Chińska demokracja
Dziadki z Guns n' Roses wreszcie się zrestartowały i wydały płyte "Chinese democracy". U nas co prawda nie jest jeszcze dostępna, ale można posłuchać jej sobie najzupełniej legalnie na Myspace. Wrażenia po pierwszym przesłuchaniu mieszane - za mikrofonem nadal Axl Rose, zaprawiony w skrzekotliwych eskapadach wokalnych weteran, na wieśle - Buckethead - więc z założenia powinno być nieźle, ale nie jest. Za bardzo te nagrania zdechłą myszą trącą. Axl zatrzymał sie chyba w czasie i nie bardzo chce iśc naprzód. Nieco to dziwne, bo jego idole - chłopaki z Aerosmith dają sobie całkiem nieźle radę, płynnie poruszając się w świecie współczesnej muzyki popularnej. A Gunsi nie chcą - zaskorupili sie niczym mumie i jadą tak samo jak 15 lat temu. Aż strach się bać co nagrają (o ile coś nagrają) za nastepne 13 lat.