Aż sześć lat przyszło nam czekać na drgie dzieło Aghory. W tym czasie debiut zyskał status kultowego i raczej mało kto przypuszczał, że zespół wyda następcę. W tym czasie Dobles zmienił muzyków i ze starego składu pozostał jedynie Reiner, który i tak udziela się jedynie w kilku utworach. Pozostali muzycy są w gruncie rzeczy anonimowi i ich nazwiska nic nie mówią, lecz po przesłuchania "Formless" trudno odmówić im umiejętności.
Czy "Formless" dorównuje lub przebija poprzedniczkę? I tak i nie. Zacznijmy od tego, w czym ten album jest lepszy. Po pierwsze utwory są bardziej zwarte i przemyślane. Nie jest to krążek nagrany pod Doblesa, nie jest naszpikowany jego popisami, pozostali muzycy mają także sporo miejsca do gry. Usłyszymy tu mnóstwo ciężkich riffów, podwójną stopę i wszelkie inne panujące obecnie trendy metalowe. Niewątpliwie sprzyja temu naprawdę dobra produkcja tego wydawnictwa.Tutaj też pojawia się problem. Aghora tym razem za mocno wdepnęła w schematy. Za dużo jest tutaj shreddó, za dużo podwójnej stopy, przez co miejscami utwory brzmią zbyt podobnie do siebie. Instrumentalnie nie jest to tak zaawansowany krążek jak debiut, choć muzycy prezentują wysoki poziom techniczny. Pewien niesmak budzi także nowa wokalistka, która często mam manierę piosenkarki pop, nadając utworom banalnej wręcz melodyki.
Czy "Formless" spełnił pokładane nadzieje w zespole? Jak na sześć lat czekania, to moim zdaniem nie. Nie usprawiedliwia tego nawet fakt, że skład zespołu jest diametralnie inny. Zniknęła gdzieś ta orientalna magia, pewno niechlujstwo i nonszalancja debiutu. Dostaliśmy w zamian kawał dobrego metalowego mięcha, a także trochę bez wizji. "Formless" jets zwyczajnym, dobrym progmetalowym krążkiem, ale nie doszukiwałbym się w nim czegoś więcej.
Wydawca: Season Of Mist Records (2006)
Stary_Zgred : Bardzo trafna recenzja. Aghora to zespół bardzo dobry technicznie ale nie...