Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Bliźniacze tożsamości

"...Ukradłam im uśmiech i uczyniłam go swoim..." powtarzam za każdym razem, gdy tylko znajdę się w sytuacji, w której mimo wewnętrznego oporu pozwalam innym by nastawiali moje ego odpowiednio do ich oczekiwań, niczym stroi się zegarowy budzik, by dał rano znać.
Instynktownie mknąc poprzez wydźwięki pół na pół zrozumiałych informacji zauważyłam, że coraz  większa część osób z mojego otoczenia nie potrafi mówić sama za siebie! Naśladując sposób mówienia innych ludzi, tj. poszczególne słowa, tonację, grymasy, sposób zachowania podczas wyrażania opinii, a co najgorsza - bezwiednie i bezmyślnie podpisując się pod czyimś stwierdzeniem tym samym stając się bezpłodną masą grającą z playbacku.
Można stwierdzić, że problem ten dotyczy wszystkich, gdyż już podczas procesu socjalizacji (który trwa przez całe życie jednostki) uczymy się pewnych wzorców działań poprzez wtórność czyichś zachowań. Jednakże naśladownictwo, które chciałam zobrazować ma trochę inny wymiar. A dotyczy ono jednolitości sposobu reagowania na czyjąś opinię w grupie oraz sposobu wyrażania własnego (często identycznego do innych) zdania.

Pojedyncze słowo czy zdanie złożone jest na tyle cenne, na ile należy w zupełności do osoby wypowiadającej się. Wiem, że konkluzja ta nie niesie ze sobą niczego odkrywczego dla niektórych osób, ale bacząc na swe dotychczasowe obserwacje nie pozostało mi nic innego jak wysnuć refleksję na ten temat.

I tak przykładowo: wchodząc do klubu, spotykam grupę młodych ludzi, każdy z nich odrębny, zarówno pod względem wizualnym jak i w aspekcie cech psychospołecznych, co jest oczywiste i niezaprzeczalne. Tymczasem wkraczając na pole interakcji z nimi dostrzegam, że różnice interpretowania rzeczywistości przez każdego z nas stopniowo zanikają. A przecież każdy chciałby czuć się indywidualistą, niepowtarzalną jednostką. Każdy chciałby i powinien myśleć samodzielnie.

Pytając się kolegi, dlaczego napisał takową treść wiadomości sms słyszę odpowiedź, że zostało mu  podpowiedziane, co miał nadmienić.  Cóż, czasem z dobrej rady warto skorzystać, natomiast uważam, że nie należy tejże pomocy nadużywać, co niestety bardzo często nam się zdarza.

Inny przykład: będąc na wczorajszym spotkaniu ze znajomą i jej dość oryginalnym w sposobie bycia narzeczonym dostrzegłam, że dziewczyna w bardzo mało widoczny (a jednak dający się zauważyć) sposób poczyna wyrażać się podobnie do swej sympatii. Jej słowa i sam przekaz został logicznie ułożony przez zgrabny acz nie jej własny, odrębny przepis. Doskonale rozumiem, że częste przebywanie z drugą osobą powoduje takie zachowanie, ale ludzie! nie dajmy się przetworzyć w negatyw!

Dobrze wiem też, że wiele przeróżnych czynników powoduje takie zachowania (osoby, z którymi rozmawiamy, sytuacja, miejsce, czas itd.). Toteż coraz bardziej powątpiewam czy między słowami wypowiedzianymi do mnie znajdę, choć źdźbło rzetelnego komunikatu. Takiego od serca, własnego. Czyżby nasza rzeczywistość była tak nieciekawa, durna i tandetna byśmy nie mieli, o czym mówić, byśmy naśladowali siebie nawzajem i ślepo pędzili w potok niemrawych słów korzystając przy tym z obcych opinii? Nie sądzę.
To smutne, że coraz rzadziej spotyka się ludzi, którzy we własny, niepozbawiony meritum i sensu mod zaciekawiają tym, co mówią nie powodując skojarzeń z tym, co już widziałam, czy słyszałam u kogoś innego.Nie chcąc być przypadkowym uczestnikiem spektaklu miejmy własną opinię, spróbujmy nie odtwarzać minionych założeń, obcych reakcji, a wzorce niech pozostaną (nienaruszonymi) wzorcami. Nie bądźmy tylko maszynami skonstruowanymi do wykonywania czynności "kopiuj", (o zgrozo!) "wytnij", "wklej".
Komentarze
Harlequin : Do Harleqina => czasem nie unikniesz przebywania z osobami ,które Ci nie od...
Harlequin : Jeśli mam dostosowywać sie do grupy i na siłe akceptować wartosci...
Stary_Zgred : Oczywiście, nie twierdzę, że media są biedne i niewinne i niesłuszni...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły