List sześcioletniego Jasia do jego dorosłego brata Mariana, z dnia 01.08.2009:
Drogi braciszku!
Piszę do ciebie, aby się pożegnać. Już niedługo, za niecały tydzień, nasza rodzina przejdzie „wielką przemianę”. Mamusia i tatuś powiedzieli mi, że wielebny Matthias powiedział im, żeby zacząć się już do niej przygotowywać. Dlatego ostatnio nie wychodzimy z domu i próbujemy nie grzeszyć. Tata wyrzucił z mojego pokoju telewizor i zabawki, nie mogę też już spać w łóżku, tylko na podłodze. Nie przeszkadza mi to za bardzo. W nocy, kiedy jest mi czasami za zimno, wyobrażam sobie, że biorę udział w wyprawie na biegun i śpię w chatce z Eskimosami. Szkoda tylko, że nie mogę już jeść czekolady ani żadnych cukierków. Jedzenie czekolady to chyba nie grzech, a przynajmniej wielebny Matthias nic o tym nigdy nie mówił. Niestety mama i tata są pod tym względem nieugięci.
Jak już pisałem, „wielka przemiana” odbędzie się za niecały tydzień. To
będzie piątek trzynastego, już zaznaczyłem sobie te datę w kalendarzu.
Tak naprawdę, to nie wiem na czym ona będzie polegała. Mama i tata
powiedzieli mi, że tego dnia weźmiemy udział we mszy ze śpiewami i
tańcami, a potem pójdziemy na kolację. To będzie bardzo dobra kolacja,
będzie na niej tort, czekoladowe ciasteczka, ale i pieczone kiełbaski,
kanapki, dużo słodkich owoców. Po kolacji każdy dostanie do wypicia
specjalne, cykutowe wino. Dzieci także. Po jego wypiciu położymy się na
przygotowanych wcześniej łóżkach, weźmiemy za ręce i zaśniemy.Drogi braciszku!
Piszę do ciebie, aby się pożegnać. Już niedługo, za niecały tydzień, nasza rodzina przejdzie „wielką przemianę”. Mamusia i tatuś powiedzieli mi, że wielebny Matthias powiedział im, żeby zacząć się już do niej przygotowywać. Dlatego ostatnio nie wychodzimy z domu i próbujemy nie grzeszyć. Tata wyrzucił z mojego pokoju telewizor i zabawki, nie mogę też już spać w łóżku, tylko na podłodze. Nie przeszkadza mi to za bardzo. W nocy, kiedy jest mi czasami za zimno, wyobrażam sobie, że biorę udział w wyprawie na biegun i śpię w chatce z Eskimosami. Szkoda tylko, że nie mogę już jeść czekolady ani żadnych cukierków. Jedzenie czekolady to chyba nie grzech, a przynajmniej wielebny Matthias nic o tym nigdy nie mówił. Niestety mama i tata są pod tym względem nieugięci.
Mama i tata mówią, że obudzimy się w zupełnie nowym miejscu – to będzie piękny ogród, podobny do tego, jaki mamy na działce na wsi, tylko jeszcze piękniejszy. Po ogrodzie będą chodziły różne oswojone zwierzęta – słonie, lwy, kangury i misie koala. Wszystkie one będą łasiły się do ludzi, będzie można je głaskać i nawet jeździć na ich grzbiecie. Będą tam też rosły drzewa bananowe i pomarańczowe, pełno będzie malin, poziomek i truskawek. I najważniejsze – spotkamy tam anioły, takie prawdziwe, ze skrzydłami, w białych szatach. Będziemy mogli z nimi rozmawiać i pytać o różne rzeczy – na przykład o to, jak powstała ziemia, jak wygląda Bóg i o inne rzeczy. Ja spytam o ciebie - co robisz, i jak się czujesz. Anioły będą musiały odpowiadać na wszystkie nasze pytania, bo będziemy ich panami.
Bardzo chciałbym, abyś i ty mógł razem z nami wejść do tego ogrodu. Gdybym mógł, to zabrałbym cię tam ze sobą, ale mama i tata się nie zgadzają, mówią, że w momencie, gdy ożeniłeś się z Kasią, przestałeś być jednym z nas i stałeś się nieczysty. Mam nadzieję, że częściej się teraz myjesz, bo brudasów nikt nie lubi.
Muszę już kończyć pisanie, mama i tata wołają mnie na wieczorną modlitwę. Pamiętaj zawsze, że cię kocham.
Jaś
13.08.2009 – dwadzieścia minut po „wielkiej przemianie”
Sceneria: ogród Edeński, po którym snują się dusze umarłych odziane w białe szaty, z liliami w dłoniach. Wśród tłumu – Jaś. Nagle Jaś dostrzega swojego starszego brata Mariana:
Jaś: - Mariaaaaan! Mariaaaaaan! Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę! (rzuca się bratu na szyję)
Marian: - Witaj szkrabie! (przytula Jasia mocno do siebie) Przed chwilą był koniec świata, z nieba spadł wielki ogień, a wszystkich ludzi przeniosło tutaj.
Wielebny Matthias: - Nie do wiary! Nieczyści w raju!
Mama Mariana i Jasia – do taty Mariana i Jasia: Nienawidzę cię! Mówiłeś, że to będzie wieczny orgazm, a tutaj nie można uprawiać seksu!
Ktoś z boku, kto usłyszał jej darcie, ironicznie: - A to pech paniusiu, a to pech....
AngelOfDeath : Zakończenie cokolwiek nieoczekiwane i zaskakujące ;) Cóż... shit happ...
Kirie : cóż za złośliwosć i ironia autora 8) (przynajmniej w moim odczuciu...
Borderline : cóż za złośliwosć i ironia autora 8) (przynajmniej w moim odczuciu...