Mięśnie gładko
odchodziły od kości. Moje ciało gotowało się w tym olbrzymim saganie już od
zmierzchu. Ból towarzyszący mi od początku przemiany stał się teraz, kiedy
mięso ostatecznie oddzieliło się od kości, nie do zniesienia. Rozpraszał me
myśli i sprawiał, że głos mego nauczyciela docierał teraz do absolutnie każdej
cząstki tego co do niedawna było moim ciałem. Głos starca niósł się daleko, a
jego mamrotanie przywołało na skraj lasu tuzin małych nocnych stworzeń i szarą wilczą
rodzinę, która wkrótce miała rozpocząć swą ucztę.