Hollenthon nie okazał się jednorazowym wybrykiem Martina Schirenca i po znakomitym debiucie, pokusił się o drugą, jeżeli nie lepszą, to przynajmniej tak samo dobrą, płytę „With Vilest Of Worms Do Dwell”. Ich death metal jeszcze bardziej rozkwita na niej barokowym pejzażem, a swój drobny wkład w postaci „drunken solo” ma w niej „Crazy Rob Barett” ówcześnie z Malevolent Creation, choć, o które solo chodzi tego okładka już nie wspomina.
Warszawska supergrupa Hellectricity nie miała być nazwą jednego albumu i jak się okazało nie jest. Wprawdzie po czterech latach, ale udało się wydać następcę „Salem Blood”. W tym czasie w zespole zaszła jedna zmiana i na basie Przemasa zastąpił Błarz z zespołu Joy Machine. Razem nagrali płytę „Odius, Vile, Nasty And Wicked”, która mogła nieco zaskoczyć spragnioną szatana gawiedź.
Czas pokazał, że album „Vile” okazał się sukcesem. Corpsegrinder na dobre zadomowił się w Cannibalach, a nowa odsłona brzmienia przypadła do gustu fanom. Już niedługo jednak trzeba było oswoić się z kolejną zmianą. Po dwóch wspólnych płytach z zespołem pożegnał się Rob Barret, który powrócił do Malevolent Creation oraz poświęcił się rozwojowi Hateplow. Jego miejsce zajął Pat O’Brien, który dotychczas pogrywał w mało deathowym Nevermore. Gitarowa jatka Cannibal Corpse chyba okazała się dla niego bardziej pociągająca, gdyż, jak czas pokazał, zadomowił się w tym zespole na dobre.
Po czterech rewelacyjnych albumach, kiedy Cannibal Corpse byli na szczycie swojej popularności, zespół opuścił jego charyzmatyczny wokalista Chris Barnes. To był wstrząs dla fanów, do których zdecydowanie się zaliczałem. Sprawa była szeroko komentowana i gazety rozpisywały się na temat powodów tego odejścia. Oficjalna wersja podaje, że poszło o różnicę w poglądach muzycznych. Reszcie zespołu nie podobała się zbyt niska i rozlazła konwencja, którą proponował Barnes. Dlatego został odsunięty i zajął się swoim, już istniejącym wtedy, projektem Six Feet Under.
Ledwo rok minął od „Vile Vicious Vision”, a w międzyczasie Acidzi zdążyli przecież wydać znakomity album z coverami „Fishdick”. Jeszcze w tym samym 1994 roku ukazała się piąta autorska płyta Acid Drinkers „Infernal Connection” i natychmiast została uznana za najmocniejszy album w dorobku zespołu. Od razu rzuca się w oczy też nietypowa okładka, gdzie oskubany kurczak z czarną kulą między nogami, ubrany jest w koszulkę Venom. Dalej jest śmiesznie, ale już nie rysunkowo, tylko bardziej w realu.
Po wydaniu "Strip-Tease" Acid Drinkers było moim ulubionym zespołem. Cały czas katowałem ich trzy pierwsze płyty. Nic więc dziwnego, że z niecierpliwością czekałem na nowy album. Zresztą nie tylko ja. Acidzi byli wtedy bardzo popularni wśród moich znajomych. Pamiętam dokładnie, kto pierwszy miał tą kasetę dzień przed premierą i że ja ją miałem następnego dnia. Pamiętam też swoje zdziwienie, gdy pierwszy raz usłyszałem ten album.
Na dzień 23 listopada zaplanowano premierę "Spiritual Genocide" - dwunastego już pełnego albumu studyjnego w dorobku weteranów thrash metalu z Niemiec - zespołu Destruction. Krążek ukaże się przy okazji jubileuszu 30-lecia istnienia grupy, a światło dzienne ujrzy dzięki wytwórni Nuclear Blast. Materiał na płytę nagrywany był w Studiu Gernhart w Troisdorfie przy pomocy Martina Buchwaltera, a zmiksowany został przez Andy'ego Classena.
Zespół Hocico, meksykański pionier hard electro, powraca z nowym piekielnym singlem, zatytułowanym "Vile Whispers". Nowy utwór to skuteczny powrót formacji do swoich korzeni. Premiera singla została zaplanowana na 2 listopada 2012 roku. Na krążku znajdą się cztery ścieżki, w tym remiksy Dulce Liquido i Rabia Sorda oraz ciekawy B-Side. "Vile Whispers" ukaże się nakładem wytwórni Out Of Line i jest zapowiedzią nowego studyjnego albumu Hocico, który wkrótce ma trafić na rynek. Wydana w 2010 roku płyta "Tiempos De Furia" jest ostatnim studyjnym albumem grupy.
Thrash metal przez ostatnie kilka lat przeżywa prawdziwy renesans. Ile przez ten czas powstało kapel łupiących ten rodzaj muzyki nie zliczę, zresztą wystarczy spojrzeć na nasz kraj i takie zespoły jak Mortus, Crossroads lub Rusted Brain by zobaczyć, że Thrash metal jeszcze żyje i ma się dobrze. Nie tylko jednak u nas Thrash święci triumfy bo wystarczy spojrzeć na sukcesy takich zespołów jak Evile, Havok, Warbeast lub Gama Bomb by utwierdzić się tylko w tym przekonaniu. Do tego grona można również bez problemu podpiąć grecki Suicidal Angels, który w 2009 r. pod patronatem samego Mille Petrozzy i Maurice'a Swinkelsa z Legion of the damned, wydają swój pierwszy pod skrzydłami Nuclear Blast materiał zatytuowany "Sanctify the Darkness".
