"Ta płyta nie nadaje się jako podkład dźwiękowy przy myciu okien,
smażeniu jajecznicy ani uprawianiu seksu. Brak na niej wpadających w
ucho melodii, wdzięcznych wokali i nieskomplikowanych tekstów. Co
więcej, pierwsze spotkanie z jej zawartością może okazać się dość
traumatyczne, w szczególności dla osób zanurzonych w popowej
stylistyce" - właśnie w ten sposób miałam zamiar rozpocząć recenzję
debiutanckiego albumu grupy Orange The Juice - "You Name It".
Komentarze Wampgirl : Co sądzicie o tej kapeli? Widziałam ich 2 koncerty na żywo. Na scenie to...