Nowy album Paradise Lost, „Obsidian”, ukaże się 15 maja. Dziś zespół opublikował drugi singiel z płyty, czyli utwór zatytułowany „Ghosts”. Wokalista zespołu, Nick Holmes, opisuje utwór jako hołd dla muzyki gotyckiej z lat 80-tych, pod wpływem której pozostawał zespół nawet w swoim najbardziej death metalowym okresie.
Mroczny i refleksyjny: to całkiem przyzwoity opis muzyki, którą Paradise Lost tworzył w ciągu ostatnich 32 lat. Napędzany żądzą kreatywności i silnym przywiązaniem do ciężkiego brzmienia Paradise Lost wraca silniejszy niż kiedykolwiek w ciągu ostatniej dekady. Nowy album Paradise Lost, zatytułowany „Obsidian”, ukaże się 15 maja 2020. Dziś zespół opublikował pierwsze dźwięki z krążka, czyli utwór zatytułowany „Fall From Grace”.
Do nagrywania swojej ósmej płyty - "The Panic Broadcast” Soilwork przystąpił uzbrojony w nowych gitarzystów. A może nie do końca nowych, bo do zespołu wrócił jego współzałożyciel, Peter Wichers oraz dołączył francuz Sylvain Coudret z zespołu Scarve. Jeżeli zmiany te miały przynieść efekt w postaci wzmocnienia muzyki Soilwork to na pewno przyniosły, bo „The Panic Broadcast” to płyta mocna, efektowna i bogata w bardzo dobre solówki.
Paradise Lost to przykład zespołu, który w ciekawy sposób ewoluował, zaczynając od posępnego doom metalu, który stopniowo łagodził swoje oblicze. Dzisiaj, choć grupa wraca do swoich korzeni, najbardziej identyfikuje się z szeroko pojętym gotykiem, który często okrasza elektronicznym lukrem lub synth popową karuzelą dźwięków. W twórczości Brytyjczyków nie brakuje również wpływów heavy metalowych i hard rockowych, dzięki czemu muzyka jest bardziej eklektyczna i mięsista.
„Host” jest oczyszczeniem. Zostawieniem za sobą przeszłości i wejściem w zupełnie inną sferę. Zespół przeszedł katharsis prezentując zreinkarnowane oblicze już za pomocą okładki i całkowicie zanikniętemu logo. Wszystko na tej płycie jest inne, a zdominowała ją relaksująca elektronika. Paradise Lost nagrał album odważny i zaskakujący, ale czy dobry?
oki : dla mnie jedna z ostatnich znakomitych płyt tej ekipy, potem było już tylk...
Czasem aż trudno sobie wyobrazić, że po jakiejś wspaniałej, niezapomnianej płycie można nagrać coś jeszcze lepszego. Ja nie wiem czy „Draconian Times” jest lepszy od „Icon”. Na pewnym poziomie wszelkie takie porównywania przestają mieć sens. Znajdujemy się na muzycznym Olimpie, możemy wskazywać na różnice, mówić o szczegółach, ale nie możemy odbierać boskości tym dziełom twierdząc, że któreś jest lepsze czy gorsze. Nie ma wątpliwości, że Paradise Lost powtórzył sukces swoich poprzednich dokonań, nagrywając album doskonały pod każdym względem.
leprosy : Nagrali lepsze płyty ale więcej gorszych :)
oki : powaga? nie wiem co można by z Shades wyciąć przecie tam same bar...
zsamot : Dla mnie "Shades..." mogłoby być EPka, wtedy byłoby idealne... Draconi...
Zanim Paradise Lost wydali swój pierwszy album zabłysnęli kilkoma taśmami demo i zdarzyło im się też zagrać parę lokalnych koncertów. Szczególnie kaseta „Frozen Illusion” zrobiła wrażenie na słuchaczach i odbiła się echem w podziemnej metalowej prasie. Odwrotne od panujących w świecie trendów, wolne i posępne dźwięki, zyskały wielu amatorów. Wśród nich znalazła się Peaceville Records, która postanowiła postawić na tych tajemniczych młodzieńców.
To niesamowite jak zespół może rozwinąć się przez jeden rok. Wydane w 1992 roku „Shades Of God” jest albumem o wiele dojrzalszym od “Gothic” i lepszym pod każdym względem. Ponura, grobowa atmosfera zmieniła się w rockową przebojowość, zachowując jednak swój nostalgiczny klimat. Wyszło z tego dzieło niesamowite, prekursorskie i nowoczesne.
oki : dla mnie Paradise Lost był zespołem wyjątkowym. Dzisiejsze dokonania...
rob1708 : PARADISE LOST MOJA WIARA I ZYCIEM ten napis miałeś na myśli............
zsamot : Doceniam wpływ tego krążka, ale powiem szczerze- wolę Gothic i Ic...
Paradise Lost był wielkim zespołem już przed „Icon”. „Shades Of God” to była płyta, która o kilka długości wyprzedziła wszystko co do tej pory wyszło w bardziej klimatycznej odmianie metalu. „Icon” idzie jeszcze dalej. Kompozycje są jeszcze bardziej rockowe, wokale czyste, a cały album wyniósł zespół na jeszcze wyższe pokłady doskonałości. Znowu niesamowity rozwój, znowu kolosalna zmiana klimatu i znowu dzieło wybitne, będące prekursorem swoich wartości i wzorem dla następnych pokoleń, a najbardziej zaskakujące jest to, że te wszystkie wielkie płyty wychodziły raptem rok po roku.
WUJAS : Też byłem na Paradise Lost w 1995 i też to bardzo dobrze wspominam....
oki : Icon > Shades Of God >>>>>>>>> Draconian Times. nadal nie wiem, co ludzie s...
Harlequin : Icon > Shades Of God >>>>>>>>> Draconian Times. nadal nie wiem, co ludzie s...
Po takiej płycie jak „Tragic Idol” pewnie dużo osób z niecierpliwością czekało żeby zobaczyć czy Paradise Lost utrzyma wysoką formę również na żywo. Myślę, że po koncercie nikt nie mógł być zawiedziony. Soen to nazwa nic mi wcześniej nie mówiąca, jednak gdy dowiedziałem się, że na basie pogrywa tam legendarny Steve DiGiorgio moja ciekawość znacznie wzrosła. Niestety gdy wszedłem do Progresji i koncert właśnie się rozpoczął, od razu zwróciłem uwagę, że ten młodzieniec z długimi dredami to nie jest on. I choć grał naprawdę nieźle i zmieniał gitarę z czterostrunowej na sześcio i odwrotnie to pewien niedosyt pozostał.