„Szłam plażą wyprzedzając go kilka kroków. Piasek nie miał koloru złota lecz szarej masy zlepionej świeżym deszczem. Szłam wprost w morskie fala zanurzyć w nich bose stopy. Nagle potknęłam się o coś ostrego. Spojrzałam w dół. Spod piasku wystawał kawałek porcelany, do tego ładnie zdobiony. Uklękłam i zaczęłam palcami odgrzebywać piasek. Filiżanka… piękna biała porcelana zdobiona jakimiś symbolami błękitnymi… Kto i czemu zostawił tu ten śliczny kubeczek. Może ktoś robił sobie biwak przed burza i zapomniał zabrać jej….a nawet dwóch. Spojrzałam na lewo. Tam tez znajdowała się filiżanka, dokładnie taka sama. I następna nieco wyżej. Wszystkie takie same. Chwile pomyślałam i zaczęłam kopać w następnym miejscu. Tak jak myślałam filiżanki ułożone były w rogach heksagramu. Kiedy tylko je odkopałam zobaczyłam ślady na piasku łączące je cienką linia. I kiedy miałam już cos zrobić poczułam ze się unoszę.
-Co robisz?- zapytałam
-To jest zbyt niebezpieczne, wracaj do domu- powiedział mój nieznajomy biorąc mnie w ramiona i prowadząc w stronę głazów.
-Ale ja nie chce, nie podoba mi się to… Muszę się dowiedzieć co to ma znaczyć!
Ale jego już nie było. Popędził wzdłuż plaży w kierunku zachodnim. Mogłam tylko patrzeć jak znika mi z oczu. I pewnie bym tak patrzyła gdyby nie fakt że w ich zasięgu znalazł się olbrzymi szkielet wieloryba morskiego. Co więcej szkielet się poruszał po piasku i tez pędził na zachód. Za nim biegł szkielet morsa, potwora morskiego, i wiele innych których nie umiałam przypisać do żadnego ze znanych mi gatunków. Młode i dorosłe osobniki, pędziły całym stadem. Masa szarawych kości pędząca przez plaże. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Nie myśląc długo wskoczyłam na mały okaz chyba mamuciątka, chwyciłam się jego kręgów szyjnych i dałam się ponieść …”
Kwiat_nocy : Tak naprawde to właśnie był mój sen :)
Lalka : Twarde kości skoro dały rade unieść kobietę :P
Alpha-Sco : Brzmi, jakbyś opowiadała swój sen :)