale Martin Gore chyba za bardzo zaufał talentowi kolegi - aż dwie ("Come Back" i "Miles Away/The Truth Is") z trzech piosenek Gahana są zaskakująco nijakie (może to wina ułożenia tych utworów pod koniec tracklisty).
Tylko dwie piosenki z drugiej połówki mogę wyróżnić - pierwszą, niestety, na minus... Dotąd palmę pierwszeństwa w mym osobistym rankingu najmniej lubianych miniatur instrumentalnych Martina Gore'a dzierżył "Easy Tiger", ale po usłyszeniu drobiazgu p.t. "Spacewalker" zmieniłam zdanie. Brzmi to jak czołówka do telenoweli obyczajowej - blado, banalnie i ilustracyjnie, takie beztroskie plumkanie... Na szczęście jest też uroczy utwór "Jezebel", jedyny solowy występ Martina na albumie. Rzadko kiedy w historii zespołu zdarzało się, że Gore dostawał tylko jedno miejsce na swój indywidualny wokal. Jednak smakowity kawałek wynagrodzi posuchę. Łagodna bossa nova, nieśpiesznie rozwija się i buduje subtelny, prywatny nastrój. Do tego jeszcze wzruszający tekst: "They call you Jezebel/Whenever men walk by/They say that they can tell/The longing in your eyes is real/And how youy really feel/But they can't see your appeal" ("Wołają na ciebie Jezebel/Wszyscy mijający cię faceci/Mówią, że potrafią rozpoznać/Prawdziwą tęsknotę w twych oczach/I to, co naprawdę czujesz/Ale nie dostrzegają twego wołania").
Tak jak trudno ogarnąć wszechświat, tak samo trudno jest przyswoić sobie tę płytę za pierwszym odsłuchem (wiem, że może patetycznie to zabrzmi, ale takie są moje odczucia). Kto zostawi ją po jednym odtworzeniu, prawdopodobnie poczuje się nabrany i zły. Ten album wydaje się z początku słaby, chaotyczny, niedopracowany; utwory biegną przed siebie, niektórym brak formalnego zakończenia. Po drugim razie zaczynamy dostrzegać pewne metody w tym szaleństwie - słychać bogactwo instrumentarium, chociaż wydawać się może, iż to takie sobie melodyjki, proste i niewyszukane. Dopiero uważny słuchacz wyłapie przeróżne smaczki ukryte w tle - analogowe brzmienia, autorskie sample, pod tym względem to rzeczywiście powrót do przeszłości, czasów "Construction Time Again" i "Some Great Reward" (kto pamięta nagrywanie fajerwerków, spadających młotków i złomowanych rur ten wie, o co chodzi...).
Ważną sprawą jest warstwa tekstowa - Martinowi znów udało się zaszokować, oczarować i wzruszyć słuchaczy. Pomijając słowa, pozbawić się można jednej z najlepszych rzeczy na tym albumie, dlatego usilnie zapraszam do wczytania się w tłumaczenia, gdyż dopiero wtedy ta płyta odsłoni całą swoją urodę. Faktem jest, że to nie będzie bestseller na miarę "Music For The Masses". To nie jest muzyka dla mas, prawdopodobnie nie sprzeda się w komercyjnym radiu, a i skandować na koncercie nie będzie okazji...
Jednakże warto poświęcić płycie "Sounds Of The Universe" kilka dłuższych chwil swojego wolnego czasu i studiować ją, odkrywać na nowo i z każdym kolejnym odtworzeniem. W końcu, czyż nie na tym polega wielkość prawdziwej muzyki, że wracamy do niej wielokrotnie? Wszechświat wciąż zadziwia badaczy i zwykłych ludzi, więc czemu nie?
Tracklista:
01. In Chains
02. Hole To Feed
03. Wrong
04. Fragile Tension
05. Little Soul
06. In Sympathy
07. Peace
08. Come Back
09. Spacewalker
10. Perfect
11. Miles Away/The Truth Is
12. Jezebel
13. Corrupt
Wydawca: Mute Records Ltd. (2009)
AbrimaaL : Sugerowany tytułem spodziewałem się dzieła na miarę Mike Oldfi...
odrade : Przesłuchałam album trzy razy i mam mieszane odczucia ale przewaga pl...
DEMONEMOON : Ja równiez przemieliłem najnowszy album.i musze przyznać ze nie ma k...