Dobra przyznaję się. Evile poznałem dopiero po śmierci Mike'a Alexandra
pierwszego basisty grupy. Wtedy z ciekawości włączyłem jeden utwór tego
zespołu i muszę przyznać, że naprawdę byłem zaskoczony tym co
usłyszałem! Staroszkolny thrash metal w stylu Slayera i starej Metallicy
porwał mnie bez reszty i postawiłem sobie jedno zadanie - przesłuchać
całej płyty tego zespołu. Los chciał żebym najpierw usłyszał drugi
pełnograj grupy pt. "Infected Nations".
Zła wiadomość dla fanów amerykańskiego Vile spragnionych świeżej porcji brutal/death metalowego łojenia. Muzykom zespołu nie śpieszno do wydania nowego albumu. Jak wyjaśnia lider grupy, gitarzysta Colin Davis, cały skład skoncentrował się raczej na zupełnie innych zajęciach. "Nowy album Vile jest od kilku miesięcy prawie gotowy. Teraz pracuję jednak nad technicznymi problemami, które naturalnie powstają podczas nagrywania utworów przez muzyków rozproszonych po całym świecie. Tak się składa, że obecny skład zespołu obejmuje muzyków, którzy mają inne projekty, zajęcia, a także inne priorytety. I to jest zrozumiałe, ponieważ ja też nie narzekam na brak roboty. W wolnym czasie planuję uruchomić studio masteringu i studiować na kierunku prawo".
Niespełna trzy tygodnie temu mogliśmy się cieszyć z premiery "Infected Nations" - drugiego albumu brytyjskich thrashmetalowców z Evile, a wczoraj świat obiegła smutna wiadomość, że basista grupy Mike Alexander nie żyje. Evile było właśnie podczas trasy koncertowej po Europie wraz z Amon Amarth. Muzyk nagle poczuł się bardzo źle, po czym trafił do szpitala w Lunea w Szwecji, gdzie niestety nie udało się go odratować. Miał 32 lata.
Brytyjscy thrashmetalowcy Evile powracają z nowym materiałem. Drugi album grupy został zatytułowany "Infected Nations" i ma się ukazać 21 września za pośrednictwem Earache Records. Dziewięć utworów, które trafiło na album powstawało w Parlour Studios w Kettering (Wielka Brytania) pod okiem Russa Russela znanego ze współpracy z Napalm Death i Dimmu Borgir. Oprawą graficzną płyty zajął się Michael Whelan, który projektował bohomazy dla Obituary i Sepultury. Na stronie MySpace zespołu można już posłuchać pierwszego kawałka promującego nowy album. Poprzedni album formacji "Enter The Grave" ukazał się dwa lata temu.
Na ostatni guzik dopięto prace nad czwartym krążkiem black/progressive metalowego Secrets Of The Moon. Wydawnictwo pod tytułem "Privilegivm" ukaże się 11 września w Niemczech, trzy dni później zadebiutuje w pozostałych częściach Europy i globu. Za produkcję materiału odpowiada Ulf Theodor Schwadorf, na co dzień ukrywający się za scenicznym pseudonimem Markus Stock, multiinstrumentalista-producent niemieckich grup The Vision Bleak czy Empyrium. Wydawcą płyty będzie Prophecy Productions.
Aż pięć lat przyszło nam czekać na następcę "Brutality Is Law", wydanego w 2003 roku, ostatniego krążka Severed Savior. Swego czasu tamten album uchodził za jeden z najlepszych w kręgu brutalnego death metalu. Czy lata oczekiwań się opłaciły? Chyba tak, ponieważ "Servile Insurrection" to jedna z najlepszych, deathmetalowych płyt roku.
Jak donosi stajnia Willowtip będąca filią Earache, jeszcze w tym roku powinien ukazać się nowy krążek deathmetalowego Severed Savior. Album ma nosić tytuł "Servile Insurrection" i ma nie odbiegać mocno od standardowego, brutalnego death metalu. Dokładna data premiery nie jest jednak jeszcze znana.
Włoski Hour Of Penance moją uwagę zwrócił bardzo dobrym występem na tegorocznej edycji festiwalu Brutal Assault. Nigdy przedtem nie miałem kontaktu z twórczością tego zespołu, ale przeglądając przeróżne portale zauważyłem, że wokół najnowszego dzieła tej formacji "The Vile Conception" rozbrzmiewają same "ochy i achy". Nie pozostało nic innego jak zapoznać się z tą płytą i zweryfikować jej jakość, tym bardziej, że ten rok dla death metalu jest wyjątkowo nieudany - słaby Aborted, rozczarowujące płyty Cryptopsy i Deicide, wtórny Hate Eternal, Origin i Krisiun, Dismember i Unleashed, przyzwoity, ale nie wybitny, nowy krążek Prostitute Disfigurement - to by było chyba tyle.