Kiedy otrzymałem najnowszy krążek niejakiego Abgott spodziewałem się zwyczajnego blackowego łojenia. Jak jednak głosi notka z wytworni, zespół gra black progressive, wiec skredytowałem zespół odrobina zaufania. Zarówno niebanalna okładka, jak i tytuły utworów nawiązujące do twórczości Lovecrafta mogły sugerować, ze muzyka może zaintrygować.
Płyta rozpoczyna się melorecytacja, aby po chwili przejść do zasadniczej części albumu. No i tutaj poczułem się całkiem przyjemnie zaskoczony - nie usłyszałem bowiem bezsensownej blackowej jazdy, a nieco bardziej epickie schematy. Zawartość "Fizali" nazwałbym połączeniem Immortal z czasów "Pure Holocaust" oraz Absu z okresu "Tara". Konstrukcja utworów zdecydowanie przypomina dokonania nowszego Absu, ale wplecione są w nią te klimatyczne, typowe dla Immortal wstawki. Nawet od strony wokalnej i brzmieniowej widać duże podobieństwo do wyżej wymienionych zespołów. Zasmucający jest jednak fakt, ze Abgott nie gra na takim poziomie technicznym jak Absu i Immortal, a utwory nie przykuwają nalezytej uwagi. Zdecydowanie za dużo jest wstawek recytowanych, a co więcej - zespół pokusił się o zamieszczenie "hidden trackow", przez co na odtwarzaczu jest 11, a nie, jak podaje booklet 7 utworów. Nie byłoby w tym nic złego, ze instrumentalne, raczej mało interesujące wstawki totalnie wybijają z rytmu słuchania tego albumu. Nie potrafię wyróżnić jakiegokolwiek utworu, gdyż wszystkie "normalne" utwory są zbliżone budowa i klimatem do siebie i wszystkie są na tym samym, przeciętnym poziomie.Podoba mi się to, ze Abgott pomimo bardzo widocznego inspirowania się innymi, bardziej renomowanymi zespołami, stara się stworzyć cos swojego i choć "Fizala" nie jest czymś co zachwyca, ani nawet wyróżnia zespół, to stanowi dobra podwalinę do dalszego, oby konstruktywnego rozwoju.
Wydawca: Conquer Records (2005)