Gdyby tak spojrzeć na Śląsk, okaże się, że niemal każde miasto z tego regionu ma swojego "czarnego konia" - zespół który godnie reprezentuje miejsce z jakiego pochodzi. W Katowicach jest to No-Mads, w Sosnowcu Frontside, w Pszczynie HugeCcm, w Bielsku-Białej Newbreed itd. Moje rodzime Tychy nie mogły być gorsze więc i tu z czasem musiał powstać zespół, z którego tyscy metalowcy mogą być dumni. A zespołem tym jest Deadline, który po wielu koncertach i zdobyciu wielu fanów, postanowił wydać debiutancką płytę "Crossing the line".
Muzyka jaką łoją moi krajanie skatalogować jest bardzo łatwo. Mamy tu do czynienia z melodycznym death metalem, z thrashowym zacięciem i metalcore'owym brzmieniem. Sam zespół przyznaje się do inspiracji tym gatunkami więc nie ma się co wykłócać o to. Nie jest to nic odkrywczego jakby nie patrzeć, z drugiej strony i taką muzykę trzeba umieć zagrać żeby miała "ręce i nogi" i w tym krajanom nie mam nic do zarzucenia. Dużo tu ostrego napieprzania, połączonego z melodyjnymi zagrywkami i takimiż solówkami, ogólnie gdybym miał podsumować muzykę Deadline'a to byłoby to coś pomiędzy duńskim Hatesphere a warszawskim Carnalem.Muszę pochwalić zespół od strony instrumentalnej, gdyż jest tu naprawdę bardzo dobrze. Czuć, że gitarzyści mają już doświadczenie i obycie ze sprzętem co sprawia, kawałków słucha się naprawdę miło, gdyż w każdym z nich mamy kwintesencję tego typu grania. Poza tym "Crossing the line" ma naprawdę wyśmienite "mięsiste" brzmienie, które tylko podkreśla klasę tego zespołu. Do pochwał zaliczam również bardzo dobre linie wokalne, bo z jednej strony wokalista potrafi zaśpiewać typowym dla tego gatunkiem growlem a z drugiej dobrze wypadają tu "czystsze" wokalizy, które nie są nachalne, występują tylko wtedy kiedy muszą i doskonale komponują się z utworami.
Niestety do tej beczki miodu trzeba dodać kilka łyżek dziegciu. Po pierwsze to długość materiału. Panowie, po co tak długo? mamy tu 7 utowrów jednakże żaden z nich nie trwa krócej niż 4 minuty a najdłuższy trwa aż 7! To by nie przeszkadzało, gdyby nie bylo tu problemu podobnego do "Infected Nations" Evile'a gdzie utwory były strasznie rozwleczone i przez to traciły na sile. Tu mamy ten sam problem, bo chłopcy chcieli zabłysnąć a wyszło jak zwykle. Drugi problem to małe zróżnicowanie i takie sobie kompozycje tego albumu, co łącznie z długością sprawia, że trudno mi wyróżnić jakikolwiek wałek z tego debiutu. Poza tym dlaczego pierwszy utwór jest po polsku, skoro pasuje to do reszty jak czerwone skarpety do czarnego garnituru?
Deadline zapowiada się na rewelacyjny zespół, jednak "Crossing the line" blednie przed rewelacyjnym [R-!-E] bydgoskiego Kontagiona, o którym pisałem jeszcze nie tak dawno temu. O ile Deadline przewyższa go pod względem brzmienia i wokaliz, tak bydgoszczanie po prostu niszczą tyszan pod względem kompozycyjnym. Nie wymagam, żeby krajanie nagle przerzucili się na muzykę rodem z Fear Factory, ale przydałyby się krótsze i bardziej dopracowane utwory, śpiewane w jednym konkretnym języku bo nie za bardzo mi odpowiada mieszanina językowa.
Tym niemniej "Crossing the line" jak na debiut sprawdza się bardzo dobrze i fani tego typu muzyki mogą bez żadnego zastanowienia brać ten album w ciemno, bo mamy tu do czynienia z dobrą rzemieślniczą robotą, która zachwyci fanów Amon Amarth czy Hatesphere. A mi pozostaje życzyć wszystkiego najlepszego temu zespołowi i mieć nadzieję, że na kolejnym materiale wspomniane wykroczenia zostaną zniwelowane i dostaniemy album nie "dobry" a "rewelacyjny".
Ocena:7/10
Tracklista:
01. Umieram02. Contempt03. Lies04. The Way For Me 05. Reborn06. Cold Like A Stone07. 28 Days
Wydawca: Deadline(2011)
Naqara : Jako debiut to mi osobiście się podobają. Na koncercie też było fajni